Cytuje za GW: „Przesłuchanie Michnika obfitowało w słowne utarczki z mec. Lwem Mirskim. Gdy prawnik pytał, jaką definicję antysemityzmu Michnik bierze pod uwagę oceniając pod tym kątem wypowiedzi Kobylańskiego, Michnik odparł, że w kraju, w którym w imię antysemityzmu dokonało się ludobójstwo Żydów, zadawanie w 2009 r. pytania, czym jest antysemityzm, uwłacza godności Narodu Polskiego. - To jest moja odpowiedź. Każde pytanie zasługuje na odpowiedź na takim poziomie, na jakim zostało zadane – dodał”
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7343505,Michnik__Antysemicki_jezyk_partii_Kobylanskiego_bliski.html

Czyli wg Michnika ludobojstwo Zydow odbylo sie w Polsce a nie w Niemczech.
To raz.
A dwa: Tylko w jednej sytuacji pytanie o antysemityzm moze uwlaczac Polakom. W sytuacji gdy brali udzial w mordowaniu Zydow, badz pozostali bierni wobec tego aktu. W innej sytuacji, gdy np Polacy pomagali Zydom przezyc, pytanie takie jest przeciez stawiane przez przyjaciol i zadnego uwlaczenia godnosci byc nie moze. Tak wiec widzimy, ze Michnik stawia nas w okreslonej pozycji (dla nas bardzo niedobrej) i wysnuwa wniosek o „uwlaczaniu godnosci”. Pozwala mu to oczywiscie uniknac zdefiniowania tego co on uwaza za antysemityzm. Bo powszechnie juz jest przeciez wiadomo, ze antysemita jest nie ten, co zydow nie lubi, tylko ten, ktorego zydzi nie lubia. A na dodatek wyraza przy tym swoje uczucia odnosnie nacji w ktorej zyje.

Z powyzszego mozemy wyciagnac oczywisty wniosek na temat tego jakie jest podejscie Michnika do Polakow. Co przeciez zadnym wielkim odkryciem nie jest (przeciez on czesto daje temu wyraz). Ale moze warto sobie czasami przypominac.