Wołoszański szuka Guza?
Nikt dotąd z taką pasją nie poświęcił się misji zdejmowania z KGB odpowiedzialności za zamach na Jana Pawła II jak dziennikarz Eugeniusz Guz. Już w 1983 roku wydał książkę „Zamach na papieża”, w której w przemyconych, jako fakty własnych sugestiach podważał tak zwany „Bułgarski ślad” jak i sam udział KGB w zorganizowaniu zamachu. Przez kolejne lata pod najrozmaitszymi tytułami ukazywały się kolejne książki Guza będące tylko rozszerzeniem tej pierwszej.
Ostatnią, była wydana w 2006 roku pozycja zatytułowana "Zamach na papieża, mroczne siły nienawiści. Nowy ślad". Czytelnik po tej lekturze miał po raz kolejny dojść do przekonania, że to nie ludzie Breżniewa i ich sługusy z „obozu socjalistycznego” stali za próbą zamordowania papieża, lecz raczej włoska mafia, CIA, islamiści czy może nawet tureckie służby specjalne.
Eugeniusz Guz zamilkł, kiedy to wyszło na jaw, że przez 30 lat był tajnym współpracownikiem wywiadu PRL pod pseudonimami „Gustek” i „Jan Zdrowy”, a jego dzieła inspirowane były przez SB, za co skwapliwie inkasował pieniądze.
Po transformacji ustrojowej w Polsce dziennikarz Guz pragnął przejść w nową rzeczywistość, jako osoba „obiektywna i niezależna” stąd pewnie taka, a nie inna treść notatki w aktach SB z 1990 roku:
"W czasie współpracy występowały okresy przynoszące konkretne wyniki oraz okresy zastoju. Informacje oceniane były dobrze, wielokrotnie wykorzystywane w opracowywaniu informacji wywiadu. W ostatnim okresie nastąpił trwały impas we współpracy, wynika on być może z faktu jego obawy przed ujawnieniem go, jako naszego źródła informacji. Należy zaznaczyć jego materialne podejście do tematu współpracy. Wszystko przelicza na pieniądze. Wynagradzany stale /miesięcznie 400 DM/".
Zapewne nie wracałbym dzisiaj do sprawy skompromitowanego Guza gdyby nie ostatni, piątkowy program Konrada Piaseckiego „Piaskiem po oczach”, w którym to wystąpił Bogusław Wołoszański, a tematem był oczywiście zamach na papieża. Przecierałem oczy i uszy ze zdumienia, gdy bohater programu w TVN 24, bez zająknięcia „jechał na całego Guzem” a jego teorie i pseudo-naukowe wywody nie były niczym innym jak krótkim streszczeniem wieloletniej „pracy” agenta Gustka vel Jana Zdrowego.
Czy bohater programu „Piaskiem po oczach” mówił to, co rzeczywiście myśli? Czy na takie a nie inne jego sądy miał wpływ fakt, że sam Wołoszański był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Ben”?
Dlaczego autor programu nie zaprosił samego Eugeniusza Guza do wygłoszenia po raz kolejny swoich rewelacji pisanych na zamówienie SB? Dlaczego wybrano Wołoszańskiego, aby jego ustami po raz kolejny przemówił Gustek czy jak kto woli Jan Zdrowy?
Czy „Ben” Wołoszański jest na dzisiaj bardziej wiarygodny i przekonywujący niż „Gustek” czy „Jan Zdrowy”? Może usta Wołoszańskiego są słodsze i więcej gawiedzi spije z nich te objawione prawdy?
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Niezły tytuł.