APPA (1)

avatar użytkownika nurniflowenola

Czy jeżeli ludożerca je nożem i widelcem – to postęp?

Stanisław Jerzy Lec

 

Kiedyś siedziałem przed telewizorem i w przerwach między machnięcami łyżką spoglądałem na ekran. Nagle wyrwało mi się: “A pie…”. W tym momencie linię wzroku, która łączyła moje patrzałki z odbiornikiem przerwał mały człowieczek, zwany pieszczotliwie “Kopernikiem” lub “Bambuczą”. Zatrzymał się i zaczął świdrować moją przestraszoną, ociekającą zupą ogórkową twarz. “Czy tatko mówi brzydkie wyrazy” – mały człowieczek zdawał się pytać. Odłożyłem więc łyżkę i starając się utrzymać “poker face” wykrztusiłem:” Aaa… p!” Człowieczek jest wyrośnięty na tyle, że nie da się go zbyć byle czym. Ani drgnie! No to tatko, spłoszony niczym licealista podczas wizyty u koleżanki, gdy usłyszy brzęk kluczy za drzwiami, zaczął nucić na melodię z “Gwiezdnych wojen”: “Aaa pa… a a a… appa… a a a appa… a a a aaa…” Bez rezultatu. Młodociany fan Mistrza Yody nie dał się nabrać i dalej stał niczym posąg, a wyglądało to jakby nasze role się odwróciły. Nie miałem innego wyjścia, musiałem tą chwilę swej słabości naprawić. Nie będzie mi gówniarz cenzorem! “You don’t know the power of the Dark Side” – rzekłem marszcząc surowo brwi, co spowodowało uśmiech na jego buźce, a mnie dało upragniony spokuj, bo łobuz pobiegł dalej demolować co się da…

Nie trwało to długo. Słowa, których nie zdążyłem wypluć, gdyż  nagłe pojawienie się młokosa włączyło hamulec, nie chciały opuścić głowy. Moja reakcja była reakcją obronną, wynikającą z bezsilności – tak sobie tłumaczę to niewypowiedziane przekleństwo. To było Antystresowe Przekleństwo. Potem skojarzyłem to z absurdem sytuacji, którą oglądałem. To z kolei, niejako naturalnie, powiodło mnie do słowa “postęp”. Antystresowe Przekleństwo stało się Absurdalnym Postępem. A to połączyło mi się w głowie z melodią nuconą dla odpędzenia gówniarza – Appa! Tak powstał/powstała, APPA, czyli Absurdalny Postęp Postępowego Absurdu. Taaak, pomyślałem. Pasuje to idealnie do treści obrazów oglądanych podczas delektowania się smakiem zupy… I wtedy zrodziła się kolejna myśl: opisz to!

Najkrócej rzecz ujmując postęp to “proces ukierunkowanych przemian prowadzących ku stanowi coraz doskonalszemu i/lub osiągnięcie kolejnego, wyższego etapu”. Jednak nie ma takiej rzeczy na świecie, której by nie można było spieprzyć, więc w imię postępu popełniono już niejedną zbrodnie. Szeroko rozumiany postęp zbyt często przepoczwarza się w antypostęp, gdyż głównymi jego ofiarami są zdrowy rozsądek i samodzielne myślenie. Zawdzięczamy to lewackiemu terrorowi politycznej poprawności. Dlatego zdecydowałem, że co jakiś czas będę Was raczył wpisami dotyczącymi “postępu” – tej gangreny, która zabija resztki zdrowego rozsądku i doprowadza to sytuacji opisanych poniżej. Historyjki, cytaty, przepisy prawa, zdarzenia i zachowania zmiennie-naprzemiennie będą stanowiły kanwę moich wpisów. Prywatna wojenka wytoczona opiniotwórczemu salonowi. Poniżej bitwa numer jeden. Dla jasności, bo tytuł może wprowadzać zamęt i powodować niezdrowe skojarzenia: to nie jest reklama podpasek czy tamponów. Nie jest to też (dla tych, którym wszystko kojarzy się z jednym!) opowieść o inicjacji seksualnej. Chcę Wam opowiedzieć prostą historię, która jest kapitalnym wstępem do mojego cyklu “APPA”. Zapraszam.

Dalsza część wpisu tutaj

1 komentarz

avatar użytkownika nielubiegazety2

1. Czekam

niecierpliwie na kolejne odcinki. Pozdrawiam
nielubiegazety2