Ultra szmata (Magda Figurska)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Myliłam się sądząc, że fuzja z Gazetą Prawną podniesie poziom Dziennika. Poziom ni drgnął, bo parytety zostały zachowane: fifty-fifty  - dziennikarzy i najróżniejszych celebrytów na etatach komentatorów, powyciąganych z Miodowych lat, Big Brotherów i reklam proszku do prania, który wypierze każde plamy, nawet te, na honorze.
 
Patrząc na image Zbigniewa Hołdysa, jednego z etatowych strażników sumienia III RP,ciśnie mi się na usta pytanie, kto jest jego stylistą prowadzącym? I dlaczego Jacyków?
Black& White (znak firmowy Skawińskiego)wprawdzie już nieaktualny, ale  pozostały kapelusze, autorstwa Moniki Prus,  które jak sam mówi „… są komunikatem.Każdy cieszy mnie niezwykle, cackam się z nim, najpierw leży sobie na stole w jadalni obok solniczek, potem go kładę wszędzie, gdzie idę, na kanapie, na krześle, do kibla idziemy razem (albo przede wszystkim). Poznajemy się. Potem idę w nim do wiejskiego sklepu. Albo w miasto. I już”.
I hippisi będą łysi. To jest ten komunikat, prosty do odczytania. I już.
 
Artyści, którzy z niejednego wiejskiego sklepu wędlinę jedli, wiedzą, co mówią. Skojarzenia mają proste, odporne na wiedzę, mniej na insynuacje Newsweeka.  Hołdys wie i pisze w Dzienniku,  że Jarosław Kaczyński powinien zatrudnić się w sklepie mięsnym.„Na tych jego hakach – pisze - można by powiesić słoninę, wędlinę i co tam jeszcze...”.
No, można jeszcze kapelusze…
 
Tak sobie myślę, że dzięki pisowi, za rządów którego było mu duszno i który zwie hołotą,  Hołdys, piszący na swoim blogu o moralności,  znalazł w opluwaniu wreszcie cel swego życia.
A przecież jest  artystą wybitnym: gitarzysta, kompozytor, poeta, dziennikarz, grafik i scenarzysta, nie bez powodu mówiący o sobie „guru”, nie splamił się komunistyczną edukacją, którą porzucił przed maturą dla „Kwiatów Warszawy”. Później było laboratorium technologii spirytusu, piwa i drożdży, zespół Maryli Rodowicz i wreszcie Główny Urząd Statystyczny, który nawrócił hippisa na magazyniera akt. Wyjazd do Stanów i gra do kotleta to trauma tylko dla silnych psychicznie (jak K. Krawczyk);  dla Hołdysa był przyczyną załamania i psychicznego wyczerpania. Po powrocie do Polski i leczeniu  jest oczywiście Perfect, własny program telewizyjny, dwa czasopisma "Grill" i "Ultra szmata"   - z odjazdami i bluzgami, jak sam reklamował. Nie udało mi się, niestety, znaleźć okładki miesięcznika „Ultra szmata”. Wpisawszy tytuł wyświetliło mi się coś innego - okładka książki T.Lisa „Co z tą Polską?”
 
W latach 2004-2007  Hołdys,  mimo braku matury, był wykładowcą  w Warszawskiej Szkole Filmowej.  Miał też swój sklep muzyczny przy ulicy Wspólnej (mój mąż kupował tam struny) -  drogo i kiepska obsługa. Dzisiaj kariera Hołdysa dobiega końca.  Tworzy co roku Akademię Sztuk Przepięknych, na Przystanku Woodstock, skupił się też na działalności charytatywnej w fundacji  - Dzieci Ulicy.
 
O prawdziwych hakach  Hołdys wie sporo. Sam się nadział na hak BSA (Business Software Aliance), organizacji zwalczającej piractwo komputerowe, która w 2000 r. weszła do redakcji „Ultra szmaty” i ujawniła pirackie oprogramowanie. Tej samej redakcji, która zawsze ostro gromiła wszelkie kopiowanie utworów muzycznych, również na własny użytek, a sam jej naczelny mienił się orędownikiem walki z piractwem intelektualnym.
No cóż.
Nobody`s  PERFECT
 
============
http://wing2009.salon24.pl/157792,ultra-szmata
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz