Sprawa oskarżenia dziennikarza śledczego W. Sumlińskiego obfitowała w przedziwne wątki...

Nie wiem w imię jakiej praworządnej i na wskroś demokratycznej zasady (a przecież mniemamy, że w takim właśnie - na wskroś demokratycznym państwie żyjemy) rzeczą naturalną jest korzystanie w sprawach prywatnych przez oskarżonych z materiałów gromadzonych przez ich podwładnych w celach służbowych (vide Mąka)?

 Nie wiem w imię jakiej zasady profesjonalnego śledztwa rekwiruje się materiały gromadzone przez dziennikarza w sprawie męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki, podczas gdy usiłuje mu się udowodnić próbę płatnej protekcji wobec funkcjonariusza WSI?

Czy w wyniku procesu dowiemy się prawdy o tej niejasnej sprawie? Czy doczekamy się sprawiedliwego wyroku? Czy równie sprawnie nasz wymiar sprawiedliwości poradzi sobie z pociągnięciem do odpowiedzialności podsłuchujących rozmowy dziennikarzy?

 

Choć, przyznam się, po wyroku w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka, mam obawę, że stawiam pytania retoryczne....