Wajda i Katyń
Koteusz, śr., 14/04/2010 - 19:20
Andrzej Wajda zawsze mówił o tym, że chce zrobić film o Katyniu, a kierują nim dwa powody:
„/.../ jeden osobisty, a drugi całkiem obiektywny. To ostatnia chwila, aby móc realizować film z udziałem świadków tych wydarzeń, którzy mają dziś około osiemdziesiątki. /.../ Powodem osobistym jest fakt, że mój ojciec zginął w Katyniu i figuruje na liście ofiar. /.../”
[przedruk artykułu z „Journal de Geneve” z 16.12.1989]
Znane dość powszechnie są działania Andrzeja Wajdy, który blokował wszelkie inne próby realizowania filmu o zbrodni katyńskiej (patrz przykład Roberta Glińskiego lub wypowiedzi kolejnych autorów scenariusza). Na dokładkę nie wiadomo dokładnie z jakiego powodu.
Na dodatek wprowadzał opinię publiczną w błąd twierdząc, że jego ojciec zginął w Katyniu. Osoba, która rzeczywiście zginęła w Katyniu, a na którą powoływał się Wajda, a nawet nie należała do jego rodziny, o czym Wajda doskonale wiedział od lat.
Potwierdzeniem „pomyłki” Wajdy była publikacja w Wojskowym Przeglądzie Historycznym (cykl drukowany w latach 1989–1994) gdzie wzmiankowany w 1943 „kapitan Karol Wajda” okazał się „Karolem Konradem Erazmem Wajdą, kapitanem, synem Stanisława i Marii z Konigow”. Ojciec Andrzeja Wajdy był porucznikiem i na imię miał Jakub.
Ostatecznie okazało się, że Jakub Wajda zginął zabity na posterunku milicji w Charkowie, ale Andrzejowi Wajdzie nie przeszkadzało to w zrealizowaniu autobiograficznego filmu, gdzie z dumą prezentował symboliczny grób ojca z wymalowanym napisem, że zginął on w Katyniu.
Czy nadal ufacie Andrzejowi Wajdzie?
- Koteusz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. Znalazłem coś takiego ..sami to oceńcie
14-04-2010 19:25 karolina wajda i "dziwna" śmierć ojca Frykowskiej frykowski byl narzeczonym karoliny ponoc popelnil samobojstwo w domu karoliny i wbil sobie noz w brzuch tylko bardzo dziwne ze tego noza nie bylo w brzuchu tylko lezal gdzie indziej i nie bylo na nim odciskow palcow frykowskiego Minęło ponad 10 lat od dnia śmierci Frykowskiego w domu Wajdówny, znalazłem własnie ciekawy tekst na ten temat: Można przypuszczać, że gdyby dogorywającego 40-letniego operatora filmowego, Bartłomieja Frykowskiego, znaleziono w innym miejscu niż posiadłość 32-letniej bezrobotnej Karoliny Wajdy, córki reżysera Andrzeja Wajdy i aktorki Beaty Tyszkiewicz, śledztwo w tej sprawie toczyłoby się trochę inaczej, choć jego rezultat mógłby być taki sam. Trzy tygodnie temu mgr Aneta Rafałko, prokurator Prokuratury Rejonowej w Wyszkowie, postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie śmierci Frykowskiego, która nastąpiła ponad cztery miesiące wcześniej, 8 czerwca 1999 r. nad ranem. Poprzedniego dnia wieczorem, w posiadłości Wajdówny w Głuchach, Bartłomiej Frykowski miał wbić sobie w brzuch nóż kuchenny, następnie go wyjąć, przejść kilka kroków, usiąść na krześle, spaść z niego i stracić przytomność. Świadkiem tego zdarzenia świadkiem jedynym! była Karolina Beata Wajda. Prokurator Rafałko potwierdziła wersję świadka, uznając, że ofiara spowodowała ciężkie uszkodzenie własnego ciała ze skutkiem śmiertelnym, czyli, mówiąc w pewnym uproszczeniu, popełniła samobójstwo. Być może tak było naprawdę. Być może Bartek Frykowski popełnił seppuku na oczach swojej przyjaciółki (jak mówią jedni) lub kochanki (jak chcą inni). Być może zrobił to bez żadnego racjonalnego powodu. Wychodząc z założenia, że formalnym obowiązkiem prokuratury i policji było znalezienie sprawcy (sprawców) śmierci Frykowskiego lub dowodów na to, że sprawcy tacy nie istnieją, można powiedzieć, że prokuratura i policja wypełniły ów obowiązek. Ale jeśli uznać, że powinnością policjantów i prokuratorów, niezależnie od prowadzonej sprawy, jest dążenie do odkrycia prawdy obiektywnej, zgodnie z prawem i logiką, to można mieć wątpliwości, czy policjanci i prokuratorzy wywiązali się z tej powinności należycie. O tych wątpliwościach dziś piszemy powołując się na opinie prawników i policjantów, którzy wprawdzie nie uczestniczyli w tym śledztwie, ale mieli możliwość zapoznania się z aktami sprawy. Zgodnie z życzeniem naszych konsultantów nie wymieniamy ich nazwisk. u u u W chwili, gdy Frykowski miał pchnąć się nożem, w domu Wajdówny oprócz gospodyni przebywała Katarzyna Z. przyjaciółka Karoliny i jednocześnie osoba, która pomagała w hodowli koni oraz innych zwierząt. Chociaż Katarzyna Z. nie widziała samego momentu uderzenia nożem, to jej zeznania w zasadzie pokrywają się z zeznaniami Karoliny Wajdy. 7 czerwca o dziesiątej wieczorem do posiadłości w Głuchach wróciła z Warszawy jej właścicielka. Spostrzegła, że podczas jej nieobecności Bartek z Kasią Z. wypili butelkę wina. Nie była tym zachwycona. Nie miała ochoty na rozmowę z Frykowskim, który na rozmowę z Wajdówną ochotę przejawiał. Wobec tej różnicy zdań 40- letni mężczyzna dźgnął się nożem. Karolina powiadomiła o tym Katarzynę, po czym obie zrobiły Frykowskiemu prowizoryczny opatrunek. Wajdówna zadzwoniła na policję i pogotowie. Pierwsi na miejsce przybyli policjanci z Komisariatu Policji w Zabrodziu: Wiktor M. i Grzegorz S. Weszli na teren posesji, potem do domu, ale do kuchni gdzie leżał konający Frykowski już nie weszli. Zabroniła im tego Wajdówna, prosząc, by nie robili zamieszania. Policjant, który czytał akta sprawy i którego poprosiliśmy o komentarz: "Policjanci z Zabrodzia zachowali się nieprofesjonalnie. Po pierwsze, mieli obowiązek przekonania się, czy ofiara nie potrzebuje pomocy. Po drugie, powinni naocznie stwierdzić, czy ofiara jest przytomna, czy nie. Nie wolno im było polegać jedynie na opinii świadka, nawet jeśli ów świadek nosił znane nazwisko". Kilka minut potem przyjechał ambulans, który umierającego Bartka zabrał do szpitala, gdzie mimo przeprowadzonego zabiegu mężczyzna zmarł. Następnie do Głuch przybyła prokurator Rafałko i ekipa dochodzeniowo-śledcza z Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie. Prokuratorka na miejscu przesłuchała Karolinę Wajdę, a jeden z policjantów protokołował. Komentarz prokuratora, który zna akta sprawy: "Bardzo rzadko prokurator od razu osobiście przesłuchuje świadka, zostawia to policjantom. Policjanci natomiast przeprowadzają zwykle rozmowę ze świadkiem na miejscu zdarzenia, z której sporządzają notatkę, a następnie przesłuchują świadka na policji. Potem dopiero świadka ťsłuchaŤ prokurator. Zeznanie przed prokuratorem uznawane jest za ważniejsze, powinno więc być przeprowadzane niejako z dystansu, po zapoznaniu się z poprzednimi zeznaniami. Prokurator ma wówczas większą możliwość znalezienia ewentualnych sprzeczności w zeznaniach". Policjant: "Zwłaszcza jeśli zachodzi podejrzenie popełnienia zabójstwa, a tego wówczas nie można było wykluczyć, należało zabrać obydwie panie (Karolinę Wajdę i Katarzynę Z. przyp. R.S.) na komendę i tam przesłuchać je koniecznie oddzielnie. Nie zaszkodziłoby wrzucić je ťna dołekŤ, potrzymać w niepewności, zastosować wariant ťdobry policjantzły policjantŤ (stosowana przez wszystkie policje świata skuteczna metoda docierania do prawdy, polegająca na jednoczesnym przesłuchiwaniu świadka przez dwóch policjantów, z których jeden sprawia wrażenie życzliwego i przyjaznego, a drugi wrogiego i oschłego przyp. R.S.). Przesłuchiwanie na komendzie jest zwykle bardziej efektywne, ponieważ odbywa się na terenie, na którym gospodarzem jest policjant, a nie świadek. Postanawiając przesłuchać Karolinę Wajdę u niej w domu, pani prokurator popełniła błąd. Dziwię się, że policjanci z wydziału kryminalnego lub dochodzeniowego nie sprzeciwili się temu. Może i na pani prokurator, i na glinach zrobiły wrażenie nazwisko oraz powiązania rodzinne pani Karoliny?". Pytana o znajomość z Frykowskim, Wajdówna powiedziała, że zna go od roku, natomiast od kilku miesięcy Frykowski zatrzymywał się w posiadłości w Głuchach, gdzie za każdym razem mieszkał po kilka dni lub tygodni. Na temat stosunków łączących ją z Bartkiem Karolina powiedziała, że nie chce mówić o sprawach osobistych. Prokurator: "Ten wątek jest zdecydowanie zaniedbany w śledztwie. Dla prawidłowego odtworzenia zdarzenia oraz stanu emocjonalnego uczestników ma znaczenie, czy pan z panią byli tylko przyjaciółmi, czy kochankami. A co z drugą panią? Co mogło ją łączyć z panem albo panią?". Policjant: "Zastanawiające, że podczas pierwszego przesłuchania pani Wajda mówi, iż w zachowaniu Frykowskiego przed wypadkiem nie zauważyła niczego dziwnego, natomiast w kolejnych zeznaniach stwierdza, że popadał w niecodzienny niepokój. Sama z siebie pani Wajda informuje panią prokurator, że Frykowskiego zwolniono ze służby wojskowej ze względu na jego stan psychiczny. Pani prokurator chętnie idzie tym śladem, powołując się na informację z WKU, z której wynika, że Frykowski cierpiał na nerwice i psychozy i dlatego uznano go za niezdolnego do służby wojskowej. Czy ktoś zadał sobie trud i sprawdził, czy Frykowski nie symulował, chcąc wymigać się od wojska? W tamtych czasach było to dość powszechne...". Inny policjant: "Wiadomo, że nikt normalny nie wbija sobie noża w brzuch, ot, tak sobie. Wiadomo również, że łatwiej jest próbować udowodnić, iż ktoś był świrem i dlatego wsadził sobie nóż, niż próbować ustalić, dlaczego wsadził sobie nóż, choć świrem nie był. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś z kogoś chciał zrobić świra. Inna sprawa: pani Karolina zeznała, że wiedziała o trudnej sytuacji finansowej Frykowskiego i dlatego pomagała mu m.in. pożyczając pieniądze, podczas gdy z akt wynika, że pani Karolina żyje w separacji z mężem, nie pracuje, natomiast Frykowski pracuje od czasu do czasu, zarabia, i jeszcze dostaje pieniądze od matki, która jest żoną zamożnego cudzoziemca". Na nożu, którym Bartek miał się pchnąć, nie znaleziono odcisków palców innych niż odciski palca policjanta który zabezpieczając ślady nieostrożnie uchwycił http://niezalezna.pl/article/show/id/33061
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com
2. > andruch2001: aż tak głęboko w rodzinne sprawy Wajdy...
3. Wajda
4. Koteusz+Andruch
5. Autor
6. > dedek: "pomyśli o banie do 2099 roku"
7. Mówimy tu o Wajdzie z tej