Ukazała się ciekawa analiza kosztów polityki USA wobec Izraela. Ekonomista Thomas Stauffer z Waszyngtonu szacuje, że wspieranie Izraela kosztowało już Amerykanów 1.6 biliona dolarów (ang: $1.6 trillion) od 1979 roku. Jak dodaje, jeśli podzielić to przez dzisiejszą populacje daje to 5700 dolarów na osobę. Do tego warto dodać, że Izrael naciskał w zeszłym miesiącu Biały Dom o 4 miliardy dolarów na wojsko oraz $8 miliardów na wsparcie gospodarki tego kraju która znajduje się obecnie w recesji. 

Izrael jest jedynym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych który otrzymuje rocznie $3 miliardy dolarów, najwięcej ze wszystkich.

Więcej o raporcie Thomasa Stauffera można przeczytać tutaj:

http://www.csmonitor.com/2002/1209/p16s01-wmgn.html

Warto tutaj również wspomieć o pewnym incydencie podczas podróży Radosława Sikorskiego do USA. Miało to miejsce gdy Sikorski jeszcze jako minister obrony przedstawił propozycje wsparcia polskiej armii przez USA. Ówczesny sekretarz obrony Ramsfeld najprawdopodobniej wybuchł śmiechem na propozycje Sikorskiego. Ponieważ pan minister wyszedł ze spotkania bardzo zdenerwowany. Od tego czasu można nawet zauważyć jego dość chłodne podejście do USA.

A w 2005 roku amerykański podsekretarz stanu Stephen Mull tak pocieszał Polaków:

"Mull podkreślił, że amerykańskiej pomocy wojskowej dla Polski nie należy sprowadzać tylko do pieniędzy. Jego zdaniem trzeba zwrócić również uwagę na wspólne planowanie wojskowe czy wymianę wywiadowczą. "

Nie domagam się aby Polska otrzymywała takie same środki jak Izrael, ale warto się od nich uczyć. Na przykład można poszukać sobie nowego sojusznika. Chętnie zwróciłbym oczy Polaków w stronę Chin. Na przykład w 2004 Izrael sprzedał broń którą otrzymał od USA do Chin, co wywołało wściekłość Amerykanów. Donosiło o tym BBC tutaj: http://news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/4101961.stm

Ta "wściekłość" musiała szybko przerodzić się z powrotem w miłość bo nie wierze aby 12 miliardów dolarów były przekazywane do państwa wrogiego. Warto czasem postraszyć wielkiego brata, prawda?

Wracając jednak do sedna to raport Thomasa Stauffera powinien otworzyć Amerykanom oczy. Nie chodzi o to że ten 1.6 biliona właściwie nic nie zmienił na Bliskim Wschodzie. Raczej doprowadził do jeszcze większego zaostrzenia konfliktu. Chodzi o to, że po prostu rozdawanie pieniędzy na mniejszą lub większą skalę zawsze kończy się źle. Niszczy to każdego. Dającego i biorącego. Biorący będzie chciał coraz więcej i będzie robił wszystko aby nigdy nie ustały powody do przesyłania miliardów. Dający, w tym przypadku USA i tak jest zadłużony po uszy jak rzekł amerykański kongresmen Ron Paul: "Nie stać nas już na utrzymanie tego imperium" (USA)

Problem polega na tym, że gdy Amerykanie zbankrutują to ucierpi na tym właśnie Izrael. Dla dobra swojego kraju Izraelczycy powinni więc jak najszybciej zrezygnować z amerykańskiej pomocy przynajmniej na tak wielką skale. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. 

 


 

Zobacz także:

Iran zdestabilizuje światową gospodarkę?

Iran: tak dla energii nuklearnej, nie dla broni (o konferencji zapowiedzianej przez Iran która na bank zostanie zbojkotowana przez Amerykanów)

 

http://moraine.salon24.pl/167707,wspieranie-izraela-kosztowalo-usa-dotychczas-1-6-biliona