Konflikt wawelski w 1937 roku (2)
godziemba, śr., 21/04/2010 - 07:16
24 czerwca gazety poinformowały na pierwszych stronach o konflikcie wawelskim. Prorządowa „Gazeta Polska” pod dużym nagłówkiem „Zdumiewające zarządzenie ks. metropolity Sapiehy”, zamieściła wiadomość o dymisji gabinetu i uzasadnienie premiera, który stwierdził, że „zaszedł fakt nie wykonania woli Prezydenta Rzeczypospolitej przez obywatela polskiego w sprawie kultu narodu dla marszałka Piłsudskiego. Fakt ten będący obrazą majestatu Rzeczypospolitej zaistniał w czasie mego urzędowania jako premiera rządu i faktowi temu nie zdołałem zapobiec”.
Dymisja nie została oczywiście przyjęta. Chodziło bowiem jedynie o wytworzenie odpowiedniego nastroju w społeczeństwie w stosunku do czynu arcybiskupa Sapiehy. Następnego dnia „Gazeta Polska” w obszernym artykule „Gniew serc” zaatakowała metropolitę krakowskiego, zarzucają mu pychę, „warcholskie sobiepaństwo”, zlekceważenie „spokoju zwłok Wodza Narodu” i nie zastosowanie się do woli Prezydenta. Za „akt jaskrawego uchybienia obowiązkom obywatela wobec Głowy państwa (…) ks. bp. krakowski odpowiedzieć powinien już nie tylko przed Bogiem. I wierzymy, że rząd Rzeczypospolitej potrafi go do tej odpowiedzialności pociągnąć”. Podkreślając, że „poszanowanie spokoju zwłok każdego chrześcijanina otoczone jest przez Kościół pieczą szczególną” zażądano, aby metropolita, który prawom tym „dotkliwie uchybił”, zdał z tego tytułu „wyższym instancjom kościelnym sprawę”. Tak zdecydowany atak na Sapiehę zachęcił innych do podobnych wystąpień. O ile prasa lewicowa ostro krytykowała cały Kościół, domagając się nawet rewizji konkordatu z 1925 roku oraz odwołania arcybiskupa ze stolicy biskupiej przez papieża, to prorządowe gazety atakowały jedynie metropolitę krakowskiego, zastrzegając się przed zarzutem godzenia „w powagę Kościoła lub jego dostojników”.
Prasa katolicka z reguły starała się uspokajać nastroje – „nie mamy powodu – pisał „Przewodnik Katolicki” – ani potrzeby zatargów takich rozstrzygać <masówką>, <na ulicy>! Takie zatargi należą do kompetencji miarodajnych władz kościelnych i państwowych”. Jednak Aleksander Bocheński na łamach krakowskiego „Głosu Narodu” wołał: „Dlaczego chcecie w tym najwspanialszym przybytku, gdzie mieszka Bóg i gdzie leżą wszyscy królowie polscy, pomazani przez prymasów, i gdzie leży św. Stanisław, i gdzie śpi i żyje cała polska historia, zrobić świeckie, bezduszne, cywilne, laickie, a więc nie polskie, nie duchowe, może z czasem masońskie antykwariaty? Czy myślicie, że Wawel i Katedra bez księcia Biskupa i bez kościelnej celebry będzie tym samym Wawelem, w którym Piłsudski chciał spoczywać”.
Z kolei „Młoda Polska” oraz krakowski „Czas” obarczyły Sapiehę odpowiedzialnością za wywołanie konfliktu. Pisma endeckie w zdecydowanej większości broniły metropolitę, a „Falanga” oskarżała środowiska lewicowe o chęć unicestwienia Kościoła. „Spod marksistowskich i masońskich - pisano w piśmie narodowo-radykalnym – poz sączy się brudna struga oszczerstw i kalumnii, a w <lożach” semiccy <bracia> z radością zacierają ręce – udało się !”.
Równocześnie przez Polskę przetoczyła się fala demonstracji i wieców. Podczas jedno z nich, zorganizowanego 25 czerwca w Warszawie, demonstranci z placu Piłsudskiego ruszyli pod Belweder niosąc transparenty, na których widniał napis: „Sapieha do Berezy”. Do rządu napływały listy od różnych osób prywatnych pełne oburzenia i protestu w związku z decyzją Sapiehy. Domagano się w nich m.in. pozbawienia metropolity honorowego obywatelstwa Krakowa.
Równolegle do akcji protestacyjnej rząd podjął rozmowy ze strona kościelną w celu zamknięcia sporu. Beck spotkał się z nuncjuszem apostolskim Cortesi, a charge d’affaires ambasady polskiej przy Stolicy Apostolskiej interweniował w sekretariacie stanu w Watykanie. Beck z Cortesim uzgodnili, że metropolita powinien napisać list do Prezydenta z przeprosinami i przyznaniem się do winy. Biskupi zebrani na konferencji 30 czerwca w Poznaniu zaakceptowali te warunki, a Corsini spotkał się z Sapiehą. Wizytę metropolicie złożył także prymas Polski, arcybiskup August Hlond. Jednak list arcybiskupa z 6 lipca 1937 roku nie zawierał żadnych przeprosin, a hardy metropolita bronił swej decyzji pisząc: „Muszę tez stanowczo zaprotestować przeciw temu, jakoby przeniesienie zwłok sp. marszałka Piłsudskiego z tymczasowego miejsca złożenia w krypcie św. Leonarda na stałe miejsce do krypty na to przygotowanej miało jakiekolwiek znamiona braku uszanowania i uznania dla Marszałka Piłsudskiego. Fakt, ze dobrowolnie przyjąłem zwłoki Jego do Grobów Królewskich, najlepiej chyba o mym usposobieniu świadczy”.
List ten nie mógł władz w najmniejszym stopniu zadowolić, tak więc 9 lipca PAP podała informację, że „wbrew uzasadnionym nadziejom list ks. Metropolity Krakowskiego (…) odbiegał od omawianego między ks. nuncjuszem Cortesim i ministrem spraw zagranicznych Beckiem sposobem załatwienia”. Rząd „podejmuje – stwierdzał komunikat PAP – ponownie prowadzenie sprawy na właściwej drodze”. Równocześnie akcja protestacyjna nadal rozwijała się. Na jednym z wieców, prezes Polskiej Akademii Literatury, Wacław Sierakowski domagał się: „bezprzykładne stanowisko biskupa Sapiehy musi być surowo ukarane. Wara każdemu od Majestatu Rzeczypospolitej i najświętszych wartości narodu. Zasłonić trumnę Marszałka wartą żołnierską, a biskupa, który ośmielił się zlekceważyć wolę Prezydenta Rzeczypospolitej zamknąć w areszcie”. Z drugiej strony w Krakowie kolportowano ulotkę, w której pisano: „Czyż ci tzw. <piłsudczycy> nie rozumieją, że w ten sposób poniewierają pamięć swego przywódcy i dają dowód, że są naprawdę gromadą szuj, którym chodzi tylko o żłób. (…) Wylazło prawdziwe bezbożne oblicze sanacji! Polak ma dość by starszy posterunkowy Składkowski miał dyktować Księciu Kościoła co ten ma czynić!
To wszystko wpływało na coraz większe podniecenie umysłów i zaostrzenie konfliktu. Do prezydenta wpłynął wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Sejmu i Senatu „celem udzielenia rządowi pełnomocnictw w związku z konfliktem wawelskim”. Rząd pragnął jednak zakończyć spór i nie dopuścić aby wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Beck ponownie spotkał się z Cortesim, który ratując swój autorytet, przyrzekł ministrowi, że tym razem spraw będzie definitywnie zakończona, a on sam dopilnuje arcybiskupa. 10 lipca Cortesi pojechał do Krakowa i odbył zasadniczą rozmowę z metropolitą. Być może nawet w jego obecności sporządził drugi list do Prezydenta, w którym pisał: „Przedkładając Panu Prezydentowi moje motywy przeniesienia zwłok sp. Marszałka Józefa Piłsudskiego nie miałem i nie mogłem mieć intencji obrażenia w czymkolwiek ani Dostojnej Osoby ani godności Pana Prezydenta, z uwagi na Jego wysoki urząd jako Głowy Państwa, jak dla uczuć, które żywią względem Jego Osoby. Skoro stało się faktem publicznym, że to moje stanowisko było tłumaczone jako obraza Osoby i autorytetu Pana Prezydenta oraz dowiedziawszy się, że Pan Prezydent czuje się dotknięty, boleję nad tym i jako biskup i obywatel poczuwam się do obowiązku oświadczenia i zapewnienia Pana Prezydenta o mym należnym i niezmiennym oddaniu. Racz Dostojny Panie Prezydencie przyjąć wyrazy głębokiej czci i wysokiego poważania”.
Tę wielce dyplomatyczną odpowiedź nuncjusz Cortesi osobiście dostarczył 11 lipca Prezydentowi Mościckiemu, potwierdzając jednocześnie wolę Kościoła utrzymywania dobrych stosunków z państwem polskim. Rząd uznał sprawę za załatwioną i 13 lipca w prasie opublikowano treść pisma metropolity wraz z oświadczeniem Prezydenta, który stwierdzał, że list arcybiskupa przyjmuje i czuje się nim usatysfakcjonowany. Komunikat rządowy informował natomiast, że „wobec powyższych faktów Rząd uważa sprawę za ostatecznie załatwioną”. Gazety zaprzestały publikowania materiałów o konflikcie , a akcje protestacyjne wyciszono. Posłowie zebrani 20 lipca na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu, przyjęli do wiadomości informację rządu, że uzyskał on zadośćuczynienie na drodze dyplomatycznej.
Jedynie Komitet nadal pragnął dokonać zmian w wystroju krypty, odsunąć prof. Szyszko-Bohusza od dalszych prac w krypcie, a nawet ponownego przeniesienia trumny Komendanta do krypty św. Leonarda. Te postulaty nie zyskały jednak wsparcia rządu. Prof. Szyszko-Bohusz pozostał na stanowisku kierownika robót w krypcie Marszałka, które ukończył na wiosnę 1939 roku, a w 1938 roku na stanowisku przewodniczącego Wydziału Wykonawczego Komitetu gen. Wieniawę-Długoszowskiego, który został mianowany ambasadorem RP w Rzymie, zastąpił gen. Kazimierz Sosnkowski, cieszący się dużym poważaniem w środowisku kościelnym.
Sam metropolita postawił na swoim i związku z tym odczuwał satysfakcję. W odpowiedzi na kartkę z Ossayaku, domniemanego miejsca pokuty i śmieci Bolesława Śmiałego, wysłaną mu przez bratową, napisał: „nie jest dobrze zaczynać z biskupem krakowskim”. Jednak jego pozycja w Kościele została zachwiana, a on sam w lutym 1939 roku złożył na ręce Piusa XII rezygnację ze stolicy biskupiej, którą ostatecznie wycofał. Jednak decyzję o przyznaniu mu kapelusza kardynalskiego odłożono. Dostał go w 1946 roku, gdy zbliżał się do kresu swego życia.
Wybrana literatura:
Książę Niezłomny. Kardynał Adam Stefan Sapieha, red. R. Bogacz
B. Przybyszewski, Adam Stefan kardynał Sapieha. Pasterz dobry, książę niezłomny 1867-1951
M. Lepecki – Pamiętniki adiutanta Marszałka Piłsudskiego
W. Jędrzejewicz – Kronika życia Józefa Piłsudskiego
Kościół w II Rzeczypospolitej
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. Małe studium kłamstwa wawelskiego Magierowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Godziemba
3. Znakomite zestawienie
4. Petrus,
5. Paskudna twarz...
basket
6. Basket
7. darzę szacunkiem Marszałka
choć różnie o nim piszą!,POdobnie o Braciach Kaczyńskich,o.Rydzyku itp.Ale jeśli przypomnieć bitwę rozstrzygającą "Słynny Cud Nad Wisłą",postawię pytanie!. Kto w tej bitwie zwyciężył,Marszałek (wiadomo nie sam miał wiernych żołnierzy!) czy (patrząc od strony bolszewików) Matka Boża!???
ps.już kiedyś wspomniałem że jestem nieprzewidywalny (nic na to nie POradzę,a nawet nie chcę tego) dla mnie liczy się rozumny człowiek,używający (jesli POtrafi obu półkul mózgowych!!!) jeśli ma serce (nie ważne że PO lewej stronie) zawsze dam mu czas!