Jedna jest droga do odzyskania państwa - wybory.

Nie strajki i demonstracje uliczne, nie partyzantka, nie wojna, nie rażenie matrixu kontrpropagandą. Władza nie leży na ulicy ani na konspiracyjnej kanapie.

Kasta oligarchów, czyli czerwono-różowych polityków, biznesmenów i ludzi służb - liczy kilkaset tysięcy. Głosuje na nią około 5 mln wyborców (jeśli przyjąć za miernik oficjalny wynik wyborów do parlamentu europejskiego). Czyli nie głosuje na PO, PSL i SLD - 25 mln wyborców.

25 mln ludzi! Większość z nich ma po prostu gdzieś tę wyborczą fikcję, w której nie jest przecież ważne kto jak głosuje - tylko kto głosy liczy. To jest ogromny elektorat. Ci Ludzie mogli by czapką nakryć całą tę kastę oligarchów razem z lemingami. Mógłby -  pod warunkiem, że uwierzyłby w swoją rolę suwerena państwa.

Jeśli by uwierzyli - to po pierwsze. A po drugie - jeśli by potrafili zorganizować się w takim nieheroicznym akcie jak nadzór nad uczciwym przebiegiem wyborów.

Bo władza leży w urnach. W kartach wyborczych.

Jeszcze raz przypomnę:

"Nie może być mowy, żeby reakcja mogła za pomocą kartki wyborczej wydrzeć nam władzę."- powiedział swego czasu Roman Zambrowski i na 9 dni przed wyborami 1947 komisje okręgowe otrzymały całą sfałszowaną dokumentację wyborczą. Bierut zaś dodatkowo zarządził zamianę urn wyborczych, podrzucanie do urn kart do głosowania itd. A w 2007 na oczach telewidzów Polski i świata dowożono sobie spokojnie do urn "brakujące" karty do głosowania.

Już daję sobie spokój z wyrażaniem swego nieustającego zdumienia i zaniepokojenia, że o tym fakcie jakoś zadziwiająco mało się mówi. (Swoją drogą - co? Tacyśmy dżentelmeni, że o faktach nie dyskutujemy?)

Ale oto zbliżają się następne wybory, a my przyglądamy się spokojnie jak PO ćwiczy "nowatorski" system głosowania w swoich " prewyborach", system z daleka wyglądający na jawny! I stojący poza kontrolą głosujących!

Nikogo też z nas nie interesuje czy PiS da sobie radę z odpowiednio ścisłym monitoringiem wyborów. Czy w ogóle przygotowuje się do tego. Czy zaczyna jakąś akcję uświadamiającą ludziom konieczność uczestniczenia w wyborach, czy daje im gwarancje, że tym razem liczenie będzie serio. Czy rozumie, że to już moment kiedy trzeba i można budzić ruch społeczny na rzecz odzyskania Polski. Że to czas najwyższy przywrócenia Polakom świadomości SUWERENA gotowego do działania.

Ekipa PiS w ciągu dwu lat sprawowania władzy udowodniła, że potrafi dobrze rządzić krajem. Wbrew totalnej nagonce, wbrew wrogim koalicjantom. Tak pomyślnego okresu nie mieliśmy nigdy w powojennej historii. I to jest wiadome, i powtarzanie tego brzmi jak truizm. Prezydent Kaczyński zaś potrafił w ciągu swej kadencji sprawować urząd odpowiedzialnie i odważnie - dbając przede wszystkim o polską rację stanu. Tak.

Ale czy już całą troskę o  w s z y s t k o  zostawiamy PiSowi?  Czy PiS da radę ze  w s z y s t k i m?

Czy nie ma tu i dla nas jakiejś roli do odegrania - dla nas, czyli internautów, dziennikarzy?