Legenda COP-u
godziemba, śr., 02/12/2009 - 07:56
Budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego zainicjowano w widłach Wisły i Sanu w lipcu 1936 roku w ramach czteroletniego planu inwestycyjnego i sześcioletniego planu rozbudowy sił zbrojnych. W zamierzeniach rządu budowa COP miała przyczynić się do przyspieszenia industrializacji Polski i stopniowej likwidacji podziału Polski na część „A” i „B”. Hasła budowy COP miały na celu przekazanie społeczeństwu wiary w możliwości rozwoju gospodarczego Polski. Zakrojona na szeroką skalę kampania informacyjna sprawiła, iż budowa COP urosła do miana jednego z symboli II Rzeczypospolitej.
Janusz Rakowski w broszurze „Rola COP” oburzał się na przeciwników budowy COP: „Chcemy mówić nie o sceptykach i krytykach, ale o Centralnym Okręgu Przemysłowym, jako o ważnym elemencie wielkiej akcji narodowej, wielkiego programu gospodarczego, który można nazwać programem przebudowy gospodarczej Polski”. Odwoływanie się do uczuć patriotycznych miało dezawuować krytyków COP, broniących kapitalizmu wolnokonkurencyjnego i przeciwnych interwencjonizmowi państwowemu. Premier Kwiatkowski w przemówieniu z lutego 1937 roku stwierdził: „Dziś Okręg ten stanowi większą pustkę gospodarczą niż ziemie wschodnie. (…) Nie jest on ani wybitnie rolniczy, ani przemysłowy. Nie ma on fizjonomii gospodarczej, choć w chwilach niebezpieczeństwa wprost geograficznie musiałby się stać ośrodkiem zorganizowanej, materialnej obrony”. Pod nazwą COP kryła się więc nie tylko sfera wzmożonych inwestycji, realizowanych w bezpiecznym miejscu, ale również centrum Polski. To tutaj należało zlokalizować przemysł, by stopniowo zatrzeć granice między Polską „A” i „B”, gdyż „wszelkiej wysiłki gospodarczego ożywienia kresów pozostaną w połowie bezskuteczne, jeśli pozostawimy pomiędzy zachodem a wschodem martwe pustkowie”. Równocześnie podkreślano, iż tereny COP są „najbardziej polskimi terenami pod względem etnicznym obok poznańskiego, Pomorza i Śląska”.
Wraz z budową COP powstało czasopismo, które w swoim założeniu miało na celu zajmowanie się zagadnieniami związanymi z nowopowstającym Okręgiem. Sama inicjatywa powołania pisma, które dotyczyło budowy Okręgu była ważnym elementem kampanii informacyjnej na rzecz rozwoju COP. Pierwszy numer pisma ukazał się w Sandomierzu 8 maja 1938 roku. Początkowo tytuł brzmiał „C.O.P. Pismo Centralnego Okręgu Przemysłowego”, a kolejne numery miały ukazywać się co dziesięć dni. Bardzo szybko pismo przekształciło się w tygodnik, powiększając zarazem swoją objętość. Dodano także podtytuł: „Tygodnik społeczno-gospodarczy”. Przez cały czas nakład pisma pozostawał na poziomie 2-3 tysiące egzemplarzy, co należy uznać za sukces gazety o takim profilu.
Z dumą podkreślano szybkie tempo budowy Okręgu. „Dnia 20 marca 1937 r.– mówił gen. Litwinowicz w Stalowej Woli – w lesie w miejscu, w którym się znajdujemy ściętą pierwszą sosnę i rozpoczęto przygotowania do budowy. Od tego czasu do dnia dzisiejszego upłynęło 26 miesięcy i 26 dni. Na miejscu stoją potężne zakłady, dymią kominy, huczą młoty, warczą maszyny, pracuje kilka tysięcy obywateli Rzeczpospolitej nad podniesieniem obronności i niezależności gospodarczej – powstaje nowoczesne miasto”. Podróże dostojników państwowych do COP były umiejętnie wykorzystywane w propagandzie prasowej, gdyż na zaproszenie Kwiatkowskiego dziennikarze brali udział w tych wycieczkach. Organizowano także specjalne objazdy tylko dla publicystów, poprzedzane konferencjami informacyjnymi. Najsłynniejszymi reportażami, opisującymi wrażenia z objazdu po COP były dwie książki Melchiora Wańkowicza – „COP – ognisko siły” oraz „Sztafeta. Ksiązka o polskim pochodzie gospodarczym”, a także książka Aleksandra Ostrowskiego „ Widły Wisły i Sanu”. Książki Wańkowicza zostały docenione za optymizm i entuzjazm przedstawiony z humorem i talentem. Nie bez znaczenia było także zastosowanie nowatorskiego układu zdjęć, tzw. szparowania, czyli wstawiania ich w tekst, co przyciągnęło wielu czytelników. W „Sztafecie” możemy znaleźć nie tylko krajobraz przemysłowy, ale przede wszystkim obraz ludzkiej pracy przy budowie Okręgu. To genialne połączenie tekstu z obrazem sprawiło, że podobny efekt przynosiło tak przeczytanie jak i obejrzenie książki, co było ważne dla informowania osób, które nie potrafiły czytać. W „Sztafecie” zastosowano jeszcze inną nowatorską formę, w której połączono elementy plakatu i fotomontażu, by jeszcze bardziej zaciekawić czytelnika. Dodatkowy efekt osiągnął Wańkowicz opatrując te fotomontaże hasłami i cytatami, które łatwo zapadały w pamięć. Pisarz posłużył się również malarstwem historycznym – obrazami Grottgera z cyklu Warszawa II jak również cytatami poetów i pisarzy polskich (Kochanowski, Konopnicka, Norwid, Żeromski). W ten sposób nie tylko powołuje się na ich autorytet, ale również tworzy wrażenie, ze budowa COP jest dalszym ciągiem walki, która od pokoleń toczyli Polacy. I tak np. plakat, na którym połączono fotografie nowoczesnego działa ze stosami drewnianych bali jest opatrzony podpisem „Z Polski leśnej i polnej w Polskę zbrojną i przemysłową”. Dodatkowo autor opatrzył go uproszczonym cytatem z utworu Kochanowskiego „Serce rośnie patrząc na te czasy”. Inny plakat pod tytułem „ Siły pod ziemią” przedstawiający szyb naftowy, szyb kopalniany i gazociąg jest podpisany cytatem z Wincentego Pola „Sami nie wiecie co posiadacie”. Dla przykładu ukazania dowcipu słownego wystarczy spojrzeć na zdjęcie wicepremiera Kwiatkowskiego zwiedzającego jedną z budujących się fabryk. Fotograf ujął Kwiatkowskiego w momencie, gdy unosi on nogę by przekroczyć leżącą deskę. Zdjęcie to Wańkowicz opatrzył zręcznym podpisem „Nie mów - Nim nie przeskoczysz”. Inny przykład to złoża rudy z podpisem „Siedzi sobie ruda pod miedzą, geolodzy o niej już wiedzą”. Dla zwiększenia atrakcyjności wprowadzono również fotografie kolorowe oraz grafikę statystyczną. Twórcą tego rodzaju przekazu był świetny fotograf i grafik Mieczysław Borman. Poza tymi książkami, w prasie ukazało się mnóstwo sprawozdań z pobytu na terenie COP, m.in. w „Gazecie Polskiej” autorem szeregu reportaży był znany malarz i pisarz Rafał Malczewski.
Innymi formami propagandowymi były pocztówki, które przedstawiały fabryki zbudowane na terenie Okręgu. Na pocztówkach z tamtego okresu można więc znaleźć Rafinerię w Krośnie, szyby wiertnicze zagłębia krośnieńskiego czy fabrykę wagonów w Sanoku. Rolę pocztówek podnosił fakt, iż w okresie międzywojennym ogromną popularnością cieszyło się zbieractwo pocztówek. Ich kolekcjonerzy zrzeszeni byli w specjalnych klubach, które zamawiały całe serie kart z różnych dziedzin.
Jeszcze inną rolę pełnił rysunek satyryczny. Wydarzenia związane z budową COP znalazły swe odzwierciedlenie we wszystkim czasopismem satyrycznych .Tempo z jakim powstawały zakłady stało się elementem propagandy rozwoju. Wyrażano je nie tylko terminem „Copowskie tempo pracy”, ale również na inne sposoby. W jednym z czasopism ukazał się rysunek pt. „Poranek w Stalowej Woli”. Przedstawiał on rozwalającą się chatę pokrytą strzechą, którą otacza nowoczesne osiedle bloków z antenami radiowymi, a przed chatą stoi nowoczesny samochód. Przerażony gospodarz woła do swej żony: „Jagna wstawajno, zdaje mi się, że naszą chałupę przenieśli do Warsiawy”. Z kolei rysunek pt. „ Kwiatkowski, czarodziej z COP” przedstawiał wicepremiera z grajkiem z bajki „Zaczarowany flet”, na dźwięk którego wszystkie ukryte złotówki wyskakują z ukrycia i podążają za nim. Kwiatkowski mówi: „W taki miły sposób, wywabia się, proszę Panów, do przemysłu kapitały ukryte w pończochach”.
Większość kronik filmowych z lat 1936-1939 zawierała reportaże z budowy COP. Okręgowi poświęcono też kilka filmów, Pierwszym z nich był wyprodukowany przez „Falangę” film Jerzego Gabryjelskiego pod tytułem „C.O.P. Stalowa Wola”, który jednak raził patetyzmem oraz brakiem przedstawienia ludzi budujących fabryki. Kolejny miał już zupełnie inny charakter i bardziej nawiązywał do życia zwykłych ludzi na terenie COP. Bohater filmu, chłop Antoni Burdzy, opowiada jak budowa Okręgu odmieniła jego życie. „Już teraz jestem pan – mówi Burdzy – stać mnie na kupienie dzieciakom kiełbasy w sklepie, a żonie co roku nowych butów. A na wiosnę przyszłego roku będę jeszcze większy pan; zacznę stawiać chałupę, murowaną, krytą dachówką”.
Również w radio ukazywały się reportaże i komentarze, poświęcone budowie COP, choć radio nie odegrało większej roli w akcji informacyjnej. W dodatku wydaje się, że COP bardziej służył propagowaniu radiofonii niż radiofonia propagowaniu COP. Gazety donosiły bowiem o tym jak wielka dostępność do anten radiowych ma na przykład budowana Salowa Wola. Miasto to stawiane było za przykład. Podkreślano, że do każdego mieszkania doprowadzona jest instalacja antenowa, a miasto jest jedynym w Polsce gdzie każda rodzina ma aparat radiowy. Często nazywano wręcz Stalową Wolę „Radiowym Miastem”.
Wspierano też wycieczki młodzieży po Okręgu, inspirowano też turystykę, wskazując, że tereny COP stały się miejscem odpoczynku dla letników. „Zbliża się pora urlopów i wycieczek. – pisano – Niejeden zastanawia się, dokąd jechać, gdzie spędzić parę wolnych dni. Ziemia sandomierska zanim skryją ją dymy przyszłego ośrodka przemysłowego zaprasza turystów całej Polski, aby ją mogli podziwiać w całej pierwotnej krasie”.
Wybuch wojny przerwał budowę COP, jednak zdążył on zaistnieć w świadomości mieszkańców jako wielka szansa dla regionu. Zniszczony przez Niemców w1944 roku, został odbudowany przez władze komunistyczne. W nowej rzeczywistości wszystko to, co dotyczyło przedwojennej tradycji było skutecznie wyciszane przez propagandę sukcesu gospodarki socjalistycznej. Propaganda za wszelką cenę starała się nie dopuścić do tego, aby budowa Stalowej Woli była kojarzona z osobą Eugeniusza Kwiatkowskiego. Dopiero pod koniec lat 80. stanął w Stalowej Woli pomnik Kwiatkowskiego, który w ten symboliczny sposób powrócił do miasta.
Wybrana literatura:
M. Wańkowicz – Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym
M. Drozdowski – Eugeniusz Kwiatkowski
W. Samecki – Centralny Okręg Przemysłowy 1936-1939
Janusz Zaręba - Eugeniusz Kwiatkowski – romantyczny pragmatyk
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz