Także pod uwagę Traubemu, jako że przyłączył się do sądu, gdy oskarżony został pozbawiony prawa do obrony, co jest zjawiskiem normalnym na Blogu Roku.
Ja głosowałem na ten blog, a Toyah nawet w dniu 17.03.2010 powiedział do mnie: „Co za wiersz! Od teraz karnego złego słowa ode mnie nie usłyszysz. Rexturbo, Bracie!”. Nie mam o nic pretensji, tylko ten błysk myśli, o honorowym dotrzymywaniu słowa.
Do momentu awantury, przeniesionej tam przez Don Estebana z blogu pana Warzechy, niczym nie zawiniłem. Nawet podczas kłótni, Toyah nie wtrącał się specjalnie, co chyba świadczy, że normy nie były przekroczone. Towarzystwo zdenerwowało się dopiero wtedy, gdy zaproponowałem Donowi rozstrzygniecie sporu w sadzie.
Zanim poprowadzę temat dalej, krótka dygresja dla Traubego. Twoje szperanie po moich starych komentarzach jest bez sensu. Ja już napisałem Donowi, że trochę moich komentarzy zawiera jakieś zniewagi, tylko, nie byłeś uprzejmy zapoznać się i zacytować kontekstów. Nie przedstawiłeś prawdy. Skoro jesteś taki pracowity, to znajdziesz także dziesiątki inwektyw pod moim adresem, w tym także na blogu Toyaha. Znajdziesz też, że ja raczej nie obrażam jako pierwszy. Do opinii o fotce masz prawo. Są tacy, których nie razi. To kwestia wielu czynników światopoglądowych.
A teraz o tym najważniejszym. Ludzie walczą ze sobą od zawsze. Zaawansowana cywilizacja zabroniła pojedynkować się. Zamiast tego, dała ludziom prawo do rozstrzygnięć sporów o ochronę dóbr osobistych - w sądzie. Nagle, w takiej sytuacji, już dawno uznanej za normalną w innych krajach, zostaje postawiony człowiek z PRL. Szok i strach. Człowiek opóźniony, uznaje to za coś skrajnie nagannego wręcz niemoralnego. Nie zauważa, że przecież może wygrać, że może w cywilizowany sposób upokorzyć przeciwnika.
Ludzie prawicy zapomnieli o trzecim haśle ze sztandaru – o Honorze. Człowiek wolny ma prawo łamać zasady, ale musi za to odpowiedzieć. Człowiek wolny i honorowy nie ukrywa się przed odpowiedzialnością. Sąd zastępuje pojedynek. Odmowa pojedynku jest dyshonorem. Chyba, że honoru się nie posiada.
Don Estebanie, powiedziałeś, że ja chcę zmienić tamte miejsce. Więcej, ja bym chciał zmienić Salon. Daj się namówić, to będzie precedens w Salonie. Po tym, już nikt nie będzie pyskował tak jak teraz.
3 komentarze
1. nic z tego nie rozumiem
2. Tam jest niezla zadyma :)
Don Esteban to zagadkowa postać. Jak się przymierzałem, żeby napisać o Toyahu (przeszło mi) zauważyłem gościa. Na ca. 250 wpisów tylko z 10, nie procent, dosłownie 10 było poza blogiem skarpetkowego patrioty. Styl Toyaha coraz bardziej upodabnia się do stylu don Estebana.
Jedno słówko wyjaśnienia co do skarpetek. Jest taki mądry (ten akurat wybitnie inaczej) tekst o tym jak ci, których on podziwiał byli mądrzy, a on głupi ale wyszło, że to Toyah jest mądry, a oni wyszli na głupich. Zresztą innej alternatywy jak madry Toyah i głupi Ci co kupili sobie nowe skarpetki nie ma. I to nieszczęsne zdanie "Jak to się stało, że dopuszczono ich do gry? W końcu to nie była byle jaka gra. To nie była już zabawa w rzucanie kamieniami i uciekanie do najbliższego kościoła." Teraz strategiczną rozgrywkę zaczął Toyah co nie musiał uciekać. Nie podejrzewam, żeby Toyah ziemi nie tykał (poza czasem gdy pisze). To skoro on, jak możnaby się domyślić chodził w starych skarpetkach, musiał je kupić gdy tamci rzucali i uciekali. Paru nie zdążyło, ale to insza inszość. Gdyby znalazł jakieś ładne zdjęcie takiego co nie zdążył, może by wkleił do ołtarzyka na stronie zamiast Przemyka.
http://toyah.salon24.pl/151083,o-cwanej-prawicy-w-cwanym-swiecie
Więcej nie napiszę bo on Sekielskiego zgnoił (nie, nie na Gali, na blogu) Śmiłowiczowi dał z laczka (też na blogu) i no i blogersko zdemaskował Dudka i esbeckie metody Michalkiewicza. Siła gość, lepiej z nim nie zadzierać.
3. nielubiegazety