O czym Giertych nie powiedział? (Wiktor Kornhauer)

avatar użytkownika Maryla
Politycy Platformy Obywatelskiej nie ustają w wysiłkach by utrwalić negatywny wizerunek Jarosława Kaczyńskiegoi trzeba przyznać, że w swoich działaniach są bardzo konsekwentni. O wiele bardziej niż przy realizowaniu swojego programu wyborczego. I mam wrażenie, że nie są sami. Oprócz dziennikarzy Newsweek’a, którzy przekazali w eter news o „hakowaniu” Sikorskiego, do batalionu rządowych pomagierów dołączył ostatnio Roman Giertych.
 
Giertych podczas kilkudniowego medialnego tournée udzielił szeregu wypowiedzi, w których odsłaniał rzekome rewelacje z okresu współrządzenia z Kaczyńskim. Wynika z nich, nie mniej nie więcej, że Jarosław Kaczyński panu Romanowi ufał. I to nie tak po prostu, ale wprost bezgranicznie. Do tego stopnia, że informował go o wszystkim co w przyszłości mogłoby go skompromitować. Czyli np. o zbieraniu teczek na „wszystkich polityków PO” i „rozważaniach aresztowania żony Grzegorza Schetyny”. Co ciekawe indagowany przez żurnalistów o bliższe szczegóły Giertych odmówił wyjaśnień („Panie Redaktorze! Ja nie chcę na ten temat mówić dlatego, że ja się brzydze tego typy polityką” (sic!)). Nikt z dziennikarzy nie wytknął mu jednak metody pt. „wiem, ale nie powiem”. Tak jak nikt nie zadał prostego pytania o to dlaczego były premier tak długo trzymał w sekrecie rewelacje na temat skandalicznych praktyk szefa Prawa i Sprawiedliwości.
 
Szczerość Giertycha ma jednak pewne luki. W wywiadzie dla Rzeczpospolitej Małgorzata Subotič pytając o stosunki z Radosławem Sikorskim zagadnęła: Wasze dzieci chodzą do tej samej szkoły i to do Sikorskiego wysłał pan SMS o tym jak się dobija watahę, gdy kilkanaście miesięcy temu, działacze LPR obsadzali stanowiska w TVP. To o niczym nie świadczy?”. Oto co odpowiedział Giertych: I co z tego, że dzieci chodzą do tej samej szkoły? Chodzą tam dzieci wielu osób. A jeśli chodzi o ten SMS, to nigdy tego faktu nie potwierdziłem. Jakie wysyłam SMS, i do kogo, z kim się przyjaźnię, to moja prywatna sprawa. (sic!)”Czyż nie jest tozaskakujące? Giertych, który jest tak wylewny i ma tak wiele do powiedzenia na tematy polityczne w kontekście osób, z którymi rządził Polską nabiera wody w usta w przypadku rozmowy o środowisku dzięki, któremu jego zaufany rządził telewizją.
 
„Hakowa” zbitka jaka zafunkcjonowała w przestrzeni medialnej za sprawą dziennikarskiego duo Stankiewicz & Śmiłowicz zdążyła już zrobić zawrotną karierę. Wywiad z Romanem Giertychem dla Rzeczpospolitej, w którym ujawnia on rzekome rewelację na temat zbierania teczek na „wszystkich polityków PO” jest kolejnym krokiem tego samego scenariusza. Oprócz wrażenia, że pachnie wiarygodnością na odległość, daje głównym postaciom z PO umoczonym po uszy w aferze hazardowej wyśmienite pole do popisu, przekierowując tym samym uwagę społeczną ze skandalu wokół okołohazardowych machlojek na postać znienawidzonego Wujka-Samo-Zło. I tak Grzegorz Schetyna (słynny „Grzesiek” ze stenogramów ) domaga się wyjaśnień choć na dobrą sprawę sam powinien je złożyć, a Radosław Sikorski rozpoczyna „antyhakową” kampanię w apogeum dyplomatycznego kryzysu na linii Warszawa-Mińsk. I wszystko to dzieje się w atmosferze powagi i troski o państwo.
 
Całe zamieszanie wokół rzekomych „haków” wygląda na dobrze wyreżyserowany spektakl-przykrywkę, który został pracowicie zmontowany przez ludzi związanych z rządzącymi. Stankiewicz & Śmiłowicz podrzucili piłeczkę a politycy (Tusk, Schetyna, Sikorski & Giertych) zrobili resztę. Można spokojnie powiedzieć, że wszystkie media dały się na to nabrać. Jeżeli nawet „Rzeczpospolita”, która uchodzi za gazetę rzetelną lub w oczach zwolenników obecnych rządów wręcz „pisowską” drukuje na swoim portalu kłamstwo jako headline („Kaczyński: „Są haki na Sikorskiego”” (tytuł został po jakimś czasie zmieniony)) to czego można wymagać od innych, którzy wciąż występują pod hasłem „Tusku musisz!”?
 
Rzetelności? Wolne żarty.
 
Pozdrawiam
http://emigracja.salon24.pl/157766,o-czym-giertych-nie-powiedzial
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz