Lot Tu-154 do Smoleńska, czyli "Szklana pułapka 2"
“My już nie jesteśmy niepodległym Państwem,
tyle że zapomnieli jeszcze o tym powiedzieć w mediach.”
bloger Jacyl
Wielu z Was zapewne śmieje się do rozpuku czytając powyższy tytuł. Inni z kolei trzęsą się z oburzenia: jak można tak żartować z ludzkiej tragedii, porównując ją do jakiegoś filmu? Ej, to jeszcze nic. Teraz, zapewne w ramach pojednania, krąży taki dowcip: “Jakie danie jest obecnie najpopularniejsze w Polsce? – Kaczka po smoleńsku i zimny ‘Lech’”. Brak wyrazów w słowniku języka polskiego, by w kulturalny sposób opisać to świństwo! Źródło? TVN! Tak więc zaczynamy! Powrót do “normy”, od nowa Polska Ludowa, czyli słowo (w tym także moje z poprzedniego wpisu) stało się ciałem – machina ruszyła! Od Was zależy czy się dojedzie do celu, a kluczem tego politycznego tsunami będzie stosunek do smoleńskiego zamachu…
Poniżej prezentuję treść listu, który otrzymałem od znajomego Redaktora dużego portalu internetowego. Jego autor był podobno związany z Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej / Frontu Lotniczego. Jak Wam wiadomo od samego początku, tj. od pierwszych godzin po katastrofie rozgłaszam wszem i wobec, iż był to zamach. Byłem wielokrotnie pytany o moją wersję wydarzeń, czyli co było główną przyczyną rozbicia się Tu-154. Zaznaczałem (także wielokrotnie!), że pytanie “jak” jest drugorzędne! Nie mniej mam swoją wizję. Pokrywa się ona z wizją autora listu, który za chwilę przeczytacie. Stąd też tytuł tego wpisu. Pamiętacie film “Szklana pułapka 2″, w którym główną rolę odgrywa Bruce Willis? Terroryści przejmują kontrolę nad lotniskiem i dla “zdyscyplinowania” władz, które mają spełnić ich żądania rozbijają (dosłownie!) jeden z samolotów. Jak to robią? Ano podają załodze błędną wysokość maszyny… Tak, tak, wiem, jaja jak cegły, żarty sobie stroję, spiskuję teoretycznie, itd. Czyżby? Czy to prawdopodobne? Oceńcie sami, pamiętając, że mi to do niczego potrzebne nie jest:
“Co wiemy?
1. Była mgła – większa lub mniejsza. Raczej nie za gęsta, bo inaczej piloci nie podjęliby się manewru lądowania. Niemniej była.
2. Z lotniska zabrano urządzenia naprowadzające, które były tam podczas lądowania Tuska i Putina.
3. Prezydencki samolot miał system ostrzegania przed nadmiernym zbliżeniem z ziemią. Ponieważ nie ostrzegł on pilotów, był niesprawny – przynajmniej w chwili lądowania. Dlaczego?
4. Samolot lądował wg wskazówek wieży kontroli. I tu:
a) samolot ma urządzenie / urządzenia (Tupolew miał ich dwa) ciśnieniowe – do określania wysokości nad poziomem morza lub pasa startowego.
b) lotnisko ma identyczny i zamontowany na poziomie pasa startowego.
Aby BEZBŁĘDNIE wylądować wg wskazań przyrządu, wieża podaje odczyt ciśnienia na swoim przyrządzie (w tym czasie samolotowy przyrząd wskazuje mniejsze ciśnienie, bo jest na znacznej wysokości). Pilot kalibruje swój przyrząd i jest gotowy do manewru lądowania – posiada dane / wskazania z dokładnością do 1 m wysokości. Wzrost ciśnienia na przyrządzie pokładowym odpowiada obniżeniu wysokości. Zrównanie się wskazań przyrządu lotniskowego i samolotowego oznacza, że samolot dotyka kołami pasa startowego. I tak jest, gdy wieża poda DOKŁADNE i PRAWDZIWE WSKAZANIA. Tak jest, gdy kontroler celowo nie wprowadza w błąd pilota lub, gdy nikt NIEPOWOŁANY nie INGEROWAŁ w prawidłowość wskazań przyrządu lotniskowego (albo samolotowego). Można to zilustrować przykładem:
1. Poprawne i prawdziwe wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1.000 jednostek ciśnienia. Samolot jest na pułapie 2.000 m ponad pasem startowym i jego przyrząd wykazuje 800 jednostek. Różnica wskazań obu przyrządów wynosi 200 jednostek. Tak więc na jednostkę ciśnienia przypada 10,00 m wysokości.
Gdy na przyrządzie samolotowym wskazania będą wynosiły 993 jednostki (1000 -993=7 jednostek), samolot będzie na wysokości 7 x 10 m = 70 m (obniżył pułap lotu o 193 jednostki, czyli o 1930 m).
2. wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1005 jednostek (w tym czasie PRAWDZIWE CIŚNIENIE wynosi 1000) i tak je podaje wieża pilotowi polskiego samolotu. Pilot kalibruje swój przyrząd i jest przekonany, że na 2000 m pułapu przypada różnica 1005 – 800 jednostek = 205. 2000 m : 205 jednostek = 9 m 76 cm / jednostkę ciśnienia. Kiedy pilot jest pewien, że samolot obniżył lot (wzrost ciśnienia na samolotowym przyrządzie z 800 do 998 jednostek – do 1005 pozostało jeszcze 7 jednostek x 9,76 m ~~ 68 m 32 cm) do ok. 70 m (pilot jest pewien, że wzrost ciśn. o 198 jednostek oznacza obniżenie wysokości o 198 x 9,76 m = 1932 m do 68 / 70 m), w rzeczywistości znajduje się ok. 2 jednostek nad pasem (przy poprawnych wskazaniach różnica wynosiła nie 205, a 200 jednostek, a więc zostało 2 w zapasie), czyli nie 70, a 20 m nad ziemią. Piloci są przekonani, że lecą np. 40 m ponad drzewami, podczas, gdy za chwilę samolot zamienia się w kosiarkę. Leci ok. 20 m nad ziemią. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że błąd odczytanych wskazań przyrządu wynosił w tej hipotetycznej sytuacji zaledwie 0,5 % (5 z 1000).
Jeśli będzie większy, to i różnica w ocenie wysokości będzie większa. Błąd in minus powodowałby sytuację odwrotną – samolot próbowałby wylądować na pasie, będąc znacznie ponad jego powierzchnią. Gdy błąd jest in plus, piloci lecą nisko, choć przekonani są, że jeszcze wysoko. Do katastrofy potrzeba było jednak zarówno przeregulowania przyrządu na pasie startowym, jak i uszkodzenia samolotowego przyrządu radiowego ostrzegania przed nadmiernym zbliżeniem z ziemią. Uszkodzono w W-wie, czy raczej zdalnie – sygnałem radiowym, już w Smoleńsku? Inaczej piloci zareagowaliby, niezależnie od wskazań ciśnieniomierza, który jest wyskalowany w metrach (dla celów edukacyjnych posługiwałem się i metrami i jednostkami ciśnienia, które w miarę obniżania lotu rośnie, czyli ubywa metrów aż do momentu zetknięcia się kół samolotu z pasem). I odpowiednio wcześnie zorientowaliby się, że ten przyrząd źle wskazuje. Poderwaliby maszynę w górę. Na czas. Pilot musi ufać wieży, bo inaczej nie mógłby latać. Ale czasem zaufanie może być zabójcze.
Dwie niesprawności, to za dużo, jak na przypadek / wypadek. Poza tym okazuje się, że nasi piloci lecieli w stronę pasa startowego wąwozem i poniżej poziomu pasa. Jak to możliwe, że aż tak zostali w błąd wprowadzeni?!?! Także manipulacje światłami naprowadzającymi na pas, 10 min. rozbieżności co do dokładnego czasu katastrofy, wzmiankowany na początku tekstu fakt usunięcia – po odlocie Putina i Tuska – urządzeń naprowadzających, odbieranie dziennikarzom filmów nakręconych w miejscu katastrofy, konfiskata przez Rosjan czarnych skrzynek, możliwości manipulacji przy nich i zgoda na to, włamania do sejmowych pokoi ofiar katastrofy, do ich mieszkań i domów, przeszukania biurek w miejscu pracy… Namawianie prezydenta, by nie jechał pociągiem z kombatantami, rodzinami katyńskimi, a poleciał z bratem ….. Czy to nie wystarczy?
Marek
Dawniej Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej / Frontu Lotniczego
P.S. Widziałem, jak nasz pilot ze specj. 36 pułku lotniczego wylądował w 10 razy gorszych warunkach, niż te smoleńskie. A leciał z marszałkiem Ustinowem. I była cholerna śnieżyca, że samolotu nie było widać, pilot nie widział lotniska, tylko śnieg, był mróz, silny, boczny wiatr i czarne chmury na 80 m wysokości. I to była dla niego bułka z masłem.”
Czy to prawda? Czy tak właśnie zamordowano polską delegację? Nie wiem. I nie interesuje mnie to! Pisałem już, że pytanie “jak” jest wtórne do pytania “kto”. Bo pytanie “czy” jest czysto retoryczne! Nie potrzebuję dowodów. Wiem natomiast, że jest to bardzo prawdopodobna wersja zdarzeń i, co w tym wszystkim jest najtragiczniejsze, … Wiem też jeszcze jedno i nie podlega to jakiejkolwiek dyskusji: takie listy jak powyższy byłyby gorącym tematem we wszystkich zachodnich mediach, o Stanach nie wspominając! Czy to prowokacja? Być może. Ale takie hipotezy właśnie powinny być weryfikowane przez niezależnych dziennikarzy śledczych! Ba! Każda służba specjalna globu zainteresowałaby się powyższą treścią. Oczywiście nie wiemy czy nasze służby są zainteresowane czy nie…. Tylko że po dotychczasowych ich działaniach nikt rozsądny nie powinien mieć złudzeń. U nas błogi spokój (przed burzą!) i cisza. Przecież wiadomo co się stało, nie? Od pierwszych godzin po “wypadku” mówiono, że najbardziej prawdopodobną jego przyczyną jest… osoba Prezydenta Lecha Kaczyńskiego! Ludzie, obudźcie się! Ta cisza, ten brak brania pod uwagę, jako jednej z mozliwych, tezy o zamachu, to absolutne wyrugowanie z debaty słowa “zamach” jest najlepszym dowodem na to, że coś jest na rzeczy! Wszystkie, dosłownie wszystkie niejasności i niewygodne pytania pojawily się najpierw w internecie, a dopiero potem łaskawi żurnaliści je “zweryfikowali”! Ilość podejść do lądowania, głośne wkręcanie/wykręcanie żarówek, fakt zabierania części wraku przez gapiów, sprawa dodatkowej instalacji nawigacyjnej, usuniętej tuż przed feralnym lotem, system TAWS (o tym to akurat “donieśli” Amerykanie) czy wreszcie godzina (!!!) runięcia rządowego Tupolewa na ziemię! Gdyby nie internet, to byście nie wiedzieli nic! Kompletnie nic.
Mało tego: informacje o przeszukaniu lokali parlamentarzystów, prezesa IPN i mieszkań ś.p. Aleksandra Szczygły i ś.p. Zbigniewa Wassermanna pojawiły się w sieci w niedzielę 11 kwietnia! I co? Ile czasu było trzeba, by ta informacja znalazła się publicznym obiegu? A stało się to wtedy, gdy ABW przedstawiła “kwity”, że jej działania były zgodne z prawem. Jednak cosik się towarzyszom pokiełbasiło, bo na bumadze, którą przedstawili opinii publicznej widnieje data 11.04.2010, a opisywane wejścia miały miejsce w dniu tragedii, w sobotę 10.04!!! No a kto wydał polecenie? Ano tow. Komorowski, p.o. (nomen omen) Prezydenta Rzeczypospolitej. I nikt gośno nie mówi o tym, że pan Bronek złamał konstytucję! Bo tak się składa, że swoje decyzje podejmował w momencie, gdy Prezydent Lech Kaczyński był osobą zaginioną, gdyż nie odnaleziono jeszcze jego ciała! W świetle polskiej konstytucji Komorowski nie miał prawa wskoczyć w prezydenckie buty do czasu identyfikacji zwłok zmarłego Prezydenta! Tym samym nie mógł podejmować żadnych decyzji wynikających z proregatyw prezydenta. Tak na marginesie przypomnę niedowiarkom co nieco: Bronisław Komorowski był jedynym politykiem PO głosującym przeciwko likwidacji WSI! Rozumiecie? Jak nie to napiszę to wprost. W tym momencie nie mam już złudzeń: nasze służby były zamieszane w rosyjski zamach! Nasze Judaszki znów dały znać o sobie… A każdy kolejny dzień dostarcza nowych poszlak, którymi nie zajmuje się nikt poza garstką internetowych desperatów!
Ludzie, powtarzam, obudźcie się!!! Wyłączcie telewizor i włączcie myślenie! Po dwóch tygodniach “śledztwa” nie znamy nawet dokładnej godziny!!! A rosyj… tfu… radzieccy śledczy przesłuchują córkę Zbigniewa Wassermanna, pytając ją “na ile wycenia to, co się stało” i “po co jej ojciec w ogóle tam leciał” (sic!). Przecież to się w głowie nie mieści! Ci sami śledczy są w posiadaniu tzw. czarnych skrzynek, a przecież “nośniki elektromagnetyczne w czarnych skrzynkach można skutecznie zmanipulować”, tak więc “jako dowód w śledztwie z punktu widzenia interesów suwerennego państwa są one już niewiarygodne”. To u towarzyszy. A co u nas? A u nas Gazeta Wyborcza głównie zajmuje się “incydentem gruzińskim”. Wszak Michnik to wierny syn Moskwy. Żadnych pytań, żadnych wyjaśnień. I tu dochodzimy do słów, którymi ozdobiłem tekst. Niedorzeczne, co? Większość z Was myśli pewnie, że padły one w celu zobrazowania sytuacji Polski po katastrofie? Nic podobnego! Polska nigdy w pełni nie odzyskała niepodległości. Żaden rok 1989! Żaden “okrągły stół”! To jest ten sam mecz, ta sama wojna. Pojednanie? Już słychać salonowe głosy, które straszą IV RP, zarzucając jej domniemanym twórcą brak inicjatywy pojednania, obwiniając ich o dzielenie Polaków. Szykuje się wojna polsko-polska, kraczą ci “dobrzy ludzie” wespół z “autorytetami moralnymi”. Znów: nic podobnego! To nie jest wojna między Polakami. To jest wojna szczerych patrtiotów z Tuskami, tuskoidalnymi “pożytecznymi idiotami”, michnikolizami, Tajnymi Współpracownikami i ich apologetami, Michnikami, Żakowskimi, Lisami i innymi parszywymi gnidami. To ścierwo tylko gada po polsku, ale z Polską nic wspólnego nie ma, bo mieć nie chce! Kto tego wreszcie nie zrozumie, ten przyczyni się do kolejnej wasalizacji Ojczyzny!
Jest jednak szansa, by zatrzymać to szaleństwo. Dzisiaj swoją kandydaturę na prezydenta RP zgłosił brat zamordowanego Prezydenta. I choć Jarosław Kaczyński nie jest moim kandydatem, tak jak nie był nim jego brat, to w tym momencie, w tej sytuacji nie ma wyboru! Niniejszym łamię swoją zasadę o niegłosowaniu i popieram Jarosława Kaczyńskiego! Trzeba zatrzymać rozpad Polski! I ostrzegam: wilk zaczyna gryźć. Cel, którym jest wolna i niezawisła Rzeczpospolita uświęca każdy środek! Merde!!!
P.S.
A kto lubi czytać i zadawać niewygodne pytania, niech zajrzy tu:
http://staryw.blogspot.com/2010/04/czterdzieesci-szesci-po-metra.html
http://www.heading.pata.pl/taws.htm
- nurniflowenola - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
24 komentarzy
1. Wilku !!
Cel, którym jest wolna i niezawisła Rzeczpospolita uświęca każdy środek! Merde!!!
RZEKŁEŚ!!! Howgh!!
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
2. http://www.rp.pl/galeria/1824
http://www.rp.pl/artykul/182403,467385_Godlo_ocalalo_z__katastrofy_.html
" Coś czerwonego mignęło mi w grudce błota. Gdyby nie to, że było po deszczu, pewnie bym go nie zauważył. Może w ogóle nikt by go nigdy nie znalazł – opowiada "Rz" mieszkaniec Smoleńska. – Coś mnie tknęło, podniosłem, okazało się, że to kawałek materiału. Rozwinąłem go i zobaczyłem orła w koronie. Zrozumiałem, że to musi być polskie godło z prezydenckiego salonu. Wyobraziłem sobie, że siedział pod nim Lech Kaczyński. Prawie nietknięte Oglądamy znalezisko: biały orzeł w złotej koronie na czerwonym tle ciągle jest nieco przybrudzony smoleńskim błotem, materiał mocno pachnie paliwem lotniczym. Ale godło jest prawie nienaruszone. W rogach ma cztery naderwane dziurki, ślady po gwoździach, którymi było przybite. – To cud, że nic mu się nie stało, jest praktycznie nietknięte – mówi Rosjanin. Na odwrotnej stronie wyszyty napis "PPHU Kramex, haft sztandarów. Suwałki, ul. Świerkowa 22". I nazwisko: "Krystyna Brzezińska".
Pani Brzezińska pamięta, jak wyhaftowane przez jej zakład godło mocowano w salonce prezydenckiej. – To było ładnych kilka lat temu, dowódcą 36. Pułku Lotnictwa Transportowego był wtedy płk Tomasz Pietrzak. Byliśmy tam razem – mówi "Rz". I dodaje: – Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tej tragedii, ale zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy usłyszałam, że nasze godło tam było i że się znalazło. Płk Pietrzak po obejrzeniu zdjęć potwierdza, że godło pochodzi z salonki prezydenckiej w samolocie Tu -154. Także osoby, które latały z Lechem Kaczyńskim, mówią, że w maszynie było tylko jedno godło – umieszczone nad fotelem przeznaczonym dla prezydenta.
Mój rozmówca ze Smoleńska jest związany z lotniskiem Siewiernyj, do którego nie doleciał prezydencki Tu -154. Prosi, by na razie nie ujawniać jego funkcji i nazwiska. Udało mu się wejść na miejsce katastrofy, gdzie natknął się na godło. – Wiem, że powinienem był je oddać śledczym, ale pomyślałem wówczas, że pewnie długo potrwa, zanim godło trafi do Polski. A jego miejsce jest właśnie tam – stwierdza. – Wyobrażam sobie, jak ktoś, np. ambasador, przekazuje je rodzinie zmarłego prezydenta. Albo umieszcza w muzeum poświęconym tej tragedii. Może Polacy zdecydują, by umieścić je na pomniku poświęconym ofiarom katastrofy, jeśli w Smoleńsku taki powstanie? Zastanawia się, jak zwrócić orła białego polskim władzom. Deklaruje, że napisze list do Ambasady RP w Moskwie i przekaże tam godło. "
Nie polezie orzeł w GóWna!
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
3. My nie, my nie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
4. Merde, Scheisse, shit nie damy sie
Figa
5. zapomniałeś napisać
6. żeby dodać smaczku całej historii
7. Unicorn, eta88
8. Ja tylko cytuję. Oczywiście,
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
9. No tak, sorki, nie zwróciłem
10. Poki serce bije-zwyciezymy
Pozdrawiam.
11. http://www.dziennik.pl/wydarz
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
12. Plus: http://wiadomosci.wp.pl
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
13. dzięki Uni
14. http://kisiel.salon24.pl/1753
http://kisiel.salon24.pl/175387,ile-bylo-czarnych-skrzynek
"Zwłoki mogą byc 2 metry pod ziemią! Kolejne szczątki ofiar wydobyto wczoraj spod podniesionego wraka prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Zdaniem ekspertów ciała, wraz z fragmentami rozbitego samolotu, są tak głęboko wbite, że mogą znajdować się nawet dwa metry pod ziemią Szczątki ofiar są wbite w ziemię. Głęboko – mówi Aleksandr Bastrykin, szef komisji śledczej przy Prokuraturze Generalnej. Przed prokuratorami więc bardzo trudne zadanie. – Starannie czyścimy teren, by nie zostały tutaj żadne szczątki ofiar – dodaje Krzysztof Parulski, Naczelny Prokurator Wojskowy."
http://www.fakt.pl/Zwloki-moga-byc-2-metry-pod-ziemia-,artykuly,69295,1.html
"I pomyśleć, że to wszystko przy upadku z ośmiu, czy może dwóch metrów. "
----
http://www.tvp.info/informacje/polska/gen-polko-gdzie-jest-telefon-prezydenta/1709523
Piszę o tym od samego początku:
" Polskie służby powinny zaraz po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem znaleźć się na miejscu by zabezpieczyć sprzęt elektroniczny należący do prezydenta i dowódców wojskowych – mówił w programie „Minęła Dwudziesta” w TVP Info gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
Polko podkreślał, że prezydencki samolot był statkiem powietrznym należącym do terytorium Polski. – Znajdowały się w nim dokumenty i elektroniczne nośniki należące do pana prezydenta, dowódców wojskowych i innych bardzo ważnych osób w państwie – podkreślał były dowódca GROM zaznaczając, że w takiej sytuacji powinno się współpracować przy dochodzeniu ze stroną rosyjską, by odzyskać ten sprzęt.
– To jest sytuacja szczególna, i nawet jeśli nie ma procedur co do współpracy przy takich śledztwach, to przecież można je stworzyć lub zrobić wyjątek i działać razem. Przede wszystkim po to by nie dopuścić do żadnych wątpliwości, że coś np. zaginęło – wyjaśniał Polko.
Dodał, że zwykle przy takich wizytach służby powinny być wcześniej na miejscu, by być gotowe na nieprzewidziane sytuacje. – Kiedy przygotowywaliśmy wizytę prezydenta USA w Polsce, to amerykańskie służby specjalne były u nas jeszcze przed nią. Takie służby powinny zawsze czekać na lotnisku i w momencie takiego wydarzenia, jak katastrofa lotnicza, miejsce zabezpieczyć – zaznaczał Polko.
Dlatego, według niego, śledczy powinni wyjaśnić w jaki sposób wizyta była od początku do końca zabezpieczona przez nasze służby oraz w jaki sposób po rozbiciu się samolotu zabezpieczono te czułe dane, które decydują o bezpieczeństwie państwa.
– Bo polskie służby powinny się od razu znaleźć na miejscu tego wypadku, by zabezpieczyć dane, także współpracując ze stroną rosyjską. Bo czy znalazł się chociaż jeden telefon, np. aparat pana prezydenta, czy znalazły się komórki dowódców wojskowych? Czy one są w Polsce? Nie ma ich – dodał Polko. – Należy to wyjaśnić, żeby w internecie nie pojawiały się różne spiskowe teorie na ten temat – przekonywał były dowódca GROM.
Do katastrofy na lotnisku pod Smoleńskiem doszło 10 kwietnia. Zginęło 96 osób, czyli wszystkie, które były na pokładzie prezydenckiego samolotu, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria."
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
15. Uni coś mi nie pasuje
16. Właśnie dlatego wkleiłem bo
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
17. Uni
pamiętasz?,obiecałem dwa "pyfka" to jest zaszczyt - Jesteś w gronie moich przyjaciół!.Teraz zarobiłeś na trzecie! ps.nie jestem egzaltowany (jakby niektórzy na portalu sądzili) analizuję podobnie jak Ty!,staram się tylko uzupełniać,tak jak Ty!. Wszak każdy z nas stara się robić to co może (kurna wujek co ja jeszcze mógłbym z robić :(,rozdałem wszystko co miałem,admini wiedzą gdzie) a za to jeszcze po pysku dostałem,od małolatów!
18. Dzisiaj też
Dzisiaj też nieźle.
http://www.rp.pl/artykul/15,468036_Najpierw_badali_prezydenta.html
"Sekcje 96 osób, które zginęły 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem, wykonano w moskiewskim Biurze Ekspertyz Sądowych. Ze strony polskiej obecny był przy nich dr Paweł Krajewski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jako pierwsze – w nocy z 10 na 11 kwietnia – badano ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego (wyjątkowo na miejscu w Smoleńsku). Wyniki wszystkich sekcji znajdują się w materiałach rosyjskiego śledztwa. Polscy prokuratorzy jeszcze ich nie widzieli.
– Wystąpiliśmy o nie, ale wciąż ich nie mamy – przyznaje „Rz” płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który prowadzi polskie śledztwo w sprawie katastrofy. Jak udało się nam ustalić, krajowa Prokuratura Generalna zaraz po katastrofie zwróciła się też do rosyjskiej prokuratury o pobranie od ofiar próbek, które będą potrzebne do badań toksykologicznych. Takie próbki zwykle pobiera się od pilotów samolotu. W związku z tym, że na pokładzie prezydenckiego Tu-154 było wielu ważnych polityków, próbki pobrano ze wszystkich ciał. – Każdy ślad jest ważny, bo może wpłynąć na wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Nie widzę nic podejrzanego w tym, by badania toksykologiczne robiono nie tylko członkom załogi, ale i ważnym politykom, choćby po to, by uniknąć spekulacji dotyczących na przykład zbiorowego otrucia.
A takie hipotezy mogą się pojawiać – komentuje jeden ze znanych śledczych. Wyniki sekcji zwłok i badania toksykologiczne nie tylko dadzą odpowiedź na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci ofiar katastrofy.
– Pomogą wyjaśnić, dlaczego doszło do katastrofy – zaznacza płk Rzepa. "
Clou:
"Pytania o bezpośrednie przyczyny śmierci bliskich stawiają sobie również rodziny ofiar. Podczas identyfikacji ciał w Moskwie nie wspominano im o wynikach sekcji zwłok. Nie pokazywano żadnych dokumentów świadczących o ich przeprowadzeniu. Potwierdzają to członkowie rodzin Zbigniewa Wassermanna i Anny Walentynowicz.
– Nie było żadnej mowy o sekcji zwłok – opowiada „Rz” córka posła PiS Małgorzata Wassermann. – Nikt z nami na ten temat nie rozmawiał. A bardzo chcielibyśmy wiedzieć, jaka była dokładna przyczyna śmierci taty.
Również Janusz Walentynowicz, syn Anny, nie przypomina sobie, by rozmawiano z nim o tym lub pokazywano jakikolwiek dokument dotyczący sekcji zwłok. – Jestem tego pewien – podkreśla."
Widocznie się śpieszyli...
"Na miejscu drugiego pilota siedział kpt. Arkadiusz Protasiuk, który 10 kwietnia dowodził lotem do Smoleńska. Rozmawialiście o tym niewykonalnym zadaniu?
- Zawsze konsultuję takie zadania z załogą. Arek był tego samego zdania. Miałem poparcie całej załogi."
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7821881,Incydent_gruzinski_oczami_pierwszego_pilota.html?as=2&startsz=x
----
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7821949,Godzina_8_41_02___kokpit_zamilkl.html
Jeśli już odwiedzacie bm24.pl piszcie z linkami redaktorzy GW :>
"Oprócz pięciu wersji śledczych katastrofy smoleńskiej - akt terrorystyczny, awaria techniczna, pogoda, błąd pilota, kompilacja dwu ostatnich - jest szósta: "postępowanie osób odpowiedzialnych za kierowanie ruchem lotniczym".
"O pięciu kierunkach śledztwa mówił po katastrofie prokurator generalny Andrzej Seremet. Wczoraj Prokuratura Generalna i Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW) wydały wspólny komunikat o stanie śledztwa. Czytamy: "Badane są wszystkie możliwe wersje przyczyn i okoliczności zaistnienia katastrofy, w tym prawidłowość postępowania osób odpowiedzialnych za kierowanie ruchem lotniczym". O co chodzi w drugim zdaniu?"
Jakoś nie słyszałem żeby mówił...Na rosyjskich portalach i owszem, co sam wklejałem. Po cichu dali wrzutkę medialną żeby sprawdzić reakcję na poszczególne wersje?
Potwierdziło się także, że lądowanie samolotu zostało nagrane, to nad czym tak dyskutowaliśmy, że przecież czekano na prezydenta i dziwne, że jeden montażysta telewizji nagrał.
"Prokuratura ma też nagranie z kamery TVP, którą operator włączył na lotnisku Siewiernyj blisko godzinę przed planowanym przylotem Tu-154. Wycelowana była w kierunku podejścia na pas. Zarejestrowała - jak informuje prokuratura - "pogarszającą się z minuty na minutę" pogodę. Według naszego źródła na nagraniu widać najpierw czyste niebo, potem wstają mgły, na chwilę są rozproszone, ale w ostatnich minutach widoczność spada niemal do zera. Słychać silniki nadlatującej maszyny i odgłos katastrofy. Ale dramatycznego momentu nie widać. Przypomnijmy, że wieża w Smoleńsku rekomendowała pilotom lot na lotnisko zapasowe."
A to już skandal i potwierdzenie, że średnio zależy na całej sprawie, co mnie nie dziwi...
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article596087/Prokuratorzy_sami_placili_za_sledztwo.html
"Ośmiu prokuratorów wojskowych przez prawie dwa tygodnie pracowało w Rosji. 10 kwietnia około godziny 18, a więc ledwie kilka godzin po tragicznym wypadku prezydenckiego Tu-154M, do Smoleńska dotarła pierwsza ich grupa. Rosjanie od razu zaprowadzili ich na miejsce katastrofy. Okazali im także czarne skrzynki odnalezione w szczątkach rozbitej maszyny.
Polscy oskarżyciele od razu zaczęli pracę. Jednak spotkało ich niemiłe rozczarowanie. Okazało się, że nie mają gdzie spać. Ani polskie służby dyplomatyczne, ani resort obrony narodowej, ani Prokuratura Generalna nie zadbały o nocleg. Ale to nie wszystko. Nie dostali także pieniędzy na służbowy wyjazd. Musieli z własnej kieszeni płacić m.in. za jedzenie i spanie."
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article595944/Musieli_ladowac_bo_BOR_nie_znal_planu_B.html
-----
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul158088.html
"Agencja ITAR-TASS, która zamieszcza tę informację, pisze, że trwa też opracowywanie informacji zdobytej w czasie oblotu naziemnych środków radiotechnicznych zabezpieczenia lotu.
W Biurze Doświadczalno-Konstrukcyjnym "Tupolew" badana jest dokumentacja eksploatacji samolotu, który się rozbił. Wszystkie prace, jak zaznacza MAK, są prowadzone w ścisłej współpracy z polskimi specjalistami."
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
19. DerDziennik pisze,
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
20. Chyba używał właśnie 6310
21. Dobra a dobra,
to wielka różnica.Ja w niej nie widzę zalet. http://sms.pl/tel/nokia,6310.php
Pzdr.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
22. słuchałem dziennika w RM
23. Przeglądając wiadomości na Niezależna.pl
24. ja podsumuję moje pyskówki w tym wątku