Po zgniłych owocach poznacie ich
Wzajemne niezrozumienie pochodzi z odmiennego rozumienia dopuszczalnych zmian w nauczaniu Kościoła; zmiany dopuszczalne to tzw. organiczny rozwój, zmiany niedopuszczalne, to zerwanie z Tradycją.
Organiczny rozwój posiada charakterystyczne cechy rozpoznawcze: zgodność z dotychczasowym nauczaniem i z pismem Św. oraz zgodność z rozumem.
Zerwać z Tradycją, to zerwać z dotychczasowym nauczaniem Kościoła; w praktyce zerwanie takie jest brakiem wynikania kolejnych dokumentów z poprzednich; rozbudowana problematyka związana z poszczególnymi kwestiami i argumentacją „za” i „przeciw” zajęłaby chyba bardzo dużo miejsca; pomijając już to, że aby sprostać kompleksowemu wyjaśnieniu wszystkich zagadnień należałoby zatrudnić cały zespół teologów i filozofów.
Najłatwiej będzie wykorzystać znaną i popularna metodę: „po owocach poznacie ich”; pozwolę sobie zaprezentować małą modyfikację znakomicie podnosząca wydajność tej metody; po modyfikacji będzie ona metodą: „po zgniłych owocach poznacie ich”.
Poznawanie po owocach polega na wywnioskowaniu, jakie były przyczyny znanego skutku; przy czym należy jednocześnie określić w sposób jednoznaczny, jakie skutki obserwujemy: dobre, czy złe; w odniesieniu do treści dokumentów najtrafniej zastanawiać się nad poprawnością dokumentu, albo nad jego wadliwością, czyli brzmieniem fałszywym.
Implikacja jest charakterystycznym wyrażeniem logicznym badającą wynikanie; przy czym jeśli w wyniku wynikania mamy owoc dobry (prawdę) nie możemy być pewni z czego ona wyniknęła; dlatego należy wyszukiwać zgniłych owoców (fałsz); w takim przypadku mamy pewność, że nie wyniknął ów fałsz z prawdy, a z kolei wiemy, ze do Soboru dysponowaliśmy bezdyskusyjnie prawdziwa nauką.
Po owocach ich poznacie; w implikacji kiedy jest zły następnik musiał być zły poprzednik; dobry następnik nie wyjaśnia charakteru poprzednika, poprzednik pozostaje niejasny; stąd wynika, że skoro mamy złe owoce, mamy również zła naukę, ale dobre owoce nie przesądzają o dobrej nauce, gdyż taka właśnie jest implikacja; jest prawdziwa również, gdy prawda następuje po fałszu; taka kolejność jednak (fałszywy poprzednik – prawdziwy następnik) nie jest wynikaniem jednoznacznym, nie ma bowiem pewności, z czego wynika; przeciwnie niż w układzie z fałszywym następnikiem; z prawdy musi wyniknąć prawda, czyli fałsz nie może być poprzedzony prawdą; a jeszcze z innej strony: fałsz musi wynikać z fałszu.
Jakimś odpowiednikiem implikacji jest zasada, że Bóg potrafi nawet z największego zła wyprowadzić dobro; jest to też wskazówką życiową dla nas, żeby się nigdy nie załamywać tylko trwać w wierze, bo może po prostu nie umiemy dostrzec jeszcze żadnego nawet najmniejszego dobra, jakie mogłoby się pojawić pośród otaczających nas złych wydarzeń; trzymając się terminologii logicznej, można więc przyrównać obraz logiczny nadziei do implikacji.
Czy władza kościelna, albo dla uproszczenia – Papież – jest władny zmienić naukę poprzedników. Nie: dogłębniej wyjaśnić, ale zmienić; poprzednią skasować, a wprowadzić nową; zerwać z tradycją; powiedzieć na białe, że jest czarne.
„Władza w Kościele jest istotnie zależna od swego źródła, tj. Jezusa Chrystusa; Zadaniem Chrystusa jako Pośrednika było połączyć to, co było rozdzielone.”
Chrystus wielokrotnie powtarzał w Ewangeliach, ze nie naucza od siebie, ale od Ojca, który go posłał; zawiera się w tyk istota nauczania jako takiego: aby nauczyć czegoś innych, wpierw muszę to mieć, abym miał co przekazać dalej.
Pierwszym poprzednikiem Papieży był sam Chrystus; więc nie ma co za wiele deliberować; każdy następny Papież musiał zachować naukę Chrystusa; łańcuszek ten ciągnie się w sposób bezsporny aż do SV2; i tu nagle rewolucja; zmienia się bardzo wiele z nauczania poprzednich Papieży i Soborów, argumentując że tak można mocą posiadanej Władzy. Papież ma taka władzę, że jak czegoś naucza, to należy w to wierzyć i to przyjmować – i teraz najlepsze – a dlaczego? – bo tak nauczali poprzedni Papieże!
Oprócz tego łatwo ten argument sprowadzić do absurdu, wyobrażając, że Papież (jakiś) zaczął nagle nauczać kultu szatana (oszalał?), czy wtedy też zobowiązani jesteśmy do posłuszeństwa takiej nauce?
Integralność nauki chrześcijańskiej ma to do siebie, że obojętne skąd zaczniemy, dojdziemy prędzej, czy później tutaj: czy możemy wybierać sobie z doktryny katolickiej, to co odpowiada naszym przekonaniom, czy albo wierzymy w niepodzielną całość nauczania, albo nie wierzymy w ogóle? innymi słowy, czy katolika obowiązuje cały Dekalog, czy nie?
Nazbierało się tyle obserwacji, że wnioski skraplają się same: nauczanie Kościoła w sposób niekwestionowany przeniesione bezpośrednio od Chrystusa aż do SV2 nie może być zmienione nawet przez kolejny sobór, ani przez Papieża; próba wprowadzenie takich zmian jest nadużyciem władzy, wykroczeniem poza powierzony przez Chrystusa mandat strzeżenia depozytu wiary i nauczania wszystkich narodów nie zmienionej nawet o jedną jotę doktryny Kościoła.
I nie ma znaczenia, ile głosów było za a ile przeciw; sprowadziliśmy problem na płaszczyznę konfrontacji prawdy i fałszu, o których nie może orzekać głosowanie.
Pozostaje jedynie stwierdzić, które zmiany SV2 są uprawnionym rozwojem nauki Kościoła, a które są zerwaniem z Tradycją i czysto ludzka uzurpacją, przekroczeniem uprawnień i samowolą, która katolików nie może obowiązywać.
Z tym jednak nie powinno być problemów: po zgniłych owocach poznacie je.
- Jaacek2 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz