Afera węglowa

avatar użytkownika Unicorn
"Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpracowuje kolejną aferę węglową. Jej szczegóły utrzymywane są w tajemnicy. Ani ABW, ani nadzorująca sprawę Prokuratura Apelacyjna w Katowicach nie wypowiadają się na razie na ten temat. Z naszych informacji wynika, że zatrzymany we wtorek Stanisław L., dyrektor kopalni Staszic, to pierwszy z wielu podejrzanych. Wczoraj napisaliśmy, że problemy Stanisława L. mogą wynikać ze współpracy, którą jako szef Staszica nawiązał z firmą sprzedającą kopalniom klej do wzmacniania stropów w podziemnych chodnikach. Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpień 80, tę wersję uznaje za bardzo prawdopodobną: - Jeśli to jest powodem zatrzymania dyrektora L., to wkrótce będą następne zatrzymania - mówi Ziętek. Jest też kolejny wątek w tej sprawie. Stanisław L. - nim objął stanowisko wiceprezesa Katowickiego Holdingu Węglowego - kierował KWK Śląsk w Rudzie Śląskiej. Pracownicy nie wspominają go zbyt dobrze. - Wprowadził totalny zamordyzm, ze wszystkimi rozmawiał z pozycji siły. Ludzie, jak go widzieli na korytarzu, to uciekali - opowiada Zbigniew Fruń, były przewodniczący Związku Zawodowego Kadra w kopalni Śląsk. Zdaniem związkowców ważniejszym jednak niż charakter dyrektora L. był jego sposób zarządzania kopalnią. - Kiedy przyszedł do nas, byliśmy najlepszą kopalnią w Polsce. Mieliśmy przygotowane ściany, gdyż wcześniej przeprowadzono niezbędne roboty przygotowawcze. A dyrektor zebrał ordery i pochwały, tyle że za jego kadencji nie robiło się żadnych inwestycji. I gdy odszedł, to szybko się okazało, że nie mamy czym fedrować i skończyło się tym, że zostaliśmy połączeni z Wujkiem - komentuje Fruń. Działalnością Stanisława L. na Śląsku interesowała się również Najwyższa Izba Kontroli. Część kopalnianych związków złożyła bowiem do niej pismo z prośbą o skontrolowanie "prawidłowości wydatkowanych środków i prowadzenia ruchu zakładu" w latach 2002-2004. Dyrektorowi zarzucali m.in. zakup aparatury dla bezzałogowej, centralnie sterowanej ściany. Dzięki zabudowaniu w niej sieci kamer, pracą kombajnu oraz ruchami obudowy wyrobiska można sterować z odległości kilkuset metrów. Nowoczesna, warta wedle ówczesnych słów Stanisława L. ponad 5 milionów złotych aparatura miała zwiększyć bezpieczeństwo górników. Po uruchomieniu funkcjonowała zaledwie kilka miesięcy." Całość: http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/88997,abw-na-tropie-afery-weglowej,id,t.html http://echorzow.net/index.php/region/1445-katowice-dyrektor-kopalni-staszic-w-szpitalu-po-wizycie-abw Gdyby ktoś się zastanawiał o co chodzi: http://www.nettg.pl/Aktualnosci/Gornictwo/Kraj/Personalna-roszada-w-kopalni-Murcki,12136,1
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz