Marzenie 1935-2010

avatar użytkownika godziemba

Gdy wieziono trumnę Piłsudskiego z Belwederu do katedry św. Jana, straszliwa cisza zawisła nad setkami tysięcy ludzi, którzy zalegli ulice pochodu. Słychać było tylko tupot butów żołnierskich, uderzenia kopyt i bębny. Nie zagłuszyły ich w następnych dniach działa, burza gradowa ani orkiestry wojskowe.
 
„Nasamprzód szła piechota, bił werbel kościsty,
Do ust podnieśli trąby, lecz fanfar nie było.
Księżyc stanął i patrzył; w pochodniach asysty
Pogrzeb przykrył się nocą, jak bratnią mogiła.
 
Potem szło konne wojsko, dzwoniły kopyta,
I drugi werbel podniósł się z ziemi odgłosem,
Dudnił grób i szumiała mogiła zakryta:
To naród stąpał ciężko, szedł za swoim losem”
 
(Kazimierz Wierzyński – Nocny pochód)
 
 
W Warszawie pożegnanie odbyło się 17 maja 1935 roku na Polu Mokotowskim, gdzie zgromadziło się w wielkiej ciszy 300 tysięcy ludzi. Wśród wieńców i asysty wojska wtoczyła się laweta z trumną i zatrzymała się przed niewysokim kopcem usypanym w miejscu, gdzie Piłsudski odbierał defilady. Na ów kurhan wniesiono trumnę, a oddziały wojska ruszyły w ostatnim przemarszu, oddając hołd zmarłemu wodzowi.
Potem generałowie otoczyli trumnę, zdjęli ją z kopca i ponieśli ku platformie kolejowej, na której miała odjechać do Krakowa, na Wawel.
Orkiestra zaczęła grać „Jeszcze Polska nie zginęła”, ludzie zaczęli powszechnie płakać.
Wtem odezwało się także niebo. Wybuchła burza. Spadł ulewny deszcz z gradem i płatami śniegu. 
Przy grzmotom burzy oraz huku salw artyleryjskich platforma ruszyła z miejsca ciągniona przez generałów, aby połączyć się z pociągiem pogrzebowym.
Orkiestra zaczęła wtedy grać „Pierwszą Brygadę”. Przy jej dźwiękach trumna z Piłsudskim powoli oddalała się od Pola Mokotowskiego.
Nieobojętny żal mieszał się z nieokreśloną trwogą. Każdy czuł, że skończyło się coś więcej niż jedno – nawet wielkie życie.
 
Aż nadszedł dzień, gdy oddać trzeba nawet zwłoki –
Więc wzięli je, ponieśli na plac, gdzie dowodził,
Śród szabel i śród hełmów, w tej trumnie wysokiej,
Drogą, przy której mieszkał i którędy chodził.
 
Przeszły pułki, chorągwie do ziemi schylały,
Wzdłuż śmierci szły okrutną paradą zastępy
I pchał się marsz pogrzebowy z nicości do chwały,
A działa biły w serce i darły je w strzępy.
 
Aż drgnął i ruszył wolno. Gasł w oczach nam długo,
Zarastał się zabliźniał, zacierał w przestrzeni,
I tę wiosnę zarzucił plamistą szarugą
I zostaliśmy sami na mrok potłuczeni.
 
A on toczył się w światłach, z ogniami przy boku,
I ziemi się przyglądał jak przedtem swej armii.
Ziemia wyszła naprzeciw, stanęła w natłoku,
Czekała aż ją rozpacz do syta nakarmi.
 
Wtedy, na ścianie nocy, dłoń śmiercią złamana
Zaświatową tu jego wpisała obecność;
Kulą ognia trafiony, padł na kolana
I w naród namacalna zwaliła się wieczność.
 
(Kazimierz Wierzyński – Ostatnia droga)
 
Pociąg, z oświetloną reflektorami trumną, jechał przez całą noc do Krakowa. 18 maja odbyły się ostatnie uroczystości pogrzebowe w Krakowie.
Generałowie ponieśli trumnę na lawetę, zaprzężoną w sześć karych koni. Uformował się pochód, który wyruszył na Wawel. Gdy pochód wchodził na Rynek, zabrzmiał hejnał z wieży Mariackiej, a gdy podchodził na Wawel, zaczął bić „Zygmunt”.
U stóp katedry prezydent Mościcki pożegnał Marszałka słowami:
 
Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą woli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż pod purpurą królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie cała Polskę.
Śmiałością swej myśli, odwagą zamierzeń, potęgą czynów z niewolnych rąk kajdany zrzucił, bezbronnym miecz wykuł, granice nim wyrąbał, a sztandary naszych pułków sławą uwieńczył..
Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek..
 
Po zakończeniu przemowy prezydenta przy biciu „Zygmunta” generałowie wnieśli trumnę do katedry i ustawili ją na obitym czerwonym suknem katafalku. Rozpoczęła się msza pontyfikalna, celebrowana przez ks. Metropolitę Sapiehę. Po jej zakończeniu generałowie wzięli trumnę na ramiona, by zanieść ją do krypty św. Leonarda. W tym momencie znów odezwał się „Zygmunt” i zabrzmiało 101 wystrzałów dział, ustawionych na wzgórzu wawelskim, orkiestra zagrała „Mazurka Dąbrowskiego”, a potem „Pierwszą Brygadę”. Przed katedrą oddziały wojska prezentowały broń.
W tym momencie w całej Polsce zapanowała trzyminutowa cisza.
 
Pogrzeb Piłsudskiego był czasem zjednoczenia narodu. Wielkość Marszałka docenili także jego przeciwnicy i krytycy. Bo wszyscy oni byli również Polakami i patriotami. W pośmiertnym hołdzie dla Marszałka Piłsudskiego wyraził się instynkt harmonii społecznej. Zginęły różnice poglądów partyjnych wobec potrzeby afirmacji zasadniczej prawdy politycznej, że tylko wspólnym aktem woli i działania Polskę można utrzymać.
Jedynie Komunistyczna Partia Polski, będąca sowiecką agenturę, w odezwie z maja 1935 roku napisała: „Śmierć Piłsudskiego wywołała niepokój burżuazji. Obawa przed osłabieniem dyktatury faszystowskiej wskutek śmierci jej wodza skłania pozostałą przy rządzie sanacyjną bandę ciemiężców ludu i podżegaczy wojennych, Sławków, Rydzów, Mościckich i Becków, do tym spieszniejszego przeprowadzenia grabieży praw robotników, chłopów i narodów uciskanych. (…) Na zbrodnicze plany i dążenia faszyzmu jest jedna odpowiedź: jednolity front walki milionowych mas ludowych!”.
Wtedy KPP stanowiła jednak całkowity margines sceny politycznej. A dziś…?
 
 
Gdyby tak było obecnie. Marzenie. Warto jednak mieć czasami marzenia.
 
 
                         Tekst ten dedykuję Andrzejowi Wajdzie i innym moralnym karłom
 
 
Wykorzystane źródła.
 
Wacław Jędrzejewicz – Kronika życia Józefa Piłsudskiego
Kazimierz Wierzyński – Wolność tragiczna
Henryk Cepnik – Józef Piłsudski, twórca niepodległego państwa polskiego.
 

napisz pierwszy komentarz