Jak leberały chcą nami rządzić po przegraniu wyborów
Lancelot, śr., 03/03/2010 - 14:27
Czyli myśli ukryte "Machera z zaplecza".
Na początku 1990 r. grupa posłów, m.in. Stefan Niesiołowski (przed przeobrażeniem w larwę), zażądała nacjonalizacji majątku RSW, który, po rozwiązaniu PZPR, rabowany był przez SdRP. W obronie interesów postkomunistów wystąpił premier Mazowiecki, który powołał w tym celu Komisję Likwidacyjną, a w jej skład, nie wiedzieć czemu, włączył nikomu nieznanego zastępcę redaktora naczelnego prowincjonalnej „Gazety Gdańskiej” – Donalda Tuska. Okazało się, że Mazowiecki trafnie rozpoznał dyspozycje „Machera z zaplecza” (wywiad z Tuskiem, „Gazeta Gdańska”, 12 kwietnia 1991 r.), który posłusznie wypłacał gotówkę partii Kwaśniewskiego i przyznawał mienie społeczne zasłużonym w walce z Solidarnością zespołom dziennikarskim. Zgodnie z ideologią „aferałów” własność publiczną rozdawano nomenklaturze dziennikarskiej za darmo.
Jako dobroczyńca postkomunistów Tusk nie zapominał o innych „przyjaciołach królika” i odegrał jedną z głównych ról w aferze prywatnej spółki „Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości”, gdy Komisja, jak podaje „Raport o likwidacji RSW”: „zgodziła się na tzw. lwi kontrakt, czyli umowę, według której wszystkie korzyści stały się udziałem Spółki, a wszystkie straty obciążały Komisję i skarb państwa.” Dzięki temu, jak podaje Raport: „był to praktycznie akt darowizny na rzecz Spółki dodatkowych kilku miliardów zł.”
Obok pomocy, której Tusk udzielił ludziom WSI przy budowaniu Kongresu Liberalno-Demokratycznego, jego udział w przekazywaniu majątku PZPR (kradzionego) na rzecz postkomunistów oraz udział w obronie agentury komunistycznych służb specjalnych przez obalenie rządu Jana Olszewskiego, czynią z niego jedną z osób najbardziej zasłużonych w dziele uwłaszczenia się nomenklatury na majątku narodowym. Już tylko dotychczasowe zasługi Tuska mierzalne są tylko w „michnikach”.
Przeszłe zasługi nie wyczerpały jednak gorliwej pracy widzialnego znaku „niewidzialnej ręki aferała” w służbie nomenklatury. Prze pierwsze sto dni walczył o rekomunizację służb specjalnych, bo każdy doświadczony budowniczy III RP wie, że bez takiej ochrony mogłoby się zdarzyć, że „aureole pospadają”. Drugie sto dni zostaną poświęcone nie mniej ważnemu celowi. Oto w Polsce „miłości”, aby dokonać „cudu”, najpierw trzeba koniecznie zamknąć gęby „niekonstruktywnym krytykantom”. Likwidacja mediów publicznych wprowadzi Polaków na drogę do krainy wiecznego, niekrytykowalnego szczęścia, wg zasady, że czego oczy nie widzą, a uszy nie słyszą, to nie istnieje.
O tym co Polacy zobaczą i usłyszą zadbają ludzie specjalnie do tych zadań przeszkoleni, funkcjonariusze prywatnych spółek stworzonych w celu uwolnienia Polaków od polskości, bo przecież: „Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem." – Donald Tusk w miesięczniku "Znak" nr 11-12 z 1987r.
Polskość jest mitem, a rzeczywistością jest interes ludzi, którzy nie chcą polskości dźwigać i dlatego: „Chodzi o budowę infrastruktury, która liberałom bardzo odpowiada. To są te miejsca, też raczej schowane: izby gospodarcze, stanowiska w administracji. Chodzi o utrzymanie pewnych elementów władzy niezależnie od gry parlamentarnej. W tej chwili widzę już, jak można rozsądnie i skutecznie wpływać przez istnienie w tych strukturach, nie do końca politycznych. Rola liberałów zależeć będzie nie tylko od liczby mandatów, ale też od umiejętności tworzenia rozmaitych lobbies, obecności w strategicznych miejscach, a jest ich znacznie więcej niż te trzy z Belwederskiej, Ujazdowskich i Wiejskiej.” – zwierzał się Tusk w cytowanym wyżej wywiadzie.
Pytany o swoją specjalność – „Jest to działanie często na styku polityki i biznesu /…/ Widzę, niemal namacalnie, że polityka nie rozgrywa się na ekranach telewizorów, ale jest gdzieś tam schowana.”
Po 18 latach „kreowania życia politycznego zza kulis, z zaplecza”, Tusk, nazwany „Macherem z zaplecza”, wziął do ręki majchra służb specjalnych i monopolu mediów. Majcher w ręku machera do walki z polskością – czy to właśnie popiera prawie 60% Polaków?
(PLZ)
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Bardzo trafny artykul
2. Cieszę się
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/