Posłaniec
Przyznaję. Miałem problem. Chciałem złożyć życzenia świąteczne czytelnikom mojego bloga, ale kilka zdań to żadna przyjemność, choć na pewno życzenia byłyby szczere. Kombinowałem, kombinowałem i stwierdziłem, że jestem już tak stary, że mogę odjechać w klimaty religijne, w końcu mamy święta? Jednocześnie z racji, że są to święta ideowo radosne, nie mogłem dołować czytelników opisami katastrof, upadków imperiów i najazdów barbarzyńców Ale- ukazując pewne wątki historyczne czy polityczne nie sposób uciec od zwykłej codzienności, często smutnej a często tragikomicznej. Nie wiem czy czytający mego bloga są wierzącymi (autor jest) czy skłaniają się ku innym wyznaniom albo mają własny obraz Boga, istoty najwyższej czy bogów (osobiście nie wierzę że można być zatwardziałym ateistą całe życie) ale przyjmując, że historia to opowieść wielowątkowa, chciałbym przytoczyć fragment z antologii "Tempus fugit", t.2, Lublin 2006, a konkretniej z opowiadania M. L. Kossakowskiej, Ewangelia według Johna Thomasa Scotta. Opowiadanie traktuje o agencie służb specjalnych wysłanym z misją...obejrzenia śmierci Jezusa Chrystusa.
"(...) Turner nieznacznie przygryzł wargę.
– Wrócisz na teren Palestyny – powiedział wolno. – Mniej więcej.
Scott lekko zmrużył oczy. „Jasne – pomyślał – byłem tego pewien”.
Stary poruszył się niespokojnie w fotelu.
– Nie chodzi o to, co właśnie przyszło ci do głowy, John. Cofniesz się o ponad dwa tysiące lat. Masz być świadkiem ukrzyżowania, chłopcze. Nie, nie mylisz się, tego jedynego, niezwykłego ukrzyżowania. A potem zdasz raport. Rozumiesz?
John pozwolił sobie na płytkie, niemal niesłyszalne westchnienie.
– Dlaczego ktoś od nas, sir? – spytał. – Czy to nie jest raczej sprawa dla Mosadu?
W obsydianowych oczach dowódcy zalśniło i zgasło rozbawienie.
– Nie sądzę. Nie chcą nawet dopuścić myśli, że mogli się wtedy pomylić.
Scott strzepnął popiół do eleganckiej popielniczki w stylu japońskim. Choć rosło w nim zdumienie i niedowierzanie, druga część jego osobowości, ta profesjonalna, nauczyła się, że nie istnieją zadania nieprawdopodobne.
– Sprawa jest delikatna, synu– powiedział Turner. – Wiesz, rząd, prezydent, Watykan. Chcą wiedzieć. To może wiele zmienić. Wpłynąć na mnóstwo decyzji. Jak postępować. Po skurwysyńsku czy po dżentelmeńsku... Wbrew pozorom to ważne. Od wieków ludzie chcieli wiedzieć. A ty masz szansę przekonać się osobiście. Jak nowy apostoł."
Za: M. L. Kossakowska, Ewangelia według Johna Thomasa Scotta, [w:] Tempus Fugit, t.2, Lublin 2006, s. 16- 17.
Do agenta przyplątała się mała dziewczynka, która nie chciała odejść:
"(...)- Nie mam domu. Chcę iść za tobą. Jak Tobiasz.
"Jaki znowu Tobiasz?"- pomyślał.
- Odejdź. Nie możesz iść ze mną- powiedział zły, że nie umie ostrzej wyrazić emocji. Co za cholernie sztywny język!
Mała potrząsnęła z uporem głową.
- Rozpoznałam cię. Więc mogę. Kobieta przy źródle też cię widziała, ale była zaślepiona lękiem. Ja się nie boję.
Scott przymrużył oczy.
- Rozpoznałaś mnie?
Uśmiechnęła się.
- Pewnie. Jesteś rosły i piękny. Jaśniejesz. Dziwnie mówisz. Udajesz Rzymianina, ale rozumiesz słowa. Jesteś posłańcem", ibidem, s. 36- 37.
Agent zaliczyłby kilka wpadek, z powstańcami i legionistami...
"Wiedział, że oficer zapamięta nietypowe spotkanie. I postara się dowiedzieć jak najwięcej o Maksymusie Galio spod Lugdunum. Miał tylko nadzieję, że zdoła wrócić do domu, nim centurion zakończy swoje śledztwo. Kiedy przekraczał bramę, żołnierze właśnie wyrzucali na bruk zakrwawionego, zasmarkanego, zawodzącego rozpaczliwie nagusa. „Całe szczęście, że to nie on” – przebiegło agentowi przez myśl. „Nie zniósłbym tego”.
Przesunął ręką po twarzy i spostrzegł, że palce drżą nieznacznie.
Nagle po raz pierwszy zdał sobie sprawę, jak straszne otrzymał zadanie. Miał oglądać poniżenie i agonię Boga. A zarazem człowieka, który zmienił bieg świata. Emisariusza z niebios. Nieważne, czy wierzył w jego przesłanie. A każda spędzona w Jerozolimie godzina uświadamiała mu, że chce wierzyć przynajmniej w jego istnienie. Chce, nawet jeśli nie rozumie dlaczego, nawet jeśli nigdy nie zdoła pojąć sensu jego nauk, tak jak nie pojmował do tej pory", ibidem, s. 73- 74.
Scott prawie został zabity przez nożownika...
Uszli zaledwie parę przecznic, gdy czarna mgła nad miastem zaczęła gwałtownie gęstnieć. Niebo nabrało sinej, nienaturalnej barwy. Znad stepu nadciągnął porywisty, ostry wiatr. Zerwał tumany kurzu, uderzył w Scotta i jego towarzyszkę, hamując ich mozolną, ciężką wędrówkę. Wył w wąskich uliczkach, miotając wściekle pył i zerwane z drzew liście. I nagle ucichł. Nad Jerozolimą stanęła cisza niczym kopuła ze szkła. Scott zatrzymał się. Z trudem chwytał powietrze. Mała ścisnęła go za rękę. – Boję się – szepnęła. Zanim zdążył odpowiedzieć, pojedyncza oślepiająca błyskawica uderzyła bezgłośnie w ziemię, zdawałoby się – tuż za murami miasta. A potem pękło niebo. Otworzyło się, ukazując martwą, bezbrzeżną czerń kosmosu naznaczoną miliardami gwiazd. John upadł na kolana", ibidem, s. 85- 86.
A zatem, biorąc pod uwagę pewne wydarzenia, inaczej patrzcie na swoje życie. Życzę wszystkim spokojnych świąt!
tags: Jezus,, historia,, religia,, scifi,, tempus, fugit
- Unicorn - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Od wieków ludzie chcieli wiedzieć
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl