Nonkformizm w literaturze politycznej Waldemara Łysiaka (5)

avatar użytkownika nurniflowenola
“Przyznam szczerze, że komentowanie wydzarzeń w Polsce nastręcza mi coraz więcej kłopotów. Parafrazując wałęsającego się tu i uwdzie Bolka ‘chcem, ale nie mogem’. Kiedy nie wykonuje się wyuczonego zawodu (dziennikarza-politologa), kiedy zarabia się na chleb w inny sposób oraz gdy trzeba dzielić czas pomiędzy zainteresowania i rodzinę, to trudno oddawać się tak czasochłonnej pasji jaką jest pisanie. Zwyczajnie czasu brak! A tu jeszcze chciałoby się cosik przeczytać, obejrzeć, pograć na gitarze…” – tak oto w jednym z wcześniejszych tekstów szukałem na siłę usprawiedliwnienia dla swojego lenistwa. A poważnie, to powyższe zdania są na poły prawdziwe. Brak czasu jest czynnikiem ważnym, ale nie decydującym. Coraz dotkliwsze uczucie bezsensowności, uwierające mój mózg niczym bluźniercza myśl o wszechmogącym Bogu, gdy widzę dzieciaki umierające na białaczkę, zniechęca mnie dostacznie, by zamilknąć lub chociaż zrobić sobie przerwę…

     “Czas nie chce się zatrzymać, każdy upływający dzień postarza mnie, a ja wciąż szukam tego, czego szukałem rok temu, dziesięć lat temu i dwadzieścia lat – bezskutecznie. Świat pędzi, ja zaś stoję w miejscu biegnąc za chimerami i coraz mniej wierzę, iz można je doścignąć. Nie ma bezinteresownych uczynków i uczuć, nie ma prawdy, przyjaźni i wierności, nie istnieją idee bez skazy i przysięgi bez pułapek, jest tylko zgorzknienie, które odkłada się we krwi, niczym słoje trującego drzewa” - ten cytat, pochodzący ze wstępu “Wysp bezludnych” Łysiaka, stuprocentowo oddaje stan mojego ducha. Tak więc zamiast napisać coś nowego, prezentuję Wam kolejną część mojej pracy magisterskiej. Trzeci podrozdział rozdziału trzeciego…

 

3.3 Postkomuniści i obóz solidarnościowy

     Życie sensu stricto polityczne Polski, to znaczy zmiany w układzie sił na scenie politycznej, różnego rodzaju walki frakcji i stronnictw politycznych, ze szczególnym uwzględnieniem partii politycznych, nie znajdują szczególnego uznania w publicystyce autora. Co nie znaczy, że pisarzowi jest obojętne co się dzieje w jego kraju. Przeciwnie. Wielokrotnie dawał upust swoim emocjom, gdy w grę wchodziły sprawy istotne z punktu widzenia narodu polskiego. Niemniej w swoim pamiętniku „Lepszy”, co już cytowałem we wstępie niniejszej pracy, Łysiak stwierdził: „(…) pisanie literatury politycznej interesuje mnie w równym stopniu, co statystyka, kulturystyka i robienie swetrów na drutach. Obchodzi mnie zupełnie inna dziedzina ewolucji. Tym moim konikiem jest zoologia, wszystko, co piszę, to czytanki z życia zwierząt”[1]. Oznacza to mniej więcej tyle, że o wiele bardziej od przyziemności i codzienności bieżącej polityki interesuje go całe spektrum zachowań ludzkich, które ogniskują się w wyrazie psychologia. Tak więc w swojej twórczości, kiedy analizuje sytuację Polski i jej przywódców, korzysta ze swojej bogatej wiedzy i kreśli obraz, który nazwałbym całościowym – z uwzględnieniem szeregu aspektów konkretnych zachowań. Obraz, który nie jest wolny od zniekształceń, ale z całą pewnością jest wolny od nacisków z zewnątrz. Jako zdeklarowany nonkonformista Łysiak przemawia głosem, który nie da się zaszufladkować do żadnej opcji, z wyjątkiem opcji, do której zalicza siebie sam, kiedy mówi: „Jestem polowym żołdakiem Chrystusowego legionu”. Nie zmienia to faktu, iż jest sympatykiem niektórych ugrupowań czy polityków. Lecz ci bez względu na ową sympatię nie mają co liczyć na taryfę ulgową w procesie oceny ich działalności.

     Jeżeli chodzi o sytuację, w której znalazła się Polska po 1989 roku, a konkretnie o jej przywódców, to istnieje szereg publikacji autora, w których są poruszane kwestie zawarte w temacie niniejszego podrozdziału. Przecież opisując sprawę „okrągłego stołu”, czy problem lustracji i dekomunizacji, niejako mimowolnie Łysiak odnosił się (i wciąż odnosi) do ekipy postkomunistycznej i tych środowisk, które wywodzą się z „Solidarności”. W pierwszej kolejności przedstawię opinie i poglądy pisarza, dotyczące obozu komunistycznego.

     W przytaczanym już przeze mnie „Lepszym” autor dość żartobliwie, ale w zgodzie z faktami historycznymi, przedstawił obraz przemiany komunistów w postkomunistów. „Zróbmy sobie test” – napisał. „Pytanie: co było dla komunistów najbardziej przez nich znienawidzonym ‘bete noire’ (dosłownie: czarne zwierzę, potocznie: ktoś lub coś najbardziej znienawidzonego – przyp. A.W.), którego nie cierpieli bardziej od innych nie cierpianych przez siebie zjawisk? Dla ułatwienia wymieniam cele ich wściekłych ataków: trockizm, faszyzm, hitleryzm, frankizm, titoizm, liberalizm, rewizjonizm, syjonizm, imperializm, pluralizm, burżuazja, arystokracja, coca-cola, kułactwo, Gestapo, CIA, FBI, NATO, Kuomintang, Pentagon, apartheid”. Po czym dodaje: „(…) każda z rzeczy wyżej wymienionych była ich wrogiem, ale nie wrogiem numer jeden. Tym zawsze była socjaldemokracja”[2]. Dlatego, kiedy w Polsce partia komunistyczna (PZPR) zmieniła się w Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, Łysiak określił to mianem „czarnego humoru”, pokazując tym samym paradoks historii. Faktycznie, gdy przestudiuje się wypowiedzi dygnitarzy partyjnych PZPR z lat 1945-1989, a także komunistów wcześniejszych, dochodzi się do wniosku, że socjaldemokracja, jako wartość polityczna i system sprawowania władzy, była bardzo ostro krytykowana, epitetów nie szczędząc. „Od czasów Lenina w tekstach komunistycznych żadne zjawisko tego globu nie było równie mocno flekowane, co socjaldemokratyzm. Najłagodniejszy epitet, jakim wszystkie kompartie, dekada za dekadą, opluwały socjaldemokratów, brzmi: ‘oportuniści’; dużo częściej używano terminów: ‘socjal-szowiniści’, ‘zdrajcy’, ‘psy łańcuchowe imperializmu’, ‘pachołki reakcji’ itp.”. Pisarz analizując tę przemianę nie omieszkał był cytować pierwszych sekretarzy, premierów, a przede wszystkim Stalina. „Zgodnie z doktryną myśliciela Soso, iż pierwszoplanowym zadaniem każdego komunisty jest: ‘bić socjaldemokratów każdego dnia (…), demaskując ich zdradę (Stalin, ‘Dzieła’, t. VII), bito bez litości i bez ustanku. Cztery cytaty z ust czterech wielkich myślicieli peerelowskich (…): ‘Socjaldemokracja, zakłamane, obłudne sługusy imperializmu, usprawiedliwiające wyzysk i grabież ludów, rozpętujące nienawiść i szowinizm’; ‘Socjaldemokratyzm, całkowicie zbankrutowany i zdyskredytowany, spełnia gorliwie haniebną rolę agentury imperialistycznej’; ‘Naczelnym zadaniem PZPR jest walka z socjaldemokracją, główną agenturą imperialistycznych rządów, podżegaczy wojennych i wszelkiej reakcji’; ‘Powinniśmy aktywnie zwalczać ten lewicowy oportunizm, będący tradycyjną tendencją reakcyjną’”[3]. Ostre słowa. I nawet byłyby one śmieszne, gdyby nie fakt, że komuniści po 1989 roku przebrali się w socjaldemokratyczny garnitur. Lecz tak zwany „przeciętny wyborca” nie interesuje się niuansami podobnego typu, wobec czego powrót przefarbowanych komunistów nastąpił zaledwie cztery lata później. Oczywiście jest to duże uproszczenie, ponieważ przyczyn sukcesu wyborczego komunistów z 1993 roku nie można przypisywać tylko i wyłącznie zmianom w triadzie: PZPR – SdRP – SLD. Główne przyczyny tkwią w sposobie sprawowania władzy z lat 1989-1993, a przypomnę były to rządy szeroko rozumianej „Solidarności”.

     Nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się, że po upadku komunizmu w Polsce nastąpi natychmiastowy dobrobyt. Skoro zmiana ustrojowa spowodowana była krachem ekonomicznym, to było oczywiste, iż poprawa sytuacji gospodarczej wymaga czasu. Rafał Ziemkiewicz opisując początki III RP tak wspomina: „’Solidarność’ jako się rzekło, siadała do Okrągłego Stołu z żądaniami ekonomicznymi, które nazwać idiotycznymi będzie uprzejmością. Potem, jak wiemy, sytuacja gwałtownie przyspieszyła i okazało się, że neosolidarność musi stworzyć rząd. Legenda głosi, że wszystkie teki rozdzielono bez wielkiego trudu, natomiast na ministra finansów chętnego po prostu nie było. Wszyscy profesorowie, do których się zwracano, uprzejmie zapewniali, że chętnie będą doradzać, ale co do ministrowania, to bardzo dziękują, nie. W przeciwieństwie do polityków wiedzieli doskonale, co się dzieje, i trudno się dziwić, że żaden nie miał ochoty usiąść na tykającej bombie”[4]. Jak wiadomo misji podjął się Leszek Balcerowicz. Warto w tym miejscu nadmienić, że o ile w wielu sprawach poglądy Ziemkiewicza i Łysiaka są praktycznie tożsame, o tyle w stosunku do osoby obecnego prezesa NBP, ówczesnego ministra finansów, są one przeciwstawne. Nie mnie oceniać, która z tych ocen jest bliższa prawdy, tym bardziej, że nie posiadam odpowiednich kwalifikacji ekonomicznych. Moim zadaniem jest analiza opinii Łysiaka i na tym się skupię.

     W roku 1997, w jednym z wywiadów, pisarzowi zadano pytanie takiej treści: „Gdyby mógł Pan wymalować na niebie bardzo lapidarną, kilku-kilkunastozdaniową, wręcz hasłową historię Polski lat 1989-1996, w zakresie, do wyboru, tylko politycznym lub tylko gospodarczym, to który by Pan wybrał?”. Na to Łysiak odpowiedział; „Oba te zakresy się splatają, są właściwie nierozłączne, ale rozumiem, co Pan ma na myśli i odpowiadam: wybrałbym historię gospodarczą (…) bo polityczna jest drugorzędna (…)”. Prawdziwość swojego osądu uzasadnia tak: „Wahadłowe konwulsje demokracji mogą zmienić barwy rządu czy sejmu, lecz żadne kaprysy motłochu elekcyjnego nie zachwieją grą gospodarczą, na którą elektorat ma znikomy wpływ. Zbyt silne i zbyt niezależne od demokratycznych werdyktów mafie ustalają tam reguły gry”[5]. Jak widać pisarz traktuje bardzo poważnie przemiany gospodarcze, dokonane po roku 1989, które, jego zdaniem, można było przeprowadzić w lepszy i uczciwszy sposób.

     Skoro wspomniałem wcześniej Balcerowicza, który będąc ministrem w rządzie współtworzonym przez ekipę „Solidarności” (był nim także w kolejnych latach), scharakteryzuję jego sylwetkę widzianą oczami Łysiaka. Ocena ta jest niejako automatycznie oceną rządów w pierwszych latach po wyzwoleniu się Polski z komunizmu. W roku 2000 pisarz tak opisał pierwsze dziesięć lat III RP w odniesieniu do spraw gospodarczych, ze szczególnym uwzględnieniem jej wczesnej fazy: „Kręgosłupem polskiej ekonomiki był w ostatniej dekadzie monetaryzm: polityka walutowa centralnie sterowana (czkawka komunizmu) przez Ministerstwo Finansów i Bank Narodowy (choć nie wolna od międzynarodowych wpływów spekulacyjnych). Ułatwiło to hochsztaplerom ‘przekręty’ iście monstrualne, vide ‘numer’ z zamrożeniem kursu dolara na półtora roku (1990-1991), przy równoczesnym, sięgającym 100% (!) bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego. Zamrożenie było sekretne, ale dużo polskich i cudzoziemskich kombinatorów dostało ‘cynk’. Niebieskie ptaki całego świata wpłaciły nad Wisłą złotówkami miliardy dolarów, a kilkanaście miesięcy później ‘wytransferowały’ dwa i pół raza tyle (250%). Za ten ‘cud gospodarczy cwaniacy Wschodu i Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi (dawniej PZPR, dziś guru ekonomii polskiej) statuę o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota, którego ciężar byłby niezauważalnym ułamkiem ich zysku. Dzieje cywilizacji znają mało ‘przekrętów’ kalibru analogicznego”[6]. Tak więc, według Łysiaka, dzisiejszy (niski) poziom rozwoju gospodarczego Polski jest uwarunkowany, między innymi, mnogością afer finansowych, których można i trzeba było uniknąć.

     Jeżeli chodzi o inne sprawy, poruszane w publicystyce pisarza, które tyczą zaniedbań rządów „Solidarności” na szczególną uwagę zasługuje „cała sfera praworządności”[7]. W roku 1993, we wspomnianym już artykule „Oskarżam!”, Łysiak napisał: „Aby zbudować praworządne państwo, trzeba zbudować przyzwoity system prawny jako fundament. Bez dobrej konstytucji i dobrego kodeksu praworządność nie funkcjonuje. W Polsce cztery lata bawiono się w sejmie różnymi duperelami, lecz nie zrobiono ani nowej konstytucji, ani sensownego gospodarczego prawa (…), ani też nie naprawiono kodeksu karnego (co obraża poczucie sprawiedliwości)”[8]. Dwa lata od ukazania się powyższego tekstu, czyli w roku 1995, zdaniem pisarza nic się w rzeczonej kwestii nie zmieniło: „Komunistyczne prawo stanowi synonim bezprawia. (…) Od kilku wiosen ustosunkowani kryminaliści i skorumpowani biurokraci dzielą na luzie polski łup. Rzadkie procesy morderców peerelowskich są farsami – autentycznych zabójców narodowego świętego (ksiądz Jerzy) tknąć nie można! Kilkakrotnie już pisałem, że w Polsce istnieje prawo, ale nie istnieje sprawiedliwość. Jest to kliniczna cecha Bolszewizmu”[9]. Dalej, w tym samym tekście, autor krytykuje sposób przeprowadzenia fundamentalnych zmian w systemie prawnym III RP: „Prawo najwyższe, konstytucyjne, przynosi Polsce hańbę najwyższą. Tzw. Mała Konstytucja stała się, dzięki swej ułomności, przedmiotem prawniczych trików vulgo dowcipów, słowem: ma wartość papieru. Tymczasem obowiązująca u nas Ustawa zasadnicza jest stalinowską konstytucją z roku 1952. Sześć lat po rzekomym ‘wyzwoleniu’! (…) Wyobraźcie sobie, że Niemcami sześć (lub więcej) lat po upadku Hitlera steruje nazistowskie prawodawstwo w formie nietkniętej ręką nowelizatorów”[10]. Jeżeli do tego doda się, że w pierwszych miesiącach przemian palono akta UB i SB, że dopiero w 1990 roku cenzura przestała istnieć, a Armia Radziecka opuściła Polskę cztery lata po „okrągłym stole”, to obraz III RP w początkowym jej stadium jest porażający, czy wręcz koszmarny. Ale niestety prawdziwy. Winne tego stanu rzeczy są, według Łysiaka, elity rządzące Polską zaraz po 1989 roku, a więc takie ugrupowania polityczne jak Unia Demokratyczna i Kongres Liberalno-Demokratyczny.

     Kolejne aspekty działalności publicznej w Polsce grup, o których mowa, a które można określić mianem „życia społeczno-kulturalnego”, znajdują się w kolejnym podrozdziale. Tutaj, na zakończenie, pragnę zwrócić uwagę na kwestie wyborów politycznych Łysiaka. Wiadomo, że w roku 1990 w wyborach prezydenckich pisarz poparł kandydaturę Wałęsy. Po trzech latach tak to skomentował: „Głosowałem na Lecha Wałęsę, i wielu wahających się znajomych skłoniłem, by uczynili tak samo, za co ich dzisiaj (rok 1993 – przyp. A.W.) publicznie przepraszam. Wierzyłem, że Lech Wałęsa to prawonożny napastnik. Okazało się, że stonoga ma mniej nóg niż Lech Wałęsa i że na każdą jego nogę pasuje tylko lewy but. Lewy but i lewa buta skonfrontowane z tym, co obiecywał Lech Wałęsa, gdy starał się o głosy wyborców, to piekło i niebo”[11]. Wiadomo także, że w wyborach parlamentarnych roku 1997 Łysiak głosował na Akcję Wyborczą Solidarność, co w 2001, tuż po elekcji, kiedy władza znów wróciła w ręce postkomunistów, mówiąc za wszystkich wyborców tej formacji, skwitował tak: „Kochani, jakie my mamy prawo warczeć na SLD po ty wszystkim, co zrobiła z Polską AWS?”[12]. W jednym z artykułów autor napisał, że „złudzenia polityczne bywają tak samo bolesne jak złudzenia miłosne”. Fakt. Błędy popełniają wszyscy, ale nie wszyscy potrafią się do nich przyznać. Te nieliczne wyjątki stanowią nonkonformiści, którzy z natury mówią i myślą całkowicie samodzielnie.

64 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Nie ma...

"Nie ma prawdy,przyjazni i wiernosci". A ja bym polemizowal do upadlego z taka konstatacja.
avatar użytkownika Tymczasowy

2. Zludzenia

"Zludzenia polityczne bywaja tak samo bolesne jak zludzenia milosne". Tez nie! One sa calkiem inne. Sa rozne rodzaje bolesci, ale w tym akurat przypadku, nie sa one tozsame. Jak ktos chce, moze sa jakos podobne, jak kazdy czlowiek, dwie nogi, dwie rece, korpus, glowa... Ponad 90% wody, a wszystko to okrywa plachta skory.
Ostatnio zmieniony przez Tymczasowy o śr., 13/01/2010 - 22:15.
avatar użytkownika Tymczasowy

3. Czy ja snie?

czy czytam prace magisterska? Oto cele wcieklych atakow komunistow: trockizm, faszyzm, hitleryzm, kulactwo, Gestapo. No i okazuje sie, ze to wszystko przebila "socjaldemokracja". A wlasciwie w jaki sposob? fszystow i hitlerowcow zabili miliony. Takze zgwalcili kilka milionow ich kobiet. Trocki dostal w lwb czekanem, a innych nazywanych "trockistami" w setkach tysiecy wybijano w lagrach. Kulactwo, tylko w wersji ukrainskiego "Holodomoru", to nawet 6 mln. ludzi. A byl tez glod "nadwolzanski" i "drugi ukrainski" juz po II wojnie swiatowej, gdzie zaglodzono ponad milion ludzi. Rozne Gestapa i SS-y rozwalano na miejscu bez sadu. No i juz jestesmy przy "socjaldemokracji". To niby tak na nia ci komunisci zlorzeczyli? Tak sie na nia gniewali? Prosze podac jakies wieksze grupy czy kategorie ludzi, ktore daly gardlo za "socjaldemokracje". Ja, jako ja wolalbym, by na mnie nakrzyczeli a nie od razu zabierali sie za podrzynanie mojego gardla. Podsumowujac, obawiam sie, ze W. Lysiak (bdb, ze jest i pisze) ma raczej duze luki w wiedzy, ktorym niestety towarzyszy rozbuchana sklonnosc do uogolnien. A nasz Pan Magister padl tego wszystkiego ofiara1.
avatar użytkownika Tymczasowy

4. Pisarz

w wyborach 1990 r. poparl Walese. A ja, jako ja, czyli prosty czlowiek, czulem zaduch idacy od Walesy juz po paru miesiacach. A zaczelo sie od pewnego zdania w jednym z wywiadow: 'Dlaczego dopuszczam intelektualistow? bo gdybym tego nie zrobil, to pod ziemia by ryli. Ja w dziesiec minut znam odpowiedz, a oni medytuja miesiac". Wracajac do rzeczy: W.Lysiak, bardzo ceniony przez wielu bliskich mi ludzi ,pisarz, "gosowal" na "Leha". Moze jeszcze inaczej, Pan Waldemar Lysiak wykonuje swietna prawicowa robote. ma wielu wielbicieli/ek. Tym bardziej trzeba patrzec mu na rece, by nie gadal glupot. Jak on odpadnie, ks. Rydzyk i pare innych osob, to kto zostanie?
avatar użytkownika Tymczasowy

5. Magister

Bardzo dobry wybor tematu pracy magisterskiej. Gratuluje! Oby wiecej takich mlodych i inteligentnych ludzi konczylo studia i zabieralo glos w debacie publicznej. Czuje sie sie, ze wyrasta z kokonu piekny motyl. Ja, jako ja, skupilem sie tylko na tym wychodzeniu z kokonu. Jutro wszyscy beda sie zachwycac motylem i beda mieli racje.
avatar użytkownika Tymczasowy

6. Mozna miec wspomnienia?

Kiedys, w bardzo dawnych czasach, po napisaniu recenzji pracy magisterskiej, zjawilem sie w odpowiednim pokoju, gdzie juz byla nowa (swieza) pani docent - dziekanka. Ona mnie nie znala. popatrzyla na moje "Adidasy" i powiedziala: "Moze chociaz niech pan schowa te swoje buty!". "Dzinsow" nie daloby sie schowac ani podkoszulki (mialem wtedy "mase"). Ona myslala, ze ja jestem magistrantem, a ja bylem bylem skromnym, ale przeciez, recenzentem. Jak sie pozniej okazalo w ramach "Qui pro Quo", to Frackiewiczowa Lucyna ta jedna docentka, napisala cos w rodzaju donosu do szefowej mojego Instytutu, zacnej prof. W. Mrozkowej, Matki Chrzestnej statku "Uniwersytet Slaski", ktora mi tekst o chatrakterze donosu pokazala. Takie to bily czasy!
Ostatnio zmieniony przez Tymczasowy o śr., 13/01/2010 - 23:19.
avatar użytkownika Tymczasowy

7. Przepraszam

ze napadam. Co zlego, to nie ja! Po staropolsku!
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

8. Swietszy od papieza?

„Jestem polowym żołdakiem Chrystusowego legionu”. Tak o sobie Lysiak. Dla porownania Benedykt XVI po wyborze na papieza stwierdza, ze Pan Bog w swojej winnicy posluguje sie nieraz bardzo niedoskonalymi osobnikami (mniej wiecej z pamieci). Posluchajmy tego Chrystusowego zoldaka: "Nie ma bezinteresownych uczynków i uczuć, nie ma prawdy, przyjaźni i wierności, nie istnieją idee bez skazy i przysięgi bez pułapek, jest tylko zgorzknienie, które odkłada się we krwi, niczym słoje trującego drzewa” Caly ten Lysiak to jeden wielki belkot i jeszcze to jego poparcie dla Balcerowicza... Takze dobrze Kuzynie ze te studia skonczyles to teraz juz sam sie wezmiesz za porzadna nauke.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

9. Poparcie dla Balcerowicza?

„Kręgosłupem polskiej ekonomiki był w ostatniej dekadzie monetaryzm: polityka walutowa centralnie sterowana (czkawka komunizmu) przez Ministerstwo Finansów i Bank Narodowy (choć nie wolna od międzynarodowych wpływów spekulacyjnych). Ułatwiło to hochsztaplerom ‘przekręty’ iście monstrualne, vide ‘numer’ z zamrożeniem kursu dolara na półtora roku (1990-1991), przy równoczesnym, sięgającym 100% (!) bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego. Zamrożenie było sekretne, ale dużo polskich i cudzoziemskich kombinatorów dostało ‘cynk’. Niebieskie ptaki całego świata wpłaciły nad Wisłą złotówkami miliardy dolarów, a kilkanaście miesięcy później ‘wytransferowały’ dwa i pół raza tyle (250%). Za ten ‘cud gospodarczy cwaniacy Wschodu i Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi (dawniej PZPR, dziś guru ekonomii polskiej) statuę o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota, którego ciężar byłby niezauważalnym ułamkiem ich zysku. Dzieje cywilizacji znają mało ‘przekrętów’ kalibru analogicznego” No, Panie Wojciechu :)
avatar użytkownika Maryla

10. O zarobkach Łysiaka i młodej literaturze

http://coryllus.salon24.pl/149803,o-zarobkach-lysiaka-i-mlodej-literaturze

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

11. "No" to do konia Panie Foxxie ;)

Chcialem sprowokowac swojego kuzyna a Pan sie wcina. To znaczy jest prawda chociaz Lysiak zaprzecza? : "Nie ma bezinteresownych uczynków i uczuć, nie ma prawdy, przyjaźni i wierności, nie istnieją idee bez skazy i przysięgi bez pułapek, jest tylko zgorzknienie, które odkłada się we krwi, niczym słoje trującego drzewa” Ten cytat mlody magistrant przytacza jako swoje credo: "ten cytat (...) stuprocentowo oddaje stan mojego ducha" Oto macie swojego pupilka Lysiaka wylozonego na patelni... Przylapanego na goracym uczynku uwiedzenia... Ale nie widzicie dalej, ze ow "Chrystusowy zoldak" podobny bardziej do wilka... No ale Pan na tym juz naturalnie sie nie zna Panie Foxxie. Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Foxx

12. Na czym się nie znam :)

Sam Łysiak w dużej mierze się z Panem zgadza, w różnych miejscach deklarując mentalną wspólnotę z samotnym wilkiem - do czego nawiązuje zresztą Pański kuzyn, wystarczy jego nicka przeczytać od tyłu ;) Pozdrowienia.
avatar użytkownika nurniflowenola

13. Credo?

Panie Kozłowski! Przełożony z łaciny wyraz "credo" znaczy tyle co "wierzę". Radzę sensowniej dobierać słowa, drogi kuzynie! Cytat, o którym mowa, nie jest dla mnie przedmiotem wiary, ino odzwierciedla moje obecne uczucia. I nie mam zamiaru o nich dyskutować! O Łysiaku jako polowym żołdaku Chrystusowego legionu mogę natomiast dyskutować bez końca. Jedynymi ograniczeniami są czas i obowiązki... W kwestii "Łysiak a Balcerowicz" Foxx ośmieszył Pana dostatecznie - nie kopie się leżącego! Pozdrawiam
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

14. Wyjatkowo zadko sie zdarza

ze wszyscy sa z siebie zadowoleni. Czyli ze ten rycerz zamiast ostrogi musi miec czarcie kopytko.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

15. Panie Kozlowski

Czemu w tych wątkach o Łysiaku uprawia pan autokompromitację na maksa ? Nie dość było po pierwszym ? Masochizm czy zadanie ?

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

16. Z przykroscia Panie Waitsie

ale moja odpowiedz mogla by byc dla Pana za trudna

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

17. Panie Wojciechu

Chyba zanim zacznie się dyskusje w jakimś temacie - warto poznać samemu przedmiot tej dyskusji... Z tego co Pan pisze nie zna pan biografii i twórczości Łysiaka a udziela się w wątku o tej osobie... To trochę tak jakby ktoś kto nie zna się na fizyce - dyskutował o teorii kwantowej. Mało w tym sensu.

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika nurniflowenola

18. Laiczek

Panie Kozłowski! Ma Pan bardzo ugruntowaną opinię o Łysiaku. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie ma Pan najmniejszgo pojęcia o jego twórczości, życiu osobistym, itede, itepe. Pytam więc, bo mogę się mylić: czy wie Pan skąd pochodzą rzeczone słowa Łysiaka o tym, że jest on "polowym żołdakiem Chrystusowego legionu"? Odpowiem wszystkim za Pana: NIE!!! Gdyby było inaczej, to nie robiłby Pan z siebie... no nie, nie pozwolę sobie na to. Radzę poczytać Łysiaka, by wyrobić sobie zdanie o nim, zamiast powtarzać poglądy innych o pisarzu! Pozdrawiam
avatar użytkownika Selka

19. P. Wojciech Kozłowski

Zastanawiam się, skąd, dlaczego? usiłuje Pan z Waldemara Łysiaka zrobić na siłę - a to "saloooonowca" a to...antychrysta? "....ze wszyscy sa z siebie zadowoleni. Czyli ze ten rycerz zamiast ostrogi musi miec czarcie kopytko". Jedzie Pan już "po bandzie". Ma Pan w tym jakiś ukryty cel? jakiś interes? Czy też ktoś Panem tak dzielnie steruje?

Selka

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

20. Rozumiem Panie Magistrze

ze zeby zrozumiec Panska prace to trzeba najpierw przeczytac Lysiaka. No dobrze, a jesli za 20 lat zapomna o nim fani i dajmy na to Panscy fani zechca sie zapoznac z Panskim fanem, to nie pomysla, ze on idiota?
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o pt., 15/01/2010 - 06:54.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

21. Pani Selciu

Nie chce sie powtarzac bo pisalem o tym w I cz. prezentowanej pracy, ale skoro Pani do tego wraca to najpierw musiala by Pani zrozumiec recenzje Bodakowskiego, ktory sie dziwi, ze Lysiak doklada jednym i nie dziwi, ze innym. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o pt., 15/01/2010 - 07:28.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Waits

22. Panie Kozlowski

Żenada... Weż se pan książki Łysiaka i poczytaj. Póżniej pisz o nim. Posiłkowanie się Bodakowskim zamiast samodzielnej lektury Łysiaka - świadczy o lenistwie umysłowym ... Albo o czymś gorszym...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Foxx

23. Panie Wojciechu

Serio, Pańska postawa jest trudna do zrozumienia. Kłamstwa Bodakowskiego wykazałem na losowo wybranym przykładzie (przyczyny konfliktu Ł. z "G.P."). Nie potrafię zrozumieć powodu, dlaczego zamiast posługując się źródłami, przytacza Pan tekst paszkwilanta, którego zawartość wysmieje każdy, kto źródła i sytuacje wymienione w paszkwilu po prostu zna. Może skoro Łysiaka czytaliśmy tylko my - odwołujący się do jego tekstów, a Bodakowskiego zarówno my, jak i Pan - może pogadamy o "czarcich kopytkach" tego ostatniego? ;) Cóż poradzić, skoro tak wiele osób po prawej stronie w jakimś stopniu Ł. zna, inni czytają "Gazetę Polską" i po prostu wiedzą, że np. bardzo ostro starł się on z broniącym Balcerowicza Ziemkiewiczem (co zaważyło na osobistych relacjach obu panów - wcześniej bardzo dobrych), czy że odszedł z "G.P." po tym, jak tamtejszy czołowy neocon (Kwieciński) przypiął mu łatkę antysemity, a redakcja nie zareagowała. Każdy, kto te rzeczy śledzi na bieżąco Bodakowskiego wyśmieje. Posiłkowanie się "G.W." i arbitralne stwierdzenie, że Łysiak się nie wybronił niewiele zmienia. On na poziomie faktów wyliczył kłamstwa zawarte dla odmiany w tamtym tekście - to rzecz nie podlegająca interpretacji. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że motywem tej "krucjaty" jest krytyka RM. Można się z nią zgadzać, albo i nie. Łysiak może mieć rację, a może jej nie mieć. W niczym nie zmienia to faktu, że od lat konsekwentnie głosi te same poglądy, a jego - jawny - życiorys wygląda inaczej, niż twierdzi godny siebie pakiecik Bodakowski-Czuchnowski i nie podlega rewizji tylko dlatego, że komuś przeszkadzają krytyczne słowa dot. jakichś działań JPII (przy pełnej atencji dla samej Osoby), czy RM - tym razem jako całości. I po co znającym sprawy dot. Łysiaka wrzucać ciekawostki w rodzaju: - godzi w autorytet JPII - pełno go w radio, telewizji i prasie - popierał Balcerowicza - pisze z perspektywy salonu ? Pojęcia nie mam, ale tradycyjnie serdecznie pozdrawiam
avatar użytkownika Waits

24. Foxx

Myślę że masz rację co do powodu ataku Wojciecha Kozlowskiego na Łysiaka. Jak na dłoni uwidacznia się sekciarskie traktowanie przez niektórych RM i Rydzyka. Ten kto nie wierzy RM i Rydzykowi - to wróg. Atak na Guru - to atak na samego wyznawcę. Pan Kozlowski zachowuje się jakby atak na Rydzyka był wymierzony w niego samego i stąd brnie w autokompromitację... Bo czym innym jest posiłkowanie sie w atakowaniu Łysiaka - paszkwilancką tfurczością Czuchnowskiego i Bodakowskiego... Jak dla mnie atak prowadzony przez WK wygląda co najmniej dziwnie... Coś mi to przypomina...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Selka

25. @Foxx

Podpisuję sie pod tym co napisałeś. Mam pretensje do P. Wojciecha - że nie dyskutuje merytorycznie(!) z konkretnym "poglądem" Łysiaka na szczegółowy temat (np. oceny pewnych posunięć ekumenicznych JPII, zdania WŁ i uzasadnienia - nt. RM) - jeno wali kołkiem "ad personam" - dokładnie tak, jak zrobił to w - wybaczcie - żałosnej recenzji książki Łysiaka - Bodakowski (who is?) Moim zdaniem, te głosy, które tutaj na kanwie pracy Nurniflowenoli - oceniają wysoko pisarstwo i publicystykę Łysiaka (bo je znają? :) - tak jak znają Jego życiorys niełatwy...) - nie przedstawiają swojego stanowiska, odnoszącego się i do poglądów i postawy (moralnej i politycznej) Łysiaka - stricte bezkrytycznie. Ale jak widać z wpisów przy kolejnym fragmencie pracy mgr - są gotowe dyskutować merytorycznie, nie zaś z pałką w dłoni. Ta reakcja, te wpisy - wynikają z nietuzinkowej napaści na OSOBĘ pisarza, podpierającej się wynurzeniami albo zazdrosnego grafomana albo cyngla Wybiórczej. I jeszcze słowo - do Pana Wojciecha Kozłowskiego: - napisał Pan : "Nie chce sie powtarzac bo pisalem o tym w I cz. prezentowanej pracy, ale skoro Pani do tego wraca to najpierw musiala by Pani zrozumiec recenzje Bodakowskiego, ktory sie dziwi, ze Lysiak doklada jednym i nie dziwi, ze innym." Zmusił Pan nas niejako - w tym mnie także - do zapoznania się z tą "recenzją", ale nie może Pan od nas wymagać jej akceptacji (!), bowiem znamy temat. Powiem krótko: Pan B. ma prawo - jak każdy - mieć jakieś poglądy, ma również prawo wygłaszać je gdzie chce (i gdzie go zechcą słuchać/czytać). A na podstawie tych (sorry) - wg mnie elukubracji - każdy ma prawo te poglądy oceniać. I to właśnie staraliśmy się Panu przekazać, sądzę, że w sposób cywilizowany. I dlatego - zbulwersowało mnie do żywego - Pańskie.... "czarcie kopytko". Wygląda na to, że... niepotrzebnie zabieramy głos.
Ostatnio zmieniony przez Selka o pt., 15/01/2010 - 11:00.

Selka

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

26. Bodakowski niech sie broni

Łysiak przeciw drugiemu soborowi watykańskiemu, Janowi Pawłowi II, Kaczyńskiemu, Rydzykowi i „Gazecie Polskiej” niedziela, 1 listopada 2009, 10:26 Drukuj kategoria: Wiadomości Jan Bodakowski Łysiak przeciw drugiemu soborowi watykańskiemu, Janowi Pawłowi II, Kaczyńskiemu, Rydzykowi i „Gazecie Polskiej” Waldemar Łysiak od lat swoją publicystyką zadaje bolesne ciosy swoim przeciwnikom. Jest ich z roku na rok coraz więcej. Ostatni Waldemar Łysiak dał wyraz swojej niechęci do wielu osób na prawo od komuny w swojej najnowszej książce „Mitologia świata bez klamek”. Drugi Sobór Watykański, Jan Paweł II Niewątpliwym naruszeniem tabu przez autora „Mitologii Świata bez klamek” jest krytyka owoców drugiego soboru watykańskiego (powołuje się w tym Łysiak na ojca Pio, prymasa Wyszyńskiego, arcybiskupa Lefebvrea, biskupa Lazo). Łysiak twierdzi że Kościół Katolicki znajduje się w kryzysie. Przyczyną kryzysu jest drugi sobór watykański, nazywany przez autora „trucizną” i „samobójstwem”. Będący spełnieniem marzeń antykatolickiej lewicy, sowieckiego wywiadu, masonerii i żydostwa. Soborowy ekumenizm zdaniem autora jest drogą „do osłabienia, ograniczenia, wreszcie obalenia religii katolickiej” (katolickiej „bo wyznania protestanckie już się spedaliły, sfeminizowały, całkowicie spsiały”). Nowa liturgia zdaniem Łysiaka wprowadziła do kościoła infantylne bluźnierstwa na miarę wodewilu. W rozważaniach o kryzysie w kościele Łysiak nie oszczędził też Jana Pawła II oskarżając go o niesmaczny ultra ekumenizm, publiczne całowanie Koranu, przepraszanie islamistów za wyprawy krzyżowe, kajanie się protestantom za kontrreformacje (czemu towarzyszyło całowanie dłoni miłośnika pederastów zwierzchnika anglikanizmu Williamsa), przepraszanie islamistów za kolonializm a żydów za antysemityzm. Jan Paweł II zdaniem Łysiaka przepraszał wszystkich za wszystko, sprosił do Asyżu przedstawicieli różnych kultów (w tym i czcicieli demonów), brał publiczny udział w szamańskich rytuałach magicznych, podziwiał tańce półnagich egzotycznych tancerek. Rydzyk Łysiak w swej książce atakuje również ojca Tadeusza Rydzyka. Zdaniem Łysiaka Rydzyk sprzeniewierzył pieniądze wpłacane na stocznie gdańską, wyciera sobie „gębe” Maryją , jest pro rosyjski, promuje szemrane postacie w tym konfidentów Bezpieki (Wielgusa), zwalcza lustracje. Kult rydzyka wśród moherowych beretów ma zatruwać polską duszę. Przy okazji pisania o Radiu Maryja Łysiak kilkakrotnie stwierdza ze częsty gość na antenie Radia Józef Szaniawski kreujący się spadkobierce Kuklińskiego to gorliwy donosiciel komunistycznej bezpieki. „Gazeta Polska” „Gazeta Polska” podpadła Łysiakowi za lizusostwo wobec PiSu i Kaczyńskiego. Kaczyński miał nie tolerować krytyki Łysiaka. Redaktor „Gazety Polskiej” miał strofować Łysiaka za brak uwielbienia dla Kaczyńskiego. A mierni (zdaniem Łysiaka) autorzy gazety tacy jak Jacek Kwieciński mieli wygryźć Łysiaka z gazety. Kaczyński Zarzut zbytniego krytykowania Kaczynskiego świadczy o patologicznym uwielbieniu „Gazety Polskiej” dla Kaczyńskiego, w publicystyce Łysiaka widać niezwykłą nieracjonalną fascynacje Kaczyńskimi ze strony autora „Mitologii świata bez klamek”. Łysiak zarzuca PiS tylko że błędem była koalicja z chamami z Samoobrony i faszystami z LPR, oraz niekatolicką działalność polityczną. Kaczyńskiemu zaś Łysiak zarzuca że wspierał TW SB Zytę Gilowską (co zostało wykorzystane przez przeciwników lustracji). Salon W swej nowej książce Łysiak dowala też: Waęsie, Bartoszewskiemu, Lisowi, Edelmanowi, Wajdzie, Radiu Wolna Europa, salonowi, „gazecie wyborczej”, mediom, tajnym współpracownikom SB, lewicy, Niemcom, Rosji, islamistom, Unii Europejskiej. Ale to szczególnie nie dziwi. Jan Bodakowski http://www.fronda.pl/12399/blog/lysiak_przeciw_drugiemu_soborowi_watykanskiemu_janowi_pawlowi_ii_kaczynskiemu_rydzykowi_i_gazecie_polskiej

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

27. Panie Wojciechu ;))

ale to nie jest wątek o jakimś nikomu nie znanym faceciku Janie Bodakowskim. A kto to jest???? Własnie wszyscy powyżej proszą, zeby Pan nie cytował tego faceta, tylko sam wykazał zarzuty, które to Pan stawia Lysiakowi. Ja mogę napisać jakąś bzdurę na temat Bodakowskiego, ale to nikt, więc mam pisać? A Bodakowski na drzewo ;) Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Waits

28. Bodakowski

to taki Jaś Fasola na Forum Frondy. A mister kozlowski idzie w zaparte... ciekawe czy z przekonania czy z rozkazu... według mądrych ludzi - SB wśród tzw"emigracji" solidarnościowej jest zajebiście mocno reprezentowana... Myślę że teze taka działanie Kozlowskiego potwierdza... Według Volkoffa mistrz manipulacji to ten co 1%kłamstwa przemyca wśród 99% prawdy... Jak ulał pasuje to do Guru Kozlowskiego - Rydzyka...

Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke

 

avatar użytkownika Maryla

29. Waits

Pan Wojciech się "drzaźni" nie ma co wytaczać armat. A o.Rydzyka proszę nie wsadzać do swojej armaty ;) bo to amunicja ze składu GW ;) Obaj sięgacie w ciekawe obszary - Gazetą Wyborczą w przeciwnika ;) Cyngle z Czerskiej sie cieszą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

30. "Zajebiscie" sie u Pani robi Pani Marylo

jak na Onecie

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

31. Panie Wojciechu ;))

na ONECIE to by Pan nie podyskutował w tym temacie, bo "słusznie "wg onetowej linii Pan prawi ;) w temacie Lysiaka. Tam by Pan miał klakierów, co niemiara, wszyscy z Czerskiej by sie Panu wpisali z aplauzem ;)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Foxx

32. No właśnie...

Panie Wojciechu - akurat na Onecie wszyscy zgodziliby się z Czuchnowskim i Bodakowskim (i pewnie się zgodzili). A my nie - i wszystko. Pozdrowienia.
avatar użytkownika Foxx

33. ... i po co Pan powiela

... te bzdury np. w kwestii "rozwodu" Łysiaka z "G.P."? Jak napisałem kilkakrotnie wyżej, czytelnicy tego tygodnika znają prawdę. Ile można powielać te androny zawistnego paszkwilanta?
avatar użytkownika nurniflowenola

34. Panie Kozłowski!

Powtarza Pan w kółko te same zarzuty, które tak naprawdę są opiniami Łysiaka. Możemy tak w nieskończoność... Pan się łaskawie nie zgadza i tyle. A ja się zgadzam! Różnica między nami polega jednak na tym, że ja znam całość tekstów Łysiaka, a Pan zna tylko fragmenciki fragmencików. I nawet, gdy w tekście umieszczę jakiś łysiakowy cytat, to Pan, bez znajomości całości, kontekstu, itede, dorabia do niego ideologię! Paranoja, "jak pragnę forsy"! Przykro mi to pisać, ale Pańskie wynurzenia, o czym wyżej pisała Pani Maryla, pasowałyby do profilu Onetu jak ulał! Pozdrawiam
avatar użytkownika nurni

35. nie "jak na onecie"

Nie pisz tak Wojtku, to cokolwiek obrazliwie dla tutejszej wladzy. Chyba ze wszyscy jestesmy w blędzie (i to bledzie straszliwym) bo wlasciwie nie rozpoznalismy sytuacji. A sytuacja polega na tym ze robi sie straszno, duszno czy nawet jak na onecie gdy... gdy wszyscy nam nie potakują. Bez watpienia jestes jedyną znana mi osoba na kuli ziemskiej ktorą przeraza sama mysl ze ojciec Rydzyk moze gdzie nie miec racji, gdzies sie mylic.
avatar użytkownika nielubiegazety2

36. Pan Wojciech i jego

mentorzy są cokolwiek przerażajacy. Jak nie oszołom Ciesielczyk, który ma za złe Cenckiewiczowi, że pisze pracę habilitacyjną, a nie jest jego chłopcem na posyłki to teraz Bodakowski. Bo się Łysiak źle o Kaczorze i ojcu Rydzyku. W kwestii Samoobrony akurat się z Łysiakiem nie zgadzam. W kwestii Gilowskiej na pewno można zarzucić Kaczorowi niekonsekwencję. Dla Kryżego rządzie nie ma żadnego usprawiedliwienia. Pamiętam też jak w RM był forowany Wałęsa. Pamiętam dawny sojusz ojca Tadeusza z Giertychem młodszym, który pomógł mu wylansować LPR - tę część endecji, która pójdzie na układ z największymi komunistycznymi bandziorami, a ci zawsze ją wykorzystają i wyrzucą jak zużytą prezerwatywę. Jeżeli Toyah po chamsku, w sposób nieprawdopodobnie lekceważący, potraktował naszego gospodarza, to nie można o tym napisać bo zostanie się kretem? Dzienny przyrost ego Toyaha ma już charakter geometryczny (konsekwencją tego przyrostu jest równie szybko rosnąca bucowatość). Już się z nim u Maryli ściąłem. W Salonie wolałem się zamknąć, niż krytykować jego pokręconą moralność. Mogę nie wytrzymać jeszcze jednego takiego wyskoku i zrobię mu kwerendę na blogu.
nielubiegazety2
avatar użytkownika Maryla

37. ale to jakieś grubsze nieporozumienie

.." Pokażę to co mam na myśli, na najnowszym przykładzie. Jakieś dwa miesiące temu, w mojej poczcie wewnętrznej pojawiła się wiadomość następującej treści: „Witam serdecznie! Chciałem zacząć od słów Tyma z Rejsu – ‘znamy się mało’, ale są one nieadekwatne, gdyż nie znamy się w ogóle. Jestem absolutnym nowicjuszem w tzw. blogosferze. Choć piszę ‘od zawsze’, mojego macierzystego bloga uruchomiłem dwa miesiące temu, a od paru tygodni publikuję moje teksty na Niepoprawnych i S24. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ któregoś razu jeden z komentatorów na moim blogu (dokładnie była to ‘malwina’) w jednym zdaniu podziękowała Bogu za mnie, za FYM-a, Ściosa, Toyaha i Michalkiewicza! Do niedawna nie miałem pojęcia kim są ci ludzie(z wyjątkiem Michalkiewicza). Dziś już wiem, a malwinowski komentarz uważam jeden z najpiękniejszych komplementów. Poczytałem FYM-a, Toyaha i Ściosa i ucieszyłem się, że ktoś napisał o nich i o mnie w jednym zdaniu.Dlatego pragnę się przywitać! Nurni” Jak można zareagować na tego typu wiadomość? Można oczywiście oszaleć z dumy i satysfakcji (niektórzy mi tu zarzucają, że jestem zarozumiały i łasy na pochlebstwa). W końcu, nie lada to gratka znaleźć się w grupie czterech blogerów, stanowiących niewątpliwy „dar od Boga”. Ale można też zadumać się nad tak dziwaczną wiadomością, nad jej formą, treścią i całym kontekstem, w jakim ona się pojawia i dojść do przekonania, że się ma do czynienia albo z prowokatorem, albo z idiotą. A następnie można ja już tylko zapomnieć. I to właśnie uczyniłem. Ów Nurni pojawił się znów, tym razem jako nurniflowenola, chcąc koniecznie wiedzieć, dlaczego zgłosiłem ten blog do konkursu. "....... Nie wiem, co na to Nurni, ani nie wiem, co na to nurniflowenola, bo zapewne ani jeden, ani drugi przywołany po nicku nie ma pojęcia, ze stali się "jednością" u Toyaha. nurniflowenola był na razie identyfikowany jako WŁ, ale z Nurnim nikt, przynajmniej u nas, nie kojarzył, a co dopiero łączył w jedno ;)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nielubiegazety2

38. Marylo,

To jest sam początek przykładu na postępującą bucowatość etyka teoretyka.
nielubiegazety2
avatar użytkownika nielubiegazety2

39. Toyach

w nowym wątku O tym jak zostałem chamem, pisze o dyskusji jaka miała miejsce pod jego zwierzeniu, o sprostytuowaniu się. Wcale nie został tylko się odkrył!
nielubiegazety2
avatar użytkownika nurniflowenola

40. Pani Marylo!

Nie chciałem tego robić, tj. drążyć tematu pt. "toyah". Jednak zostałem wywołany do tablicy. Zanim osądzi Pani kogokolwiek, proszę poczekać na mój głos w tej sprawie. Pozdrawiam
avatar użytkownika Maryla

41. ja nikogo nie osądzam

to chyba jasno wynika z mojego wpisu? Wyrażam tylko zdziwienie użyciem dwóch nicków, obu blogerów . Nurni akurat jest znany od kilku lat wszystkim zainteresowanym pod tym nickiem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nurniflowenola

42. Pani Marylo!

W cytowanej wiadomości skróciłem swojego nicka. Wtedy (tj. 29.11.2009) nie miałem pojęcia, że taki nick (Nurni) ma inny bloger. Stąd zamieszanie...
Ostatnio zmieniony przez nurniflowenola o sob., 16/01/2010 - 17:55.
avatar użytkownika nurni

43. "Nie wiem, co na to Nurni,"

Odpowiadam: Wobec FAKTU ze autorem wpisu (wpisu ktory jak widze spodobal sie administracji s24) jest kolega Toyah "to ja nic na to". Nie zalezy mi na prostowaniu czegokolwiek. Wpis jest zresztą genialny:) Próbka: "Niektórzy mówią, że ten blog jest blogiem elitarnym. Nie do końca wiem, na czym ta elitarność miałaby polegać, szczególnie gdy, według danych statystycznych, każdy z pojawiających się tu wpisów czytają grube tysiące osób. Ale powiedzmy, że jest w tej ocenie pewna prawda". I tak dalej:)
avatar użytkownika nurni

44. :)

No i jak tylko okazalo sie ze drogiemu koledze Toyah cos sie jednak popieprzyło, tekst spadł z SG. Administracja s24 to wie jak czlowiekowi dowalic. :)
avatar użytkownika nielubiegazety2

45. Nurni

Niektórzy mówią, że ten blog jest blogiem elitarnym. Nie do końca wiem, na czym ta elitarność miałaby polegać, szczególnie gdy, według danych statystycznych, każdy z pojawiających się tu wpisów czytają grube tysiące osób. Ale powiedzmy, że jest w tej ocenie pewna prawda No skromny jest. Znam drugiego podobnego, po tamtej stronie rzeki (nie chodzi o styl). Nurniflowenola to wg niego troll i jak mu będzie fikał to zablokuje. Mógłby chociaż po kryjomu czytać trolla. Ma szansę, że się czegoś dowie i przy okazji nauczy. W kilku postach jest więcej doskonale podanej informacji i analizy niż w setkach notek etyka teoretyka. Trzy czwarte jego trzódki w ogóle nie wie o co chodzi, tylko pobekuje za Pasterzem, gdy ten da znak. Elita (: Jak nie Salon to Toyah. Gdzie uciekać?
nielubiegazety2
avatar użytkownika nielubiegazety2

46. Wychodzi

na to, że nie słyszeć o Toyahu nawet jest nie faux pas, tylko brutalnym atakiem na jego niepokalane pisanie :)
nielubiegazety2
avatar użytkownika nurni

47. NG@ i pozostali

Prosze wybaczyc - nie moge sobie odmowic. Kolega Toyah wyjasnil wlasnie zebranym ze sprawa jest jasniutenka. A zebrani czyli Conso, Balzak I Nostromo (te koleś, kiedy tu wreszcie zajrzysz, he?) pisali poecie ze jest w bledzie. Toyah wlasnie wyjasnil był ze w bledzie sa inni procz tego ktory nie zwykl sie mylic. Pojawienie sie w sieci kolegi Flowenola (wybacz Kolego nie umiem do Ciebie zwracac sie "per Nurni" - co chyba rozumiesz) odebralem w pierwszej chwili jako kolejna podszywke, wszak byl w sieci "durni" był "nurnii" byl nawet i "nurvi" - byty ktore mialy mi dokuczyc. Po 15 sekundach (moglo ich byc nawet 18-scie) zorientowalem sie w sieci pojawil sie ktos bardzo zakochany w pewnym pisarzu, a nie ktos kto tym sposobem robi mi kolo piora. Koledze Toyahowi dokuczam tak jak innym bufonom, czyli niezbyt systematycznie :) Kiedy dostalem na mailu informacje ze tam gdzie mnie nie ma i na pewno nie bedzie ktos mi robi kolo piora uznalem ze jeden z moich ulubionych (i niestety licznych bufonów) wplatal mnie z rozbiegu. Stad pierwsza, lekcewazaca reakcja. Tymczasem Kolega Toyah objasnil ze zadnego rozbiegu nie było. Ot po prostu uzył mózgu. Kolego Toyah, macie moja permisje by dalej uzywac narzedzia ktore zdaje sie wam doskonale. Bo faktycznie, skoro mam was kolego za postac lekko załosna to kto mnie tam wie, prawda? Moglem was okrążać, podstepnie zwodzic by w finale wbic zardzewialy nóż w wasze czcigodne plecy. Co by odciąc lud, z pobudek zaslugujacych na najwyzsze potepienie, od waszej pisaniny. Kolego Toyah napisze otwarcie. Jestescie idiotą. Bede przy tym okrutny: idiotą niespecjalnie szkodliwym. Bo zasadniczo pociesznym. Mam jakis obrzyd do chocby zalogowania sie na s24. Ostatnie moje logowanie zakonczylem skasowaniem notek - administracja nie chciala spelnic mojej pisemnej prosby o skasowanie konta nurni. Widac do czegos im tam to potrzebne. Zatem na s24 mozecie dyskutowac jedynie ze swoimi imaginacjami - nie ze mną. Aha. To moze byc wazne acz niekoniecznie. Po wszystkim nie musicie mnie kolego za nic przepraszac. W co ja bym sobie to schowal...? Pozdrowienie dla Nostromo, Balzaka i Conso. ps. Conso, pamietaj ze masz u mnie wciaz przechlapane :)
avatar użytkownika nielubiegazety2

48. Nurni, nie wiem jak inni

ja wybaczam i proszę o wybaczenie. O!
nielubiegazety2
avatar użytkownika Traube

49. @nielubiegazety2

Z maila, który nurniflowenola napisał do Toyaha wynika, że bardzo go sobie ceni. Toyah go nie znał - bo chyba trudno otrzymanie jednego maila na pocztę wewnętrzną uważać za dowód znajomości - i potraktował tak, jak potraktował. Ty, w swoich komentarzach piszesz o Toyahu tak, jakby była mowa o jakimś Mireksie. Do tego obrażasz tych, którzy mają o jego blogu podobną opinię, co nurnifloweola. "Trzy czwarte jego trzódki w ogóle nie wie o co chodzi, tylko pobekuje za Pasterzem, gdy ten da znak." I, tak naprawdę, swoją zawistną i głupią pisaniną obrażasz nie tylko mnie i kilku znacznie od Ciebie mądrzejszych ludzi, ale przede wszystkim robisz durnia z Autora tego bloga, który o Toyahu wypowiedział się w samych superlatywach. Przez szacunek do Maryli i Franka, zmusiłem się do bardzo powściągliwego tonu.
avatar użytkownika nurni

50. Traube :)

Dziekuje za powstrzymanie emocji. To zasadniczo dobra metoda. Kolega Toyah napisal Balzakowi ze i mnie (nick Nurni) nie zna. Kolega Toyah ma pewna trudnosc w ogarnieciu rzeczywistosci. Nie zna mnie bo widac tylko mi sie wydawalo ze rozmawialismy tak na s24 ja i tutaj na bm24. Ale tez zna mnie bo przecie tlumaczy Nostromo ze sprawa jest jasniutenka :) Znaczy ze Nostromo (z ktorym znamy sie juz 9 lat) bladzi sugerujac ze nurniflowenol i nurni to dwa rozne byty. Ja nie przedstawiam sie jako ktos kot jest jakos specjalnie zatroskany o to czy prownicjonlany bufon jakim jest Toyah wyjdzie na glupka czy na wielkiego glupka. Ale jesli Toyah ma przyjaciol to ci powinni go szturchnąc, wziac na bok, odciagnac od klawiatury. Tym bardziej ze jak napisalem wyzej - mi zadne wyjasnienia nie sa do niczego potrzebne. Jakies przeprosiny za łaczenie mego nicka z tym co sie wykluło akurat w glowie nicka Toyah? Napisalem wyraznie - obejdzie sie. Czy Toyah ma przyjaciol ktorzy wiedzieliby co w tej nieszczesnej (nieszczesnej wylacznie dla nicka Toyah) sprawie zrobic - nie wiem. Wyglada jakby nie mial.
avatar użytkownika nielubiegazety2

51. Sorry Traube

Wolno nie przepadać za Toyahem? Gospodarz wypowiedział się w superlatywach a Toyach? Nurni dobrze radzi. Człowiek został sam ze swym nieszczęściem i tak go szarpie, że niedługo naprawdę uwierzy w to, że wszystkie gazety powinny drukować w odcinkach ewangelię według św. Toyaha. Nie potrafi utrzymać standardów i brzydko atakuje ludzi za to, że grzecznie zwracają mu uwagę. Marchewą Toyahowi zwisa nie Flowenola jak się etyk teoretyk wyraził. Co innego mu zwisa. Ja bym się wstydził, gdyby mi tak zwisało i to przy ludziach. Zmuszam się do powściągliwego tonu od dawna, jeszcze od czasu pisałem w Salonie. Ten post też jest powściągliwy i to bardzo.
nielubiegazety2
avatar użytkownika nurniflowenola

52. Traube

Cenić człowieka i cenić jego twórczość to dwie różne rzeczy. Niejeden artysta, który współcześnie określany jest mianem geniusza był zwykłym łajdakiem. Jedno nie wyklucza drugiego! Zadje się, że właśnie zapłaciłem frycowe... Pozdrawiam serdecznie
avatar użytkownika nurni

53. Flowenol

Po raz pierwszy (bo szczyce sie tym ze na privy zasadniczo nie odpowiadam) zmuszony jestem odpowiedzieć publicznie. Jakis problem techniczny na bm24, gdy otrzymalem Twoj list, napisalem respons ale moja Opera zawiesza strone. Kolega Foxx ktory zawiaduje sprawami technicznymi na blogmedia24 zasadniczo slusznie zalozyl ze taki inteligentny, przystojny i oczywiscie skromny user jak ja, nigdy nie bedzie nawet probowac odpowiadziec na listy wewnetrzne, tym bardziej uzytkujac Opere ktora piękną jest. Moj respons zawiesil sie, przeto odpowiedz publiczna. Szanowny Flowenol, nie zrobiles w mojej ocenie nic zlego, nie musisz sie przed nikim tlumaczyc. Z niczego. Kropka. A wlasciwie nie tyle kropka co WIELKA KROPA. Kolega Toyah bywa nierówny. Pewne grono osob uwaza go za ciekawego blogera, inni za bufona. Rzecz gustu. Gustu o ktorym podobno nie dyskutuje sie (tak jak podobno nie nalezy komentowac wyroków sadów) ale my w sieci mamy te dogmaty w serdecznym powazaniu i dyskutujemy, jakbyśmy nie wiedzieli o czym mozna a o czym nie. Za rok na pewno bedziesz wiedzial ze cala ta sprawa to drobiazg. Za 2 lata ktos bedzie musial Ci przypomniec ze jakis ktos tam, mial do Ciebie cos tam. Zreszta po co czekac? :) Juz dzis mozesz gonic wszelkich zawadiaków! Pozdrawiam i po tym antrakcie zycze sobie merytorycznych polemik Toba. Daj Boze. Pozdrawiam.
avatar użytkownika nurniflowenola

54. Nurni

Dzięki za odpowiedź. Skoro nie można prywatnie, to zaryzykuję publicznie. Mam pytanie, gdyż nie znam etykiety (netykiety?): czy mogę zacytować Twoje słowa w swojej notce, która będzie odpowiedzią na atak toyaha? Nie wiem jeszcze czy ją opublikuję, ale mimo tego chciałbym wiedzieć. Pozdrawiam
avatar użytkownika Maryla

55. nurniflowenola

ponieważ jesteś "nowy" w porównaniu z naszym stażem w necie, a na S24 w szczególności, to nie mogę Ci nie pomóc po "blogersku". Tak się składa, ze poczta wewnętrzna (jeżeli z niej korzystałeś w korespondencji na S24) DZIAŁA IDENTYCZNIE, jak na BM24 - czyli wybierasz konto użytkownika, jako adresata, a ten otrzymując Twoją wiadomość, ma wyświetlone Twoje konto jako nadawcy. Podpisać możesz się w tekście jako Napoleon, ale konto, z którego wysyłasz wiadomość, identyfikuje Twój nick, na jaki zakładasz konto na portalu. Sprawa wygląda nieciekawie, ale Nurni ma rację, nie można dać się zwariować. Wszystko zostało wyjaśnione tu i teraz i nie ma powodu, by mieć z tym jakieś dalsze problemy w dalszym blogowaniu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nurni

56. w sieci nic nie jest czyjas tam wlasnoscia

ja tam cytuje wszystko co mi w oczy wpadnie. Troche mnie to martwi ze nie wszyscy jeszcze widza siec jako przestrzen prawdziwej wolnosci. Temat na osobny watek. Watek ktory trzeba napisac (no ale kiedy...?) bo jakos tak sie dziwnie dzieje ze coraz czesciej widze odruchy autocenzury. Typowej dla czasów gdy poeci kombinowali: podac tak jak mi w duszy gra czy moze tak zeby "puscili"? To nasze wewnetrzne kodeksy powinny dyktowac co mamy pisac a nie jakies podsuwane regulaminy czy podniety pt" napiszesz mialko bedziesz na stronie głownej'. Szkoda czasu. A na koniec, zapytam tak z glupia frant. Kolega Toyah wydal Ci sie wart jakiejs specjalnej notki? Bo ja predzej stworze notke o prawdziwej WOLNOŚCI ktora dzis moze (tu, przy "może" - akcent) byc tylko w sieci.
avatar użytkownika Traube

57. @nurni

Dwa wpisy z bloga Toyaha: 1. kojarzę nurniego z Forum Frondy i sporu o Płynny Ołów w ubiegłym roku To przedstawiciel tzw. Jeszcze Bardziej Prawdziwej Prawicy. Z czego mogą, choć nie muszą wynikać różne rzeczy. Ja akurat JBPP nie trawię, ze względu na awersję tej formacji do PiS i inne drobiazgi. Ty nie musisz. 2010-01-16 18:08 Caine 0 848 2. @Caine Nurni do niedawna komentował na S24. Niegłupio komentował. Nie jest możliwe, żeby to on parę tygodni temu pisał do FYMa czy toyaha, że się o ich istnieniu właśnie dowiedział. 2010-01-16 18:23 Traube 156 3182 Nikt tego potem nie komentował, jakoś niezauważone przeszło. Jaśniuteńka może oznaczać też, że jest oczywiste, że jesteście różnymi postaciami. Dodam tylko, że akurat na blogu Toyaha - nie na swoim, który traktuję zresztą dość luźno - i ja jestem bardzo wyczulony na wszelkie nowe postaci. Czytelnik Łysiaka powinien to bez trudu zrozumieć. Jego blog jest obiektem szczególnego zainteresowania pewnych kręgów. Mireks sobie nawet archiwizuje dyskusje, a przynajmniej ich część. Wpisuje się nowa osoba, życzliwie pyta, toyah odpowiada, a ja po chwili zauważam, że wyśmiewa go na blogu rzeczonego Mireksa. Kiedy zareagowałem i w komentarzu u Toyaha użyłem na tę postawę określenia "bydło", stałem się w ciągu chyba godziny bohaterem dwóch tekstów - tej osoby i Mireksa - wzywających admina do walki z chamstwem. I takie prowokacje to u toyaha codzienność. Trudno, w tej sytuacji, nie być przeczulonym. Pozdrawiam,
avatar użytkownika Traube

58. @nielubiegazety2

To miłe, że też zachowałeś powściągliwość. Widzisz, gdyby Toyah trochę inaczej odpowiedział nurnifloweola, to byliby teraz kumplami. Ciekawe, czy i wtedy określałbyś go tu jako bufona itd., a jego "trzódkę" - już być może z nurniflowenola w stadzie czy w stada pobliżu, opisywałbyś jako stado baranów właśnie. Znamy się blogowo od dawna i chyba dlatego się bardziej na Ciebie zdenerwowałem. Pozdrawiam,
avatar użytkownika Traube

59. @nurniflowenola

Jak pisałeś, jest blosfera czymś dla Ciebie nowym. Stąd to frycowe. Każdy doświadczony bloger może Ci podać mnóstwo przykładów destrukcyjnej działalności tzw. trolli. Ten portal też był wielokrotnie obiektem takich ataków. Maryla może poświadczyć:) Pojawia się taki brat-łata, przebija radykalizmem innych, aby w pewnym momencie wywołać jakąś ostrą burdę i zniknąć. Po pewnym czasie zjawi się na nowo, pod innym nickiem. Gorzej niż w życiu. To uczy ostrożności i nieufności (niestety). Pozdrawiam,
avatar użytkownika Foxx

60. Traube

Widzisz, Nurni nie jest odosobniony w odbiorze toyaha i myślę, że nie jest to związane z aktualną dyskusją (która moim zdaniem, podobnie jak przedmówców, powinna zostać zamknięta, gdyż po wyjaśnieniu sprawy jest bezprzedmiotowa). Zgodziłbym się jednak, że o ww. odbiorze również nie ma sensu rozprawiać. Tym komentarzem chciałem tylko zasygnalizować, że nie jest tak, jak piszesz. Pozdrowienia.
avatar użytkownika Foxx

61. Nurni

Ja Ciebie bardzo przepraszam, że na BM24 jest poczta wewnętrzna :) Pozdrawiam.
avatar użytkownika Traube

62. @Foxx

I ja nie chcę ciągnąć tej dyskusji. Wiem, że toyah jest różnie odbierany. Nurniemu się nie podoba, mi się podoba - i to jest OK. Zareagowałem na wpisy nielubiegazety2, nie Nurniego. Upraszczając - jeśli popadłbym w konflikt z Tobą:) nie uważałbym automatycznie każdego, kto Foxxa lubi za barana - bo to byłby tylko nasz konflikt. Pozdrawiam,
avatar użytkownika nielubiegazety2

63. Traube i Fox

Wywołałem temat Toyaha. Owszem i muszę coś w tym miejscu wyjaśnić. Nie celem zamknięcia dyskusji choć tutaj bez wywołania już nie wypowiem. Nie celem usprawiedliwienia - nie mam czego usprawiedliwiać. Gwoli WYJAŚNIENIA. Nie chodzi mi o żadne qui pro quo, rzecz zupełnie nie w tym. Gdybym miał strzępić klawiaturę tylko z tego powodu byłbym małostkowy. Sprawa przedewszystkim idzie o potraktowanie Nurniegoflowenoli w notce . Lekceważące i naprawdę chamskie. Nie ma to nic wspólnego z pomyłką. Toyah zachował się jak buc. Sam zdziwiony pojawieniem się blogera o takim nicku, ktorego post mnie urzekł urodą, podobnie jak Nurni szybkimi googlami odnalazłem stronę domową. Przeczytałem o czym pisze i tyle. Co zrobił Toyah osobie, która przyznała się, że nie zna jego i paru innych blogerów, no wziął i potraktował go z buta i to wcale nie z powodu pomyłki. Po prostu w tym zadufanym łbie nie mieści się, że ktoś może nie znać Toyaha. Zamiast przeczytać o czym pisze Flowenola i posmakować jak pisze to go buc kopnął. Nawet wtedy wysoce zniesmaczony zmilczałem. Ja tak, Toyah nie. Ponieważ ktoś nazwał go chamem (i słusznie) to się świątobliwość zatrzęsła z oburzenia i kolejną notką rozdarła szaty w Salonie biorąc wszystkich wyznawców za świadków swojej krzywdy. No żesz ty. Można się nie tylko pomylić, można się zapędzić i w zapalczywości dyskusji kogoś niesprawiedliwie potraktować czy obrazić. Jednak jeżeli parę osób zwraca mi uwagę, warto się nad tym zastanowić, niekoniecznie publicznie. Coż uczynił gośc, ktory uwierzył w dogmat o własnej nieomylności? Ano po dwóch dniach brnie dalej. Tym jak zabrnął potwierdził moją opinię, że gdy pisze to ziemi nie tyka, a na ziemi nie tyka tego co napisał. Krzywdę robią mu ci którzy potakują nie mając bladego pojęcia o co poszło i w ciemno podpisują etyczne weksle, które podsuwa Toyah. Wszyscy piszą, nikt nie czyta, jak czyta to nie rozumie, jak zrozumie to zapomni (Lem). Wiadomo o co mi chodzi? Spadam.
nielubiegazety2
avatar użytkownika Foxx

64. Traube

Myślę, że wyjaśnienie nielubiegazety2 jest wyczerpujące, jeżeli chodzi o jego punkt widzenia. Pzdr.