homilia ks. Pawlukiewicza z 11.04.2010 (sw. Krzyz)Polecieli na Niebieską Paradę

avatar użytkownika Maryla

Bardzo dobra homilia ks. Piotra Pawlukiewicza poświęcona temu, co dzień wcześniej stało się nad/pod Smoleńskiem Piotr Pawlukiew...

Bardzo dobra homilia ks. Piotra Pawlukiewicza poświęcona temu, co dzień wcześniej stało się nad/pod Smoleńskiem

Piotr Pawlukiewicz

  • Posuchajhomilia_niedziela_ok.mp3Zapisz

Wczoraj wszystkie media podały, że Pan Prezydent Lech Kaczyński i inne osoby biorące udział w delegacji nie dotarły na uroczystości katyńskie. Chrystus pozwala nam wierzyć,  że Prezydent i generałowie spotkali się z żołnierzami zamordowanymi w Katyniu na Niebieskiej Paradzie – mówił w homilii ksiądz Piotr Pawlukiewicz kapelan Sejmu RP.

 

Z ran Chrystusa przybitego do krzyża wynikło dobro. Śmierć zaowocowała zbawieniem człowieka. Podobnie może być z tragedią pod Smoleńskiem. Z tej wielkiej rany zadanej Polsce także może wyniknąć dobro. Może ucichną nieco spory, może będziemy mieli do siebie więcej szacunku, może bardziej się zjednoczymy – mówił ks. Pawlukiewicz.

 

Homilia była wygłoszona podczas mszy świętej w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie transmitowanej na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia.

 

*

 

Jeszcze przedwczoraj inaczej planowaliśmy dzisiejsze zakończenie Oktawy Zmartwychwstania Pańskiego. Mieliśmy śpiewać radośnie Wesoły nam dzień dziś nastał, ze względu na obchodzoną Niedzielę Miłosierdzia Bożego mieliśmy rozważać czułą dobroć i miłość Zbawiciela do nas, grzeszników. Mieliśmy swoje prywatne plany spotkań, wyjazdów, do których zachęca coraz bardziej widoczna wiosna.

Ale w świetle wczorajszej tragedii wszystko to stało się jakieś inne, my staliśmy się inni, Polska stała się inna. Bez Pana Prezydenta, Jego Małżonki, bez ważnych polityków, żołnierzy, duchownych i innych osób, tak znaczących dla naszej ojczyzny.

Chyba wszyscy przeżyliśmy wczorajsze przedpołudnie tak samo – najpierw szok, wstrząs, niedowierzanie, potem nadsłuchiwanie wieści płynących ze smoleńskiego lotniska, a jeszcze potem rodzące się coraz bardziej natarczywie pytania, pytania, przed którymi – jak przed wielkim murem – staje nasz oszołomiony rozum, nasze skurczone serce: Dlaczego? Jak do tego mogło dojść? Czy tak być musiało? Czy ktoś zawinił?

Zapewne z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień pewne fakty odsłonią się przed nami, ale nasz niepokój skłania nas do szukania głębszego wymiaru wczorajszych wydarzeń. Trzeba nam w tej chwili odsunąć pokusę wydawania zbyt szybkich i uproszczonych sądów i wniosków. Jednym z nich jest pojawiająca się w takich sytuacjach formuła: „Bóg tak chciał” czy „Było im tak widać przeznaczone”.

Bóg, stwarzając ludzi, powierzył nam ogromny dar wolności i możliwości wzajemnego wpływania na historię naszego życia. Powierzył nam misję odpowiedzialności za siebie. Boża Opatrzność czuwa nad nami, ale w swojej roztropności pozostawia przestrzeń, w której w niemałym stopniu to rodzice decydują o drodze życiowej swych dzieci, w której brat kształtuje brata, w której przełożeni dobrze, ale bywa, że i źle wpływają na życie osób im podległych. Nie tylko w rękach Boga jest nasze życie. Stwórca chce, by w dużym stopniu los ucznia był w rękach nauczyciela, los chorego zależał od starań lekarza, bezpieczeństwo pasażerów od pilota i służb naziemnych. Ludzka odpowiedzialność za siebie jest tak wielka, że możemy nawet wpływać, chcąc nie chcąc, na to, kiedy wybija ostatnia godzina życia drugiego człowieka. Nie chcę w tych myślach przemycać jakichś sugestii, to tylko przestroga przed pokusą zbyt łatwego kreowania oskarżeń i sądów, także pod adresem Pana Boga.

Jak przed pięciu laty, w Drugą Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego przychodzi nam przeżywać w jednym roku liturgicznym drugi Wielki Piątek. Wtedy odszedł od nas Jan Paweł II. Wielkanocne Alleluja śpiewaliśmy przez łzy. Życie nie chce się podporządkować kalendarzowi liturgicznemu. Także i wczoraj w siódmym dniu radosnego okresu Oktawy Wielkanocnej tragiczne wydarzenia zaprowadziły nas pod Krzyż. Nie usuniemy go, nie cofniemy czasu. Polska nie zapomni już o dacie 10 kwietnia 2010 roku.

Czy zostaliśmy tu zaprowadzeni przez tę tragiczną katastrofę, przez śmierć tych wspaniałych Polaków, by trwać w lęku, smutku i przerażeniu? Nie. Krzyż to miejsce odzyskiwania nadziei, to znak zwycięstwa, to znak przemiany zła w dobro. W czasie całej Męki Chrystusa, podczas Biczowania, Drogi Krzyżowej, na Jego ciało spadały uderzenia jak pociski Złego, raniąc ręce, nogi skazańca z Golgoty. Zadawane razy boleśnie raniły Zbawiciela, ale ponieważ On przyjmował je z miłością, to z tych miejsc, w której uderzała szatańska i ludzka nienawiść, spływała już za chwilę święta krew Zbawiciela. To naprawdę niesamowite – największa podłość została na krzyży zamieniona w największy skarb całej ludzkości, zło przemieniło się w dobro.

Nie cofniemy biegu wydarzeń z wczorajszego przedpołudnia, ale my, Polacy, możemy podjąć wysiłek, by uczynić to samo, co nasz Mistrz – pokrzyżować drogi złemu duchowi. Wczoraj pod Smoleńskiem ościeniem śmierci zostali dotknięci nasi bracia i siostry. Wraz z rozchodzeniem się tragicznych wieści po całej Polsce ból wlewał się w serca ich najbliższych, w serca nas wszystkich. Cała Polska została dotkliwie zraniona.

Ale jeśli będziemy mądrzy, pokorni i okażemy się być uczniami Jezusa, to z tych ran może popłynąć przeogromne dobro. Może odzyskamy utracony w pewnym stopniu dar jedności, wzajemnego szacunku? Może bardziej pokochamy Polskę, tę zranioną Polskę? Może ona stanie się duchowo ubogacona i wspanialsza?

Jak piękne jest oblicze Maryi Jasnogórskiej, mimo tego, że widnieją na nim ślady dwóch cięć. Z tym zakątkiem świata, tam, na Wschodzie, gdzie Katyń i Smoleńsk już na zawsze będzie się nam kojarzyło podwójne cięcie na obliczu naszej Ojczyzny. Jedno cięcie – jak zbrodnia sprzed siedemdziesięciu lat, drugie – jak wczorajsza katastrofa. Może wpisanie tych dwóch ran – katyńskiej i smoleńskiej, wpisanie ich w nasze serca uczyni nas wszystkich ludźmi bardziej głębokimi i mądrymi? Może rozsądniejsza będzie krytyka polityków, która dla wielu ludzi w naszym kraju stała się niemalże religią i ma tuszować ich własną nieporadność albo i czasami nawet nieuczciwość? Może więcej będzie pomiędzy nami wzajemnego zrozumienia i dialogu, mniej sporów? Może uda się wyciągnięciem ręki do siebie uczcić pamięć polityków lewicy i prawicy, którzy razem wczoraj polegli? Lecieli razem, ramię w ramię, w jednym kierunku – by uczcić katyńskich żołnierzy. Wsiadając do samolotu, nie wiedzieli, że znicze, które miały zapłonąć w miejscu kaźni z roku 1940, będą paliły się dla ich pamięci.

Może te bolesne fakty mocno zapamiętamy? Bo i nad naszymi wszystkimi sporami, niechęciami, nad wszystkim, co nas niekiedy dzieli, zapłoną kiedyś cmentarne światełka. Ta tragedia pokazuje, jak w istocie wspólny jest nasz los, jak przez kruchość naszego życia jesteśmy sobie bliscy, wierzący i niewierzący, ci z jednej i ci z drugiej opcji politycznej, świeccy i duchowni.

Jezus powiedział kiedyś: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś w drodze”. Wczorajsza tragedia niezwykle przekonująco pokazuje sens tych słów. Kiedy Chrystus w dzisiejszej Ewangelii pokazał Apostołom swe rany, oni się rozradowali, bo wtedy były już one znakiem Jego triumfu. Uczniowie rozpoznawali Zbawiciela po ranach, rozpoznali Jego potęgę i miłość.

My, Polacy, długo będziemy wpatrywać się jeszcze w smoleńską ranę naszej Ojczyzny. Co w niej będziemy rozpoznawać po latach, zależy od nas samych, zależy od naszego dziś.

We fragmencie Ewangelii, która była czytana podczas tej Eucharystii: „Zmartwychwstały Jezus trzykrotnie mówi do swoich uczniów słowa: Pokój wam”. Takiego daru wtedy najbardziej potrzebowali. Zamknięci w Wieczerniku obawiali się o swoją przyszłość. Chrystusowy pokój przywracał im nadzieję i wiarę.

Wczorajsze wydarzenia także zamknęły nas, Polaków, w smutku i w kręgu trudnych pytań. Gromadziliśmy się licznie na sprawowanych mszach w intencji ofiar, modliliśmy się w świątyniach, w miejscach publicznych, we własnych domach. Wszystko czyniliśmy także po to, by i nam w tych dniach Zbawiciel udzielił szczególnego pokoju. Tak bardzo go teraz potrzebujemy.

Pokój Boży nie niweluje cierpienia, ale pozwala je mądrze przeżywać. On nie błogo usypia, a wręcz przeciwnie – budzi ze snu. O ten pokój prosimy dziś dla rodzin poległych, dla nas wszystkich. Czy Bóg go nam udzieli?

Odpowiedź znajdujemy w dzisiejszym drugim czytaniu zaczerpniętym z Księgi Apokalipsy, Jezus mówi tam: „Przestań się lękać. Jam jest pierwszy i ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków. I mam klucze śmierci i otchłani”. Niech te słowa Biblii obudzą w nas wiarę większą niż pokusa zwątpienia. Niech pozwolą nam dostrzec głębszy wymiar tragicznych wydarzeń.

Wszystkie agencje prasowe podawały wczoraj wiadomość, że Prezydent Polski nie dotarł na katyńskie uroczystości, że w katastrofie zginęli także generałowie. Ale Słowo Boże daje nam prawo wierzyć, że Pan Prezydent Rzeczypospolitej i Jego wspaniała generalska świta właśnie do polskich żołnierzy dotarli. Nie na ich groby, ale na Niebieską Paradę w domu Ojca, Paradę, którą odwiecznie przyjmuje od rzeszy zbawionych Chrystus Król i Pan.

Posłuchajmy, jak opisuje to święty Jan w Księdze Apokalipsy: „Potem ujrzałem niebo otwarte, a oto biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto sprawiedliwie sądzi i walczy. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły mu na białych koniach. A z Jego ust wychodzi ostry miecz. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: Król Królów i Pan Panów”.

I na koniec jeszcze jedna myśl. Na początku bieżącego roku Pan Prezydent udzielił wywiadu jednemu z czasopism. Prowadzący zapytał go o plany i postanowienia na rok 2010. Lech Kaczyński odpowiedział: „Wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, było z zaskoczenia. Moje doświadczenie życiowe uczy, że lepiej nie planować”.

„Wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, było z zaskoczenia...”. O śmierci! O śmierci! Gdzie jest twoje zwycięstwo?




http://www.polskieradio.pl/_jedynkafiles/20091204073845/2010041101584629.mp3 - wersja mp3

http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/artykul21417.html

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Bili

1. Maryla.

W tych ciężkich dla Ojczyzny chwilach,łączę się w wyrazach bólu i wyciszeniu,z Tobą Marylo, Frankiem i redakcją Blogmedia24.pl. Jestem z Wami.

Bili

avatar użytkownika Maryla

2. Bili

wszyscy jesteśmy połączeni w żałobie po zmarłych i w trosce o Polskę. Niezaleznie od tego, gdzie fizycznie jestesmy. Jestesmy jednym Narodem i czujemy wspólnie. A tak wazne słowa pozwalają wyciszyć emocje. Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl