Tussizm wyprowadza z Polski pieniądze

avatar użytkownika Agamemnon

Eureko z 3 mld zł uzyskało 20 mld. Niejasności w zeznaniach Tuska. Niemcy wrodzy Polsce?

 

 

Witam Państwa,



Poniższy zbiór jest dostępny na moim blogu (uzyskał już ponad 70 tysięcy
odwiedzin). Po kilkukrotnym przekazaniu tekstu mailem staje się on
nieczytelny, w takim przypadku polecam odwiedziny linku:
http://filipstankiewicz.salon24.pl/156149,eureko-z-3-mld-zl-uzyskalo-20-mld-niejasnosc-zeznan-tuska


Eureko wywozi miliardy zł, a pracownicy PZU idą na bruk. Eureko po 10
latach od zainwestowania 3 mld zł wywiezie z Polski ponad 20 mld zł,
choć uczestnicząc w procesie prywatyzacji PZU parokrotnie rażąco złamała
polskie prawo ( dwa najbardziej jaskrawe tego przykłady - inwestor
wchodzący do PZU miał być inwestorem branżowym a Eureko takim nie było
i akcje miały być kupione za środki własne a zostały z kredytu). Mogło to
być podstawą do unieważnienia umowy prywatyzacyjnej bez żadnego
odszkodowania. Niestety z nieznanych powodów mimo jednogłośnej uchwały
Sejmu zobowiązującej Ministra Skarbu do takich działań nic takiego się
nie stało. Wprawdzie w podczas sprawowania funkcji Premiera przez
Jarosława Kaczyńskiego taki wniosek został złożony w sądzie przez
Ministra Skarbu ale jego następca po zmianie rządu natychmiast go
wycofał. Zamiast tego zawarto z Eureko opisane wyżej porozumienie, które
rząd Donalda Tuska określił jako niebywały sukces. Ten sukces kosztuje
jednak samo PZU kilkanaście miliardów złotych. Jak się można było
spodziewać wyprowadzenie tak dużych środków finansowych z PZU, musi
spowodować daleko idące konsekwencje dla tej firmy. Nie minęły 2
miesiące i dowiadujemy się, że za ten sukces Ministra Skarbu zapłacą
głównie pracownicy PZU. Już w poprzednim roku w ramach zwolnień
grupowych odeszło z centrali PZU aż 600 pracowników. Z przyjętego przez
PZU i PZU Życie planu restrukturyzacji obydwu spółek na lata 2010-2012
wynika, że zostanie zwolnionych jeszcze ok. 4,5 tys. pracowników a więc
blisko 1/3 całej załogi. Gdyby zwalniano aż tylu pracowników
w przedsiębiorstwie państwowym, uzasadniano by to istnieniem znacznych
przerostów zatrudnienia. Zwolnienie w ciągu 3 lat aż 1/3 załogi
w firmie, która od ponad 10 lat jest spółką z dużym udziałem kapitału
zagranicznego i była do tej pory zarządzana przez wysokiej klasy
menadżerów musi wręcz szokować. Wygląda więc na to, że grupa PZU po
zawarciu porozumienia z Eureko i po wyprowadzeniu z tej firmy ogromnych
pieniędzy jest wręcz pod ścianą, skoro aż tak chce redukować swoje
zatrudnienie. Za wątpliwe sukcesy rządu muszą zapłacić zwykli ludzie .
http://kuzmiuk.blog.onet.pl/Eureko-wywozi-miliardy-zl-a-pr,2,ID397794996,n

Wątpliwości związane ze śmiercią dyrektora generalnego kancelarii
premiera. Czy mógł być wezwany przed komisję śledczą, czy istnieje list
pożegnalny, wreszcie czy osoba tak sprawdzana w związku z dostępem do
ściśle tajnych informacji mogła nagle popaść w depresję? Dziwi również
niewspółmierność reakcji mediów i władz związana z tą śmiercią,
w porównaniu z burzą medialną po domniemanym samobójstwie gangstera Iwana.
Prawie wszyscy roztrząsali publicznie ową śmierć, a w przypadku
Grzegorza Michniewicza bardzo zdawkowe informacje, choć z punktu
widzenia Państwa Polskiego jest to śmierć wielokrotnie istotniejsza.
http://krzysztofjaw.pardon.pl/dyskusja/2263826/dramatyczne_ale_i_oczywiste_pytania

Premier wypadł przed komisją doskonale. Niczego jednak nie wyjaśnił.
Naprawdę ważne były dwie wypowiedzi Donalda Tuska. Dotyczą spotkania
z ierpnia 2009 r. z Mirosławem Drzewieckim oraz 26 sierpnia 2009 r. ze
Zbigniewem Chlebowskim. Na obu premier wypytywał o przebieg prac nad
ustawą hazardową i zaangażowanie w nią tych polityków. Tusk przyznał, że
nigdy wcześniej nie odbywał takich rozmów na temat żadnej ustawy.
Wniosek jest jeden: Drzewiecki i Chlebowski mieli prawo czuć się
zaniepokojeni. Szczególnie Chlebowski. Znając brutalność, z jaką Tusk
zwykle traktował nielubianego przez siebie Chlebowskiego, można też
domniemywać, że nie było to delikatne i dyskretne wypytywanie. Pytany
o śledztwo w Rzeszowie przeciw Kamińskiemu i o naciski na prowadzącego je
prokuratora Olewińskiego premier mówił, że kazał sprawdzić tę sprawę
przełożonemu prokuratora, czyli ówczesnemu ministrowi sprawiedliwości
Andrzejowi Czumie. Wtedy okazało się, że Olewiński nie skarży się już na
naciski. Wydał nawet oświadczenie, że do niczego takiego nie doszło.
Zdaniem Tuska wszystko więc było w porządku. Ale premier nie dodał, że
prokuratura to struktura ściśle hierarchiczna, gdzie minister mógł
"wytłumaczyć" podległemu prokuratorowi, że nie powinien robić tyle
kłopotu. Tusk nie dodał też - lub nie wiedział o tym - że dziennikarze
dotarli do innych prokuratorów, którym Olewiński mówił o naciskach
i wymuszaniu na nim przedstawienia Kamińskiemu zarzutów. Czy Tusk naprawdę
uważa, że sprawa jest czysta i czy zrobił to co powinien? Może takich
niedopowiedzeń w zeznaniach premiera jest więcej?
http://www.rp.pl/artykul/429442_Wersja_Tuska_i_niedopowiedzenia.html

Donald Tusk popełnił grzech zaniechania, lekkomyślności i lekkoduchostwa. Tak działania premiera w sprawie afery hazardowej ocenia
poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz. To łagodna ocena, bo zakłada dobrą wolę
Tuska, ale i tak nie zdejmuje z premiera odpowiedzialności karnej za
dokonanie przecieku.

http://fakty.interia.pl/raport/afera-hazardowa/news/arlukowicz-premier-jest-malym-grzesznikiem,1435091

Zbigniew Wassermann przed przesłuchaniem Donalda Tuska. Nie może być
tak, że ktoś sobie robi komedię z komisji. Premier śmieje się nam
w twarz. Mówi: ja nie muszę się przygotowywać, niech się lepiej przygotuje
komisja. Może sobie tak mówić, bo wie, że komisja nadal nie dysponuje
wszystkimi materiałami niezbędnymi do wyjaśnienia sprawy. Pomimo tego
komisja śledcza przyłapała przesłuchiwanego dzień później premiera na
kłamstwach i nieścisłościach.

http://www.dziennik.pl/opinie/article541529/Premier_smieje_sie_nam_w_twarz.html

Zeznania króla hazardu w prokuraturze różnią się od tego, co politycy PO
powiedzieli komisji. To Marcin Rosół, były szef gabinetu ministra
Drzewieckiego, wyłania się z zeznań Sobiesiaka jako możliwe źródło
przecieku o akcji CBA. W czasie spotkania w sierpniu 2009 Marcin Rosół
zasugerował córce Sobiesiaka, że ponieważ są donosy na jej ojca to
lepiej, żeby nie startowała. Sobiesiak już następnego dnia rano po
spotkaniu z córką mówił, że tropi go KGB, CBA. Nagle zmienił też
telefon, pozyskał nowy numer. Skąd Rosół wiedział o zainteresowaniu
Sobiesiakiem? Druga poważna rozbieżność to długość i zażyłość
w kontaktach podejrzanego biznesmena z politykami PO. Sobiesiak zeznał
"Drzewiecki, Chlebowski i Schetyna byli moimi kolegami, znam
Drzewieckiego i Schetynę od około 20 lat". Tymczasem politycy PO mówili
pod przysięgą o znacznie krótszej znajomości.

http://www.rp.pl/artykul/430067_Sobiesiak_mowi__co_innego.html

Głosowanie senatorów nad immunitetem kolegi, przyłapanego na wciąganiu
przez nos "sproszkowanego lekarstwa" zapewne mało kto uzna za
najważniejsze wydarzenie tygodnia. Nie do końca słusznie. Może nie jest
ono brzemienne w skutki, ale bardzo, bardzo znacząco pokazuje tym,
którzy mieli może jakieś złudzenia, w jakim kraju żyjemy. Senatorowie
obronili koledze siedzenie właściwie nie siląc się na zachowanie jakichś
pozorów - bo co to niby znaczy, że "wniosek prokuratury" jest
przedwczesny? Wina Piesiewicza jest oczywista - wciągał i dawał wciągać
innym. Może to i głupie prawo, ale prawo, Senat RP sam je takowym
uczynił, i dopóki obowiązuje, powinno obowiązywać wszystkich. Czy można
się dziwić senatorom? Nie. Solidarność sitw, podział na naszych i onych,
na "lepszych" i na plebs to przecież podstawa ustroju III RP. Na dobrą
sprawę w tym podziale zakorzenione są wszystkie tutejsze spory, nawet te
o historię - przecież Lepsi doskonale od zawsze wiedzieli o "Bolku", ale
uważają, że ta wiedza powinna być zastrzeżona dla ludzi
odpowiedzialnych, mądrych, bo zwykłe Polactwo potrzebuje nieskazitelnego
bohatera, prawda mogłaby mu zaszkodzić. A czymże jest panująca nam
Platforma? Partią polityczną? Bez żartów, nie ma takiej partii, która
może swobodnie oferować miejsca u siebie i Krzaklewskiemu,
i Cimoszewiczowi, i Mojzesowiczowi. Mamy do czynienia z federacją
jednoczącą interesy rozmaitych sitw, od lokalnych klik z małych
dolnośląskich miasteczek, po te najpotężniejsze - zjednoczoną przeciwko
partii innego typu, neo-sanacyjnej, która postawiła grać na "gniew ludu"
i tym samym stała się dla sitw śmiertelnym zagrożeniem. Sitwy się na
razie bronią, bo zdołały zaoferować "ludowi" coś lepszego, niż
symboliczny odwet na "łże-elitach", który oferowali Kaczyńscy. Sitwy
zaproponowały symboliczne dołączenie do owych łże-elit, i to bardzo
proste oraz tanie - wystarczy wraz ze wszystkimi "ludźmi na pewnym
poziomie" rechotać z dowcipów o "kurduplach" i wielbić Ukochanego
Przywódcę, żeby czuć się częścią elity, jednym z Lepszych. To oczywiście
fałszywy pieniądz, ale do kupowania frajerów wystarczy. Informacja. Klub
PO 57 senatorów, Klub PiS 38 senatorów. W tajnym głosowaniu przeciwko
wnioskowi prokuratury o pociągnięcie senatora do odpowiedzialności
karnej głosowało 50 senatorów, za było 31 senatorów, a 6 wstrzymało się
od głosu.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz