Odwracanie wartości (Wiktor Kornhauer)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Właśnie przyswoiłem dwa medialne wyroby dziennikarskopodobne. Pierwszy z nich to felieton Dariusza Rasiakazamieszczony w Rzepie, który ze wszystkich sił próbuje się zmierzyć z argumentacją Tomasza Terlikowskiego w sprawie kompromitacji Krzysztofa Piesiewicza. Drugi to dosyć buńczuczna wypowiedź Marszałka Borusewicza w Radiu Zet jawnie domagającego się represji dla Super Expresu za publikacje treści, które ostatecznie pogrążyły jego partyjnego kolegę. Obie wypowiedzi cechuję pojęciowa dezynwoltura i odcięcie od świata podstawowych wartości. Obie są tak kuriozalne, że czytając/słuchając zastanawiałem się czy z ludźmi, którzy w ten sposób próbują postrzegać świat jest jeszcze o czym rozmawiać. Czy jest możliwe dotrzeć ze swoją argumentacją do człowieka domagającego się karania wolnej prasy, nawet tej brukowej, za to, że ta ośmieliła się upublicznić informacje na temat idiotycznego zachowania jego kumpla?
 
Felietonista Rasiak operuję wrażeniami. Bradzo zasadniczo, można nawet powiedzieć rzetelnie, trzyma się od wszelkich faktów z daleka. Niby polemizuje z Terlikowskim, ale robi to tylko i wyłącznie przy użyciu argumentów, które można uznać za “narracyjne”. Terlikowski w swoim tekście pisze i uzasadnia, iż polityk dający się szantażować jest zagrożeniem dla państwa a co za tym idzie dla nas – zwyczajnych obywateli. Jak polemizuje z taką tezą pan Rasiak? Ano stawia Terlikowskiego w jednym szeregu z Palikotem powołując się na powierzchowną zbieżność opinii. Po czym dorzuca jeszcze garść różnych domysłów, że szantażować można również Terlikowskiego na zakończenie z wielką powagą pisząc:
 
“Tomasz Terlikowski pisze, że bliskie mu jest zachowanie Amerykanów wobec Tigera Woodsa, którego zdrada małżeńska została ukarana przez firmę produkującą żyletki (…) Można i tak (…). Mnie jednak bliższy jest świat, w którym karę za zdradę małżeńską wyznacza żona albo teściowa, albo spowiednik. To zdrowsze dla życia prywatnego.”(sic!)
 
Tylko co zrobić w sytuacji braku żony, albo teściowej, albo spowiednika, panie Rasiak? Chyba właśnie z taką sytuacją mamy w przypadku pana Piesiewicza? Czyż nie tak?
 
Wypowiedź Marszałka Borusewicza u osławionej MO również przyprawia o osłupienie. Pomijam tutaj fakt notorycznie bełkotliwego, pełnego stęknięć murmurando jakie Borusewicz z siebie wydaje i uprzejmie podsuwanych przez Olejnik pytań-smakołyków ( “A czy… e… eee… nie wydaję się Panu… e… Panie Marszałku, że Prokuratura poszła o krok za daleko formułując takie zarzuty na podstawie… e… zeznań… e… szantażystek?” ). Sam fakt, że polityk zarzuca gazecie publikującej materiały kompromitujące jego partyjnego kolegę współudział w przestępstwie jest nietylko kuriozalny ale i niebezpieczny dla wolności słowa. (“Ja…mmm…Uważam, że… mrrr…to co powiedział biskup Życiński jest bardzo istotne… e… mrrr… no trzeba… No… nnn… oczywiście, trzeba opisywać, pokazywać… emrr... Do tego ma prawo, ale… Prasa i media mają prawo, ale… no trzeba jakoś uszanować godność człowieka. No nie można… robić takich rzeczy… no… poniżających… poniżających… i jakby (machanie ręką)… iii… które… y… które wyglądają jakby… y… jakby łłł… eee… jedna z gazet była w… eee… układzie z szantażystami”).
 
Wniosek jaki się wyłania po przeczytaniu i przesłuchaniu powyższych jest fatalny. W naszej rodzimej debacie jesteśmy świadkami odwrócenia pojęć i wartości. Twierdzenie, że prasa, nawet ta najbardziej brukowa, pokazując autokompromitacje ludzi ze świecznika łamie zasady prywatności jest kuriozalne. Podobnie jak sugestia, że od wyciągania konsekwencji wobec ludzi włądzy jest żona, teściowa albo spowiednik. Nikt senatora Piesiewicza nie zmuszał do igraszek z “paniami spotkanymi pod hotelem Marriott”. Jeżeli Piesiewicz jest ofiarą to zawdzięcza swój status własnej głupocie. Warto się zastanowic ile moglibyśmy stracić jako społeczeństwo gdyby ta głupota nie ujrzała światła dziennego?
 
I jeszcze na koniec pewna impresja. Jakiś czas temu Polskę obiegła informacja o przypadku dwuletniego chłopczyka, który w mroźną zimę wyszedł z domu. Bez opieki i bez odpowiedniego okrycia. Okazało się, że matka dziecka była pijana i spała w domu. Malca odnaleziono kilka kilometrów dalej. Jego kończyny były odmrożone. Szukał mamy. Dziennikarze telewizyjni dotarli do ojca matki i dziadka nieszczęsnego dzieciaka. Jedyne co ten człowiek miał do powiedzenia to, że w tej sprawie nikt nie zawinił. “Takie rzeczy się po prostu zdarzają” - mówił.
 
Patrzę na tekst Rasiaka ozdobiony zdjęciem fizis autora. Słucham wynurzeń Borusewicza w pogawędce z MO. I przypomina mi się ten nieszczęsny idota, który usprawiedliwiał pijaństwo swojej córki, przez które jego wnuk został kaleką. Czy naprawdę aż tak trudno sobie wyobrazić spustoszenie jakiego może dokonać jeden szantażowany polityk? A co jeżeli takich frajerów jak Piesiewicz jest więcej? Co jeżeli ludzie trzymający ich w garści mają swoją centrale w innym kraju? Niemożliwe?
 
Pozdrawiam
http://emigracja.salon24.pl/144873,odwracanie-wartosci
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Kto kogo szantażuje w sprawie Piesiewicza

Publikując kompromitujące senatora zdjęcia, „Super Express” nie dopuścił się szantażu. Marszałek Borusewicz nie ma racji, twierdząc, że pismo zrealizowało w ten sposób zamierzenia szantażystek. A skoro tyle mówimy o szantażu, to prędzej taki element zawiera wypowiedź marszałka, który zdaje się sugerować: uważajcie, o czym piszecie, bo możemy was postawić w jednym szeregu z szantażystami. http://www.rp.pl/artykul/159563,407973.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl