Instytut Pamięci Narodowej Pod Wezwaniem (seaman)
Na początku lat dziewięćdziesiątych uczestniczyłem w spotkaniu z Arkadiuszem Rybickim, to było już po jego odejściu z pracy w kancelarii ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. W pomieszczeniu biblioteki małego miasteczka na Pomorzu Rybicki bardzo niepochlebnie wyrażał się o swoim byłym pryncypale, a potem sam wił się jak piskorz, odpowiadając na pytania uczestników spotkania, mocno zdziwionych postawą gościa.
A ludzie byli bardzo dociekliwi, jak to się stało, że tak bardzo i tak nagle zmienił front wobec swojego mentora jeszcze z czasów opozycji. Interesujące byłoby zorganizować dzisiaj spotkanie z tymi samymi uczestnikami – zapewne teraz dociekaliby przyczyn obecnego uwielbienia Rybickiego wobec Wałęsy. W dzisiejszych czasach długowieczności, kto wie, czy nie doczekamy się ponownego obrotu posła Rybickiego, tym razem znowu przeciwko człowiekowi, który pokonał komunę prawie sam, jedynie z niewielka pomocą swoich przyjaciół.
Wszystko to mi się skojarzyło podczas dzisiejszej rozmowy Rybickiego w tok.fm z Igorem Janke, który zgrillował swojego rozmówcę na chrupko, według wszelkich zasad sztuki dziennikarskiego grillowania. Czysta robota, panie redaktorze, chapeu bas ! Trzeba przyznać jednak, że miał nietrudne zadanie, bo Rybicki nie miał po prostu żadnych argumentów, poza jednym, że Wałęsa wielkim bohaterem był. Dlatego zdaniem posła PO, w tym temacie tolerowane mogą być jedynie wypracowania w stylu "Dlaczego kochamy Lecha Wałęsę".
Największy zarzut pod adresem IPN polega na tym - tłumaczył Rybicki cierpliwie redaktorowi Janke - że jedyną pracą tej instytucji o byłym przywódcy „Solidarności” jest ta, w której się wspomina o jego konszachtach z SB. Na argument redaktora, że nie ma zakazu pisania chwalebnych biografii Wałęsy i ten agenturalny aspekt jego działalności nie był dotąd opisany, Rybicki odpowiada w sposób kuriozalny - „Prezes powinien rozpisać konkurs na książkę o Wałęsie, bo pamięć narodowa tego wymaga, a IPN wpisał się w politykę historyczną PiS”.
Według Rybickiego dowodem na niecny proceder wykorzystywania IPN do celów politycznych jest fakt, że „istnieje takie przekonanie”. W związku z tym fatalnym niedopatrzeniem Platforma Obywatelska zamierza oddać IPN historykom wybranym przez siebie. Tak, przez siebie, bo w proponowanej przez PO ustawie to premier Tusk określi tryb i termin zgłaszania kandydatów do Rady Instytutu Pamięci oraz tryb wyboru przez uprawnione podmioty przedstawicieli do zgromadzenia elektorów, a także warunki i zasady zwoływania i organizowania posiedzenia zgromadzenia elektorów.
Choćby nie wiem jak się wił Rybicki, to nie zmieni faktu, że Sejm i Senat zdominowane przez koalicję pod wodzą premiera Tuska wybierze siedmiu z ogólnej liczby dziewięciu członków Rady IPN, według reguł opracowanych również przez Tuska. Tak wygląda odpolitycznienie według Platformy i to jest analogiczne odpolitycznienie, jakie partia Tuska zaproponowała mediom publicznym – środowiska twórcze i naukowe wybiorą apolitycznych kandydatów, a my będziemy trzymali kasę.
W związku z tą notorycznie ponawianą próbą wciskania ludziom ciemnoty, że środowiska twórcze i naukowe są cnotliwe z definicji, przypomnieć należy tutaj przypadek ekspertów zarekomendowanych ministrowi Gradowi do rady nadzorczej TVP przez Konferencję Rektorów. Każdy przyzna, że nazwa tej szacownej instytucji brzmi co najmniej tak samo nobliwie i dumnie, jak Zgromadzenie Elektorów mające rekomendować kandydatów do Rady IPN.
Tymczasem niezależna, bezstronna i apolityczna z definicji pani profesor weszła w światek zakulisowych interesów oraz politycznych przepychanek z taką wprawą, że w pierwszej chwili nawet media oniemiały z wrażenia. Potem jak już doszły do siebie, to suchej nitki nie zostawiły na apolityczności w rozumieniu Platformy i tak się zakończyła misja bezpartyjnych ekspertów Platformy ze środowiska naukowego.
Identyczna sytuacja jest z rzekomą bezstronnością kandydatów do IPN, tylko Konferencję Rektorów zastąpiło Zgromadzenie Elektorów. W sensie gwarancji bezstronności równie dobrze mogłaby to być na przykład Drużyna Pierścienia. Zapewne jednak dostojność tej nazwy ma do odegrania niebagatelną rolę - sam jestem ciekawy, czy ktoś da się nabrać na cnotę z definicji, a na dodatek z tej samej definicji, z której wynikają osławione standardy Platformy Obywatelskiej.
http://bi.gazeta.pl/im/6/7469/m7469346.mp3
http://wyborcza.pl/1,75478,7433594,Rachunek_sumienia_PO__Rybicki_rozlicza_IPN.html http://seaman.salon24.pl/150931,instytut-pamieci-narodowej-pod-wezwaniem- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. istnieje takie przekonanie POPARTE licznymi dowodami, ze Rybicki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl