Sławomir Cenckiewicz, współautor publikacji „SB a Lech Wałęsa”, zostanie dziś przesłuchany przez prokuraturę w Bydgoszczy
Chodzi o rzekome ujawnienie tajnych dokumentów w głośnej biografii byłego prezydenta, którą napisał wspólnie z Piotrem Gontarczykiem.
– Istotnie dostałem wezwanie do prokuratury – potwierdza „Rz” Cenckiewicz.
Śledztwo w tej sprawie zostało już raz umorzone, bo prokurator stwierdził, że dwa z trzech dokumentów były jawne. Trzeci miał co prawda klauzulę, ale został opublikowany cztery lata wcześniej w „Głosie” Antoniego Macierewicza.
Według portalu Niezalezna.pl śledztwo wznowiono po sprzeciwie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
– To postępowanie od początku nosi wszelkie cechy absurdu. Przygotowując książkę, bardzo dbaliśmy, by nie naruszyć informacji chronionych prawem. Opublikowaliśmy tylko takie dokumenty, z których zdjęto klauzule, lub które wcześniej funkcjonowały w obiegu publicznym – mówi „Rz” Gontarczyk, historyk z Biura Edukacji Publicznej IPN.
Jest przekonany, że wznowienie śledztwa ma charakter polityczny. – Po opublikowaniu książki wiele osób zapowiadało zemstę. Chodzi o to, by postawić mi zarzuty, w konsekwencji odebrać mi certyfikat dostępu do informacji niejawnych, by pozbawić mnie pracy – twierdzi.
Przypomina, że rok temu o wszczęciu postępowania w sprawie książki poinformował Ryszard Paszkiewicz, zastępca prokuratora okręgowego w Gdańsku. Jest on synem ostatniego szefa SB w Trójmieście.
– Pułkownik Paszkiewicz to mózg gdańskiej bezpieki, znał doskonale przeszłość Lecha Wałęsy. W roku 1981 dbał o to, by nie wpłynęła ona negatywnie na pozycję Wałęsy w „Solidarności” – mówił rok temu „Rz” Cenckiewicz.
http://www.rp.pl/artykul/150424,467508.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz