Zdziwiony Rokita

Wczoraj Rokita u Wildsteina wyraził zdumienie zadziwiającą skutecznością prostego chwytu socjotechnicznego polegającego na ubiera...Wczoraj Rokita u Wildsteina wyraził zdumienie zadziwiającą skutecznością prostego chwytu socjotechnicznego polegającego na ubieraniu Kaczyńskich i PiSu w łachmany "wroga ludu". Zrobiła na nim wrażenie skuteczność przy braku dobrego pretekstu nagonki i praktycznie nieskończona powtarzalność chwytu. Zabrakło tylko przywołania w tym kontekście tej szczególnej wspólnoty, która co rusz powraca. Wspólnoty "ludzi rozumnych" którzy w tak beznadziejny sposób dali zapędzić się w kozi róg bezmyśli. Co takiego stało się? Otóż mamy tu do czynienia z przejawami mentalności plemiennej połączonej z przekonaniem o racji płynącym spoza samej racji. Mamy do czynienia z odwiecznym zagrożeniem cywilizacji, ze skłonnością do "naukowo uzasadnionego" integryzmu tkwiącą w naturze człowieka. Bardzo ważne zatem, żeby do wszystkich dotarło, że zagrożeniem nie jest głupota ani mądrość. Zagrożeniem są naturalne tendencje do podziałów plemiennych „my-oni” w połączeniu z uzurpacją. Ten drugi element, uzurpacja, jest bardzo ważny. Same podziały plemienne są niegroźne, a mogą być nawet pożyteczne (konkurencja). Niezbędna jest stała szeroka dyskusja publiczna mechanizmów totalitaryzmu, nauczanie w szkołach. Czytajmy „Krótki kurs historii Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików)”. Kompletną głupotą jest zakazanie rozpowszechniania „Mein Kampf”. Ludzie muszą zobaczyć jak te największe XX wieczne pułapki były budowane. W jaki sposób ludzie mądrzy i głupi współtworzyli Wielką Iluzję. Może wówczas, wracając do naszego grajdoła, nie powtórzyłby się na taką skalę prymitywny manewr ze wspaniałym Tuskiem i kaczofaszyzmem, a Rokita nie dziwiłby się już tak bardzo.