Zmiany tak, ale konstruktywne (prof. Krystyna Pawłowicz)

avatar użytkownika Redakcja BM24


PPPPNPZ prof. Krystyną Pawłowicz, wykładowcą na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Anna Wiejak:– Pani Profesor, w jakich kategoriach należy rozpatrywać zaproponowane przez premiera Donalda Tuska zmiany w Konstytucji? Wygląda na to, że pragnie on nam zafundować kontaminację systemu niemieckiego i amerykańskiego. Na ile jest to krok wstecz, na ile zaś próba odwrócenia uwagi od pewnych istotnych kwestii, które powinny być teraz tematem numer jeden, a zeszły na plan dalszy?

– Jest to propozycja, która ma przykryć bardzo nabrzmiałą sytuację aferalną wokół rządu. Tego się tyle nagromadziło, że aby to przykryć, trzeba było zaproponować coś na wzór obalania dotychczasowego ustroju Polski. Z akademickiego punktu widzenia jest to zwyczajnie śmieszne i nie do przyjęcia, gdyż taka konstrukcja nigdzie nie istnieje, nie mówiąc już o funkcjonowaniu. Tego typu kompilacje różnych ustrojów mogą proponować jedynie ludzie, którzy się na prawie nie znają, nie mają wiedzy w zakresie tworzenia prawa, kształtowania ustroju. Gdybyśmy wzięli pod uwagę wszystkie elementy tej układanki, to zauważymy, że zmierzają one do ograniczenia demokracji: zmniejszyć liczbę posłów, uniemożliwić wybór prezydenta. Ludzie stracą ponadto możliwość kontroli nad tym, co robi władza wykonawcza. Poza tym społeczeństwo polskie nie chce, aby prezydent był wybierany przez Zgromadzenie Narodowe i nie posiadał prawa weta, czego dowodem są również ostatnie sondaże. Proponowane rozwiązania odbierają obywatelom i partiom politycznym istniejące uprawnienia demokratyczne. Ponadto, jeżeli zostałyby rzeczywiście wprowadzone, ugrupowania mniejszościowe nie będą już w zasadzie miały prawa głosu.

Cały ten projekt jest odreagowaniem chorobliwej niechęci do prezydenta i do wszystkiego, co kojarzy się z PiS oraz Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi. Inaczej się tego nie da zinterpretować. Ja nie pamiętam, aby środowisko dzisiejszej Platformy przedstawiało podobne projekty za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego czy Lecha Wałęsy. PO wygrała wybory, jednak nie toleruje już istnienia opozycji i podejmuje działania mające na celu jej kompletną, trwałą marginalizację, a w dalszej perspektywie – likwidację, co z punktu widzenia reguł demokracji jest niezwykle groźne, gdyż takie działania torują drogę dyktaturom. Oczywiście projektodawcy zmian ustroju Polski obecnie jednak nie mają na to szansy, gdyż nie dysponują niezbędną do tego większością głosów w parlamencie. Poza tym o tak fundamentalnej zmianie ustroju państwa powinien decydować suweren, czyli Naród, w referendum przeprowadzonym po gruntownych dyskusjach. Nie jest przyzwoite, że z propozycją taką występuje rząd, czyli władza wykonawcza, której zadaniem jest wykonywać prawa, w tym Konstytucję, a nie bez uwzględnienia głosu opozycji zmieniać ustrój państwa dla doraźnego celu politycznego (a nie wiadomo, czy nie osobistego).


– Ale premier Donald Tusk twierdzi, że on w rok przeprowadzi tę ustawę i zacznie ona funkcjonować już w listopadzie przyszłego roku…

– To tylko świadczy o pełnym nieprofesjonalizmie zgłaszających tego rodzaju projekty i dekretujących ścisłe terminy ich wykonania. Państwo i społeczeństwo są organizmami żywymi i trzeba uwzględniać zachodzące procesy, a nie wtłaczać je w ramy niepoważnych propozycji. Tego tematu w ogóle nie powinno się obecnie podejmować, lecz cały czas drążyć sprawę Rycha, Zdzicha, afer, przecieków z kancelarii i spotkań pana Drzewieckiego z panem Sobiesiakiem aż do ukazania całej prawdy. To są rzeczywiste problemy dzisiejszej polityki. Obecna ekipa rządząca za wszelką cenę chce przykryć tę sprawę. O randze i skali tej afery świadczyć może fakt, iż jedynie zgłoszenie tego kalibru propozycji może przykryć sprawę.zewiecki


– Propozycje premiera Donalda Tuska, abstrahując już od możliwości ich realizacji, pociągają za sobą radykalne zmiany w działaniu samorządów i całego aparatu administracji rządowej…

– Propozycje Tuska wywarłyby niekorzystny wpływ na całość funkcjonowania państwa, gdyż ich intencja wymierzona jest w opozycję. Proszę zauważyć, że każde państwo na świecie ma swoje tradycje ustrojowe. System niemiecki też nie polega na tym, że kanclerz może wszystko. Inne kraje zachodnie posiadają rozbudowane struktury silnej demokracji, np. w Niemczech Trybunał Konstytucyjny, który wypowiadał się niedawno w sprawie ochrony uprawnień niemieckiego parlamentu w procedurach unijnych. W Polsce istniejące instytucje ustrojowe nie bronią dostatecznie reguł demokracji i to jest niezwykle groźne: NIK został już ubezwłasnowolniony, CBA – zneutralizowana. Mamy jeszcze Trybunał Konstytucyjny, który moim zdaniem bardziej utożsamia się z instytucjami i prawem unijnym niż polskim.

Wracając do pomysłu premiera, nie można przenosić cudzych wzorów z innych państw, gdyż brak jest u nas wystarczającej infrastruktury broniącej reguł demokracji i praw aktualnej opozycji. Poza tym jest jeszcze polska kultura i tradycja ustrojowa i prawna, którą pan premier, notabene historyk z wykształcenia, w swoich projektach najwyraźniej pomija. Realizacja zgłoszonych przez PO propozycji oznaczałaby w istocie niszczenie polskiego dorobku ustrojowego, nie dając nic konstruktywnego w zamian. Nie sądziłam, że po 1989 roku propozycje zmian pójdą w kierunku ustroju Białorusi i stylu rządzenia jej prezydenta. Obawiam się, że obecny permanentny kryzys polityczny skończy się jakąś katastrofą ustrojową.


– Skoro już mówimy o zmianach w Konstytucji, to które punkty Pani zdaniem należałoby zmienić?

– Wątków jest tu bardzo dużo, natomiast sądzę, iż należałoby zabezpieczyć uprawnienia Sejmu – polskiego suwerena w stosunkach z Unia Europejską i w relacjach z rządem, który przejmuje powoli suwerenne kompetencje narodu. Sejm w 2004 roku uchwalił ustawę, na mocy której oddał swoje kompetencje w sprawach UE rządowi. Pan Mikołaj Dowgielewicz jeździ za granicę, my zaś nawet nie wiemy, jakie zobowiązania w imieniu Polski podejmuje – rząd nas o tym nie informuje. Czyli zabezpieczyłabym i zagwarantowała uprawnienia Sejmu w procedurach decyzyjnych UE, podobnie jak to nakazał niemiecki Trybunał Konstytucyjny rządowi niemieckiemu. Wyegzekwowałabym wykonawczy charakter rządu. Dzisiaj jest on głównym decydentem w sprawach unijnych i podejmuje wiele ważnych decyzji poza wiedzą i wolą suwerena, czyli Narodu. Poza tym zlikwidowałabym zapis o wolności gospodarczej. Jest ona mitem, na którym często opiera się niekoniecznie zgodne z polskim interesem orzecznictwo trybunałów, podczas gdy pojęcie takie jak interes publiczny jest ignorowane.


– A co z art. 91 ustęp 3 ustawy zasadniczej wprowadzającym nadrzędność prawa wspólnotowego nad polskim prawem narodowym?

– Jest to zapis skandaliczny. Pisano tę ustawę, kiedy Polska ubiegała się o członkostwo w UE i ten przepis art. 91 ustęp 3 w moim przekonaniu jest sprzeczny z aksjologią Konstytucji, a przede wszystkim z art. 4 Konstytucji, mówiącym, że najwyższym suwerenem jest Naród, który działa poprzez swych przedstawicieli i to wola parlamentu – ustawy – powinny mieć wyższą rangę niż niejasne regulacje uchwalane niemal anonimowo gdzieś za granicą, często istotnie sprzeczne z ustawami polskimi. Dopuszczenie do sytuacji, w której jakiekolwiek regulacje są podejmowane na zewnątrz Polski przez niejasne podmioty jest skandalem konstytucyjnym i demokratycznym. Drugim skandalem jest artykuł 90. Konstytucji, ustęp 1, który mówi, iż Rzeczpospolita może przekazać niektóre kompetencje organów władzy państwowej organowi lub organizacji międzynarodowej. Jest to przepis, który mało kontrolowany może prowadzić do samolikwidacji państwa polskiego. Projektodawcy takich przepisów przed wojną odpowiadaliby za zdradę stanu.

Świat zaburzany tego rodzaju propozycjami musi runąć, gdyż zakłóca wszelkie reguły funkcjonowania społeczeństw, rodziny i państwa. Życie społeczne i polityczne musi wrócić do normy, lecz zgłaszane propozycje nie umożliwiają tego.

NASZA POLSKA NR 48/2009

 

 

http://www.naszapolska.pl/
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz