Wielka kompromitacja Marcina Libickiego.

Marcin Libicki, były europoseł PIS, polityczna ikona z wielkopolskiego, niestety nie potrafi zachować się godnie. Jest to o tyle smutne, że wylewa swoje żale teraz, tuż po narodowej tragedii, tragedii która zdziesiątkowała fizycznie jego niedawny klub:

W wywiadzie dla portalu money.pl wykluczony z PiS europoseł nie pozostawił na Jarosławie Kaczyńskim suchej nitki. Zapytany, o przewagę, jaką daje prezesowi PiS "imperatyw kontynuowania pracy brata", Libicki odpowiedział:
"Prawdopodobne jest, że wbrew oczekiwaniom opinii publicznej, zagra tą kartą zbyt nachalnie - przesadzi" - ocenił europoseł.
"Nikt w Sejmie w koalicję z prezesem Kaczyńskim nie wejdzie. Mówię panu, jako były poseł. Z tego, jak obszedł się on z Andrzejem Lepperem - niemal w jednym czasie zastawiając na niego pułapkę, by wsadzić do kicia i podkradając mu posłów - nauczkę wyciągnęły wszystkie ugrupowania. Nikt już rządu z Kaczyńskim nie będzie chciał budować. Nie ważne, jaki Lepper był - tak się nie postępuje" - powiedział Libicki.

(źródło) Pełen wywiad.


Czy w imię osobistych porachunków z Jarosławem Kaczyńskim, Libicki musi bronić skazanego prawomocnie Leppera? Dziś Libicki staje w jednym szeregu z Giertychem, Januszem Kaczmarkiem i innymi klakierami obecnej władzy. Po co? Liczy na jakąś nagrodę? Tusek obiecał?
Pytania można mnożyć.

Mnie jednak interesuje przede wszystkim jedno, dlaczego mówi takie rzeczy teraz? Za chwilę PIS wybierze swojego kandydata w wyborach prezydenckich. Musi to zrobić w warunkach spartańskich, wyjątkowych. Libicki ma to gdzieś. Nie ma zasad, klasy, litości.

Gdy Libicki odchodził z PIS, było mi chłopa po ludzku żal. Dziś już nic z tego uczucia nie zostało.
Facet się dziś skończył.