Silne mrozy, jaki teraz mamy, zapowiedź występowania kolejnych tak ostrych zim, jak obecna oraz całkowite zamieszanie na polskim rynku gazowym skłaniają do snucia bardzo niewesołych refleksji.

Negocjowana od ponad roku umowa gazowa z Rosją jest od dłuższego czasu już prawie, prawie podpisana i nagle wyskakuje jakiś szczególik, który odsuwa jej ostateczne podpisanie.
Zwykle takim szczegółem są kolejne żądania Rosjan - a to usunięcie pośrednika -EuroPol Gazu, a to redukcja długów, jakie ma Rosja z tytułu opłat tranzytowych, a to żądanie obniżenia tychże opłat.
Dwa miesiące temu Polskę obiegła wiadomość, że umowa jest już podpisana i wymaga tylko zatwierdzenia przez rządy Polski oraz Rosji.
Podniósł się wtedy zupełnie absurdalny lament, że będziemy mieć za dużo gazu, że umowa obejmuje zbyt długi horyzont czasowy itp.
Od ponad roku nie otrzymujemy gazu z kierunku pd.-wsch. po wyeliminowaniu RosUkrEnergo, należałoby więc zwiększyć ilość otrzymywanego gazu z kierunku białoruskiego. Tak krytykowane zwiększenie ilości zakontraktowanych dostaw gazu z Rosji byłoby więc tylko uzupełnieniem tego, co otrzymywaliśmy wcześniej, a teraz nie otrzymujemy.
Jak się okazało wieści o podpisaniu umowy okazały się dezinformacją i manipulacją.

W chwili obecnej mamy więc następującą sytuację: 
1. zimę ostrą jak jasna ch...ra, co sprzyja utwardzeniu stanowiska Rosji w negocjacjach (zresztą Rosja ma pełne warunki do rozmawiania z nami z pozycji monopolisty),
2. brak podpisanej nowej umowy, mamy tylko umowę jamalską do 2020 roku (o ile się nie mylę),
3. ogromne zagrożenie ze strony Nord Stream-u., który (co wszystko na to wskazuje) nie tylko uniezależni Rosję od polskiego pośrednictwa w tranzycie gazu na zachód, ale także uniemożliwi możliwość dostępu gazowców do budowanego w Świnoujściu Gazoportu. Wszystko wskazuje na to, że budowany wielkim nakładem środków  Gazoport pozostanie wydmuszką. Jak pisze B. Wildstein - Niemiecki Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) wydał zezwolenie na położenie gazociągu, natomiast zakwestionował budowę polskiego Gazoportu. Jakie rząd polski podejmuje w tej sprawie działania - jest wielką tajemnicą. A w dodatku opozycja sprawy nie nagłaśnia . (Swoją drogą ciekawe, czy niedługo Niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie zdelegalizuje samej Rzeczypospolitej Polskiej i nie nakaże zwrotu Pomorza, Śląska, Wielkopolski, Warmii oraz Mazur. Zgadnijcie, jak w takiej sytuacji zachowa się polski rząd i polskie sądy?)
4. polski rząd, który nie dba o polskie interesy oraz premiera - "Najlepszego kandydata Niemiec na Prezydenta Polski".

Widząc determinację, z jaką Rosja i Niemcy budują Gazociąg Północny, wbrew jakimkolwiek względom ekonomicznym i ekologicznym (w tym przypadku można gwałcić wszystkie zasady) - pytaniem retorycznym jest pytanie - po co to robią?
Z całą pewnością dlatego, żeby zachód Europy miał gaz droższy, dostarczany drogą bardziej niepewną niż lądowa i stanowiącą zagrożenie ekologiczne. A rzecz jasna nie po to, żeby wtedy, kiedy będzie to możliwe zamknąć całkowicie kurek z gazem Polsce i nie dopuścić gazowców do polskiego Gazoportu (o ile w ogóle takowe się znajdą, które zechcą tu przyjechać).

Pozostaje jeszcze kwestia złóż polskiego gazu.
Wieści, że Amerykanie pomogą na w wydobyciu gazu z łupków skalnych - można między bajki włożyć.
Ostatnią wiadomością z dziedziny polskiego rynku gazowego jest ta:  http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,89336,7473168,Brytyjczycy_dobieraja_sie_do_gazu_pod_Poznaniem.html
Kto to przeczytał, ten wie, że ci "Brytyjczycy" to nikt inny, tylko Jan Kulczyk - wielki patriota i przyjaciel Polski, który podatki płaci za granicą, a swego czasu w Wiedniu spotkał się z Ałganowem w sprawie sprzedaży polskiego sektora energetycznego Rosjanom.
Jak widać - jest nadal w grze, nadal kontynuuje swoje zainteresowania kluczową dziedziną w zakresie suwerenności państwa - energetyką.
Znając jego zdolności "negocjacyjne" i "prywatyzacyjne" niech nikt się nie zdziwi, jeżeli za dwa-trzy lata okaże się, że właścicielem polskich zasobów gazu ziemnego  (zarówno jeżeli chodzi o złoża jak i magazyny) - jest nasz nieoceniony "dr Johann".
Jak wiadomo, jego obecność przy prywatyzacjach tej czy innej firmy jest tylko etapem pośrednim jej prywatyzacji. Kto będzie ostatecznym właścicielem tych zasobów, którymi obecnie dysponuje wiedeński interlokutor Ałganowa ?
Załóżmy jednak, że Kulczyk zatrzyma w swoich rękach określone aktywa polskiego sektora gazowego.
Jak się zachowa w momencie, kiedy z Kremla wyjdzie komenda - Polska na kolana !!!

 

P.S. Śmiem twierdzić, że każdy, kto martwi się, że w przyszłości Polska będzie miała za dużo gazu i w związku tym nie powinna podejmować tego czy innego kroku w kierunku zwiększenia jego ilości - jest równie inteligentny lub uczciwy, jak ten, który dzisiaj mówi o ociepleniu klimatu. Idiota albo kanalia.