Dzisiaj nietypowo: Dolina Muminków w listopadzie :)
Foxx, pon., 07/12/2009 - 18:00
Szczerze pisząc, nie chce mi się zajmować kolejnym tekstem S. Karpiniuka ("nie ma afery hazardowej, jest afera Gosiewskiego"), czy przypadkowym przeciekiem z rosyjskiego serwera maili dowodzących, że fałszowano informacje na temat tzw. "efektu cieplarnianego".
Mimo kalendarzowego grudnia, za oknem wciąż mamy listopad. Wrócę więc do jednej z ulubionych literackich pozycji dzieciństwa, którą do dzisiaj uważam za świetną rzecz dla dorosłych. Doskonała Tove Jansson tradycyjnie operując archetypami tym razem przedstawia życie wykreowanych przez siebie postaci... bez rodziny Muminków (która odpłynęła w daleką podróż). Żyje ona wyłącznie we wspomnieniach przyjaciół, którzy przybyli z różnych stron, by w dobrze zapamiętanym cieple zawsze obecnym w domu Muminków leczyć jesienną chandrę. Każdy przyniósł ze sobą własny problem i każdego niosło poczucie, że wśród Muminków znajdzie ukojenie, chociaż nie wszyscy są tego świadomi. Dom archetypowej rodziny przyciąga jak magnes - każdy chciałby wysłuchać rad zasadniczego, choć pełnego nieokreślonej tęsknoty Tatusia Muminka, skosztować pysznych konfitur Mamy Muminka oraz doświadczyć jej pełnego akceptacji zrozumienia, czy wykręcić jakiś niezwykły numer z samym Muminkiem.
W przesyconej melancholią opowieści występują postacie, jakie możemy spotkać wokół siebie. Jest więc "wieczny KO-wiec", osobnik wciąż aspirujący do organizowania życia wszystkim wokół (Paszczak), strasznie wygadana wieczna optymistka (w deklaracjach...), nikogo nie dopuszczająca do głosu (Mimbla), zasadnicza i pełna obsesji stara panna, gromadząca we własnym domu szereg pięknych rzeczy, których piękna nie zauważa ganiając wokół nich z miotłą i ścierką (Filifionka), szukające akceptacji i ciepła żyjące iluzją nadwrażliwe stworzonko o duszy artysty (Homek Toft), zgorzkniały dziadek próbujący budować swój autorytet na wywoływaniu poczucia winy u innych i poszukujący miejsca, gdzie mógłby żyć jak kilkadziesiąt lat wcześniej - chociaż z tego życia nic już nie pamięta... (Wuj Truj) No i szukający weny dojrzały artysta-samotnik, nie znoszący wszelkich ograniczeń (Włóczykij)... Którego ciepło tradycyjnej rodziny, z wszystkimi jej zasadami, przyciaga conajmniej z taką mocą, jak pozostałych.
Samo życie chciałoby się napisać. Siedzę więc sobie, patrząc w deszcz (biurko mam na przeciwko okna) i zamiast Palikotów, Wassermanów i Kemp - widzę kępę krzaków, rzekę przy której Włóczykij szukał swojej melodii do zagrania na harmonijce i w której Wuj Truj próbował łowić ryby.
- Będę miała rozpuszczone włosy na przyjęciu.
- Na jakim przyjęciu? - spytała ostro Filifionka.
- Dla Wuja Truja - odparła Mimbla. - Nie wiesz, że urządzamy jutro przyjęcie w kuchni?
- Nie może być! A to ci nowina! - wykrzyknęła Filifionka. - Dobrze wiedzieć. To właśnie to, co powinno się robić, jak wszyscy są zamknięci razem, wyrzuceni na brzeg, przewiani wiatrem, przemoczeni deszczem. Urządza się wtedy przyjęcie, w czasie którego gaśnie światło, a kiedy znowu się zapala, w Domu jest o Jedną Osobę mniej...
Mimbla przypatrywała się Filifionce z zainteresowaniem.
- Jesteś czasem zadziwiająca - stwierdziła. - Niezłe to było. A potem wszyscy po kolei znikają i w końcu zostaje tylko kot, który siedzi i myje się na ich grobie!
Tove Jansson, Dolina Muminków w listopadzie
Ot, co :)
Mimo kalendarzowego grudnia, za oknem wciąż mamy listopad. Wrócę więc do jednej z ulubionych literackich pozycji dzieciństwa, którą do dzisiaj uważam za świetną rzecz dla dorosłych. Doskonała Tove Jansson tradycyjnie operując archetypami tym razem przedstawia życie wykreowanych przez siebie postaci... bez rodziny Muminków (która odpłynęła w daleką podróż). Żyje ona wyłącznie we wspomnieniach przyjaciół, którzy przybyli z różnych stron, by w dobrze zapamiętanym cieple zawsze obecnym w domu Muminków leczyć jesienną chandrę. Każdy przyniósł ze sobą własny problem i każdego niosło poczucie, że wśród Muminków znajdzie ukojenie, chociaż nie wszyscy są tego świadomi. Dom archetypowej rodziny przyciąga jak magnes - każdy chciałby wysłuchać rad zasadniczego, choć pełnego nieokreślonej tęsknoty Tatusia Muminka, skosztować pysznych konfitur Mamy Muminka oraz doświadczyć jej pełnego akceptacji zrozumienia, czy wykręcić jakiś niezwykły numer z samym Muminkiem.
W przesyconej melancholią opowieści występują postacie, jakie możemy spotkać wokół siebie. Jest więc "wieczny KO-wiec", osobnik wciąż aspirujący do organizowania życia wszystkim wokół (Paszczak), strasznie wygadana wieczna optymistka (w deklaracjach...), nikogo nie dopuszczająca do głosu (Mimbla), zasadnicza i pełna obsesji stara panna, gromadząca we własnym domu szereg pięknych rzeczy, których piękna nie zauważa ganiając wokół nich z miotłą i ścierką (Filifionka), szukające akceptacji i ciepła żyjące iluzją nadwrażliwe stworzonko o duszy artysty (Homek Toft), zgorzkniały dziadek próbujący budować swój autorytet na wywoływaniu poczucia winy u innych i poszukujący miejsca, gdzie mógłby żyć jak kilkadziesiąt lat wcześniej - chociaż z tego życia nic już nie pamięta... (Wuj Truj) No i szukający weny dojrzały artysta-samotnik, nie znoszący wszelkich ograniczeń (Włóczykij)... Którego ciepło tradycyjnej rodziny, z wszystkimi jej zasadami, przyciaga conajmniej z taką mocą, jak pozostałych.
Samo życie chciałoby się napisać. Siedzę więc sobie, patrząc w deszcz (biurko mam na przeciwko okna) i zamiast Palikotów, Wassermanów i Kemp - widzę kępę krzaków, rzekę przy której Włóczykij szukał swojej melodii do zagrania na harmonijce i w której Wuj Truj próbował łowić ryby.
- Będę miała rozpuszczone włosy na przyjęciu.
- Na jakim przyjęciu? - spytała ostro Filifionka.
- Dla Wuja Truja - odparła Mimbla. - Nie wiesz, że urządzamy jutro przyjęcie w kuchni?
- Nie może być! A to ci nowina! - wykrzyknęła Filifionka. - Dobrze wiedzieć. To właśnie to, co powinno się robić, jak wszyscy są zamknięci razem, wyrzuceni na brzeg, przewiani wiatrem, przemoczeni deszczem. Urządza się wtedy przyjęcie, w czasie którego gaśnie światło, a kiedy znowu się zapala, w Domu jest o Jedną Osobę mniej...
Mimbla przypatrywała się Filifionce z zainteresowaniem.
- Jesteś czasem zadziwiająca - stwierdziła. - Niezłe to było. A potem wszyscy po kolei znikają i w końcu zostaje tylko kot, który siedzi i myje się na ich grobie!
Tove Jansson, Dolina Muminków w listopadzie
Ot, co :)
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. potem wszyscy po kolei znikają i w końcu zostaje tylko kot
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Nie bądźmy Wujem Trujem!"
3. achtung Maryla i Foxx
4. Nurni
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. dzieki :)