Dwa okresy – dwa światy

avatar użytkownika MoherowyFighter

Co się stało przed wyborami w 2005 r. a w kadencji po 2001 r.? Moim zdaniem tyle, że wskutek działania sejmowych komisji śledczych (Rywina, Orlenu, PZU), większego ujawniania draństw przez IPN, oraz wzrastającego bezrobocia, cen i pogłębiającej się degrengolady, tzw. elity i establishment znalazły się w defensywie. A szczególnie, gdy chodzi o to, że wyniki tropienia różnych afer elit pokazały ich odrażającą twarz. I to był błąd systemowy. Wówczas Kaczyński mógł powiedzieć społeczeństwu, „A co? Od zawsze o tym mówiłem, a wy mi nie wierzyliście. Tym razem też mi nie wierzycie? Macie tego sprawozdanie na żywo w telewizorze, podczas przesłuchań przed sejmowymi komisjami śledczymi. Bo to już nie są jakieś opowiastki czy też dykteryjki, które opowiada się w mediach. To są twarde kwity i zeznania podpisywane pod rygorem odpowiedzialności karnej.”. Zwyczajnie, ten błąd bezkompromisowo wykorzystał. Jednocześnie media masowego ogłupiania straciły sporo pola, gdyż to one całe długie lata przekonywały Polaków, że żadnych draństw nie ma, żadnej bandytki i gangsterki, że wszystko jest cacy. A ujawnienia owej bandytki, gangsterki itp. tym mediom odebrały na pewien czas wiarygodność. One znalazły się w pewnym popłochu, bo widać było, że takie lub inne afery pokazują również ich uwikłania. Media masowego ogłupiania musiały się zająć sobą i nie były w stanie wystarczająco dobrze rozwinąć ofensywy, by być atrakcyjnymi szczególnie dla tłuszczy, która widziała w telewizorze taśmowo kompromitujące się elity. Z tego m.in. powodu nie były w stanie owe media masowego ogłupiania opracować dostatecznie dobrej oferty, która byłaby wystarczająco atrakcyjna dla roszczeniowo-zabawowej pryszczaterii, czyli tam, gdzie można było znaleźć wyborcze punkty zaczepienia.

Skutkiem powyższego była na chwilę utrata przez elity i establishment części naturalnego elektoratu, który polityką przestał się interesować. I to był te brakujące głosy, które nie dotarły na czas do lokali wyborczych, i nie przeważyły szali na korzyść PO. Zresztą, naturalna aobywatelskość tego elektoratu podpowiadała wtedy, że kupa jest tak spora, że pewnie wynik się przeważy, podczas gdy leniwa pryszczateria siedziała sobie wtedy na działkach grillując i zalewając pałę browarem. Tak więc nie pokwapiła się, by ruszyć się do urn oraz chronić własne partykularne interesy indywidualne i grupowe. Stąd było wielkie zaskoczenie, że przy urnach stanął w większość elektorat świadomy zababranego państwa, gospodarki i wielu innych rzeczy. I taki, który chciał elitom i establishmentowi wystawić rachunek za ujawniony bandytyzm, gangsterkę i inne draństwa. To właśnie było przyczyną tego zdębienia i osłupienia pryszczaterii, która nie mogła długo dojść do siebie i uwierzyć, że taka światła i obyta tak koncertowo dała ciała.

A co się stało przed 2007 i po 2005? Ano, ośrodki dyspozycyjne w mediach masowego ogłupiania i na Wiejskiej wydały błyskawicznie rozkaz przejścia do kontrataku. Zmasowania nagonki i hucpy na PiS i koalicjantów; robienia wewnątrz nich roboty odśrodkowej; błyskawicznego docierania do elektoratu najmniej doświadczonego i wyrobionego polityczne zaś najbardziej prymitywnego i infantylnego, który za pomocą różnych tricków socjotechnicznych, coraz bardziej nasilającej się akcji marketingowej (docierającej do najdalej wysuniętych części tego elektoratu), ogniskowania go w obrębie różnorakich imprez (przeważnie o charakterze masowym i konsumpcyjno-ideologicznym) musiał zostać jak najszybciej, najintensywniej i najwięcej przeciągnięty na stronę ancient regime’u. Chodziło o to, by wśród tego elektoratu wyzwolić totalną inercję, szczególnie żerując na świeżych 18-20.latkach bez kręgosłupa politycznego i wyrobienia światopoglądowego; bez znajomości procesów politycznych, historycznych, społecznych; podatnego na ogłupiającą propagandę antyrządowo-koalicyjną – a więc takiego, w którym można było wytworzyć odruch warunkowy reagowania na poszczególne osoby, grupy polityczne itp. Chodziło więc tutaj, by w zmasowany sposób sformatować jak najbardziej podatnego na sugestywny przekaz cyborga wyborczego, działającego podświadomie instynktownie wskutek zaprogramowanych w nim kodów znaczeń, klisz pojęciowych, sygnałów treściowych. Cyborga, który w danym momencie stadnie pójdzie do urn i mechanicznie dokona skreśleń na kartach wyborczych.

W gruncie rzeczy, po 2005 r. elity oraz establishment spostrzegły, że jedyną dla nich drogą ratunku jest wykreowanie sobie wielkiej quasi-sekciarskiej armii wyborczej. Jako doskonały materiał posłużyły tutaj nieopierzone nastolatki, w których perfidnie, cynicznie, z premedytacją i cwaniacko wykorzystano naturalny dla okresu adolescencji okres i mechanizm buntu przeciwko światu dorosłych. Podsunięto zatem im jako ich bezpośredniego wroga (reprezentującego ów świat dorosłych) właśnie te stare, wstrętne mohery, zniedołężniałe zgredy głosujące na PiS, LPR i Samoobronę, te dądrające i upierdliwe mohery tkwiące z przygłuchym uchem przy tym radioodbiorniku (jakby sama ta pryszczateria nie była kompatybilna z empetrójkami?), z którego rozlega się to zawodzenie tych kościelnych z Radia Maryja. Również innym wrogiem dla coraz bardziej panoszącej się pryszczaterii stali się bezrobotni, ci, którzy są za starzy, by się przekwalifikowywać oraz ci, którzy z różnych powodów nie są wystarczająco silni w walce konkurencyjnej. Innymi słowy za wroga tej pryszczaterii uczyniono tych, którzy w PiSie, LPRze i Samoobronie mieli jakieś oparcie, jakąś ochronę przed rozpasanym neoliberalizmem. Media masowego ogłupiania bezustannie wbijając klina pomiędzy tymi ludźmi a ich reprezentacjami partyjnymi dążyły do osłabienia bazy wyborczej tych ostatnich. A zatem, chodziło tutaj o sformowanie metodą intensywnie, ustawicznie, metodycznie uprawianych seansów prania mózgu coś na kształt sekty, która ruszy się ławą i zagłosuje przeciwko tych parszywym, wstrętnym i ohydnym moherom, stojącym na drodze rozkiełznanego, rozpasanego konsumpcjonizmu, hedonizmu, anarchii itd. itd.

I się ta ława ruszyła, zaś do dnia dzisiejszego straszy jak zombies.


2 komentarze

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

1. @MoherowyFighter

"Chodziło więc tutaj, by w zmasowany sposób sformatować jak najbardziej podatnego na sugestywny przekaz cyborga wyborczego, działającego podświadomie instynktownie wskutek zaprogramowanych w nim kodów znaczeń, klisz pojęciowych, sygnałów treściowych. Cyborga, który w danym momencie stadnie pójdzie do urn i mechanicznie dokona skreśleń na kartach wyborczych."

Dokładnie - nb. formatowanie stało się moim ulubionym określeniem w tym kontekście. Można formatować konsumenta, można i wyborcę. Dodałbym do analizy też Pawłowa i jego pieski.

avatar użytkownika MoherowyFighter

2. alice,

A co mają znaczyć te zlinkowane cyferki?