Wady konstrukcyjne NOM

avatar użytkownika Jaacek2

Najpierw trzeba zmierzyć się z zarzutem, iż jest niewłaściwym mówić o lepszości bądź gorszości starej i nowej Mszy.

Można o tym mówić, i co śmieszniejsze mówią o tym również ci, którzy mówią, żeby nic takiego nie mówić; można się zgodzić, że pojęcie lepszości i gorszości nie jest tutaj najlepszym opisem, ale niewątpliwie można zastanawiać się, czy oba ryty/obie formy są tak samo doskonałe, czy w swej doskonałości oddawania Misterium Ofiary są równe.

 

Nierówność KRR i NOM

 

Jest to sprawa oczywista;

KRR powstawał latami przez wieki, ukształtowany tradycją pokoleń, NOM został sfabrykowany przy biurku; długowieczność jest również miarą doskonałości; KRR pamięta początki Chrześcijaństwa i jest uświęconym, kanonizowanym rytem Mszy, aż do końca Chrześcijaństwa na ziemi – jest Mszą Wszechczasów; NOM zaś, to wytwór nowoczesnej myśli, która mówi, że ryty liturgiczne to rzecz zmienna i nie najistotniejsza; czy nie wyłania się  z tego taka myśl, że tak jak NOM został napisany przy biurku, tak samo może być przy tym samym biurku przekreślony?

Z jednej strony mamy wieczność, z drugiej produkt z nieokreśloną datą ważności.

 

Dlaczego ok. 99% Mszy odprawianych wg. NOM towarzyszą nadużycia?

Dlaczego ok. 99% Mszy odprawianych wg. KRR odprawianych jest bezbłędnie?

 

Czy NOM posiada ukryte wady konstrukcyjne, czy też zwolennicy NOM posiadają wadliwe rozumienie liturgii świętej? na szczęście nie musimy tego wyjaśniać; wystarczy wiedza, że uczestnicząc w NOM będziemy świadkami nadużyć liturgicznych, często na pograniczu profanacji.

 

Zasady oceny są wszędzie jednakowe; jeśli nawet zrezygnujemy teraz z omawiania kwestii przekazu doktrynalnego obu rytów /form Mszy św. to nawet zakładając ich równoważność w tym względzie, możemy i powinniśmy oceniać cechy "drugorzędne", które w takim razie będą decydujące.

 

Co do różnic doktrynalnych, to ten aspekt również nie jest ostatecznie wyjaśniony, gdyż wszyscy zgadzają się chociażby co do tego, że inaczej rozłożone są akcenty, i inne aspekty Eucharystii są wydobywane na pierwszy plan; ale nie oszukujmy się – często nawet zmiana akcentów i przecinków zmienia sens wypowiedzi, czemu w przypadku liturgii sądzić, że takie zmiany nic nie zmieniają?

 

Jak z tego krótkiego wpisu widać, nie ma mowy o równości i równej doskonałości obydwu rytów/form Mszy św. Najdoskonalszym rytem, w tym dobrym współzawodnictwie do świętości, pozostaje niezmiennie KRR, czyli tzw. Trydentina; myślę, że takie zrozumienie problemu pozwoli tradycjofobom zetrzeć pianę z ust i skłoni do refleksji.

 

To nie plotki, że sposób przyjmowania komunii św. jest ważny, że pozycja siedząca inaczej oddaje nasz stosunek do rzeczy świętych, niż stojąca, czy klęcząca; że oddawanie czci pustemu ołtarzowi, tyłem do tabernakulum nie ma znaczenia itd., itd., dziesiątki drobnych „ustępstw” własnej bylejakości prowadzi do zdziczenia liturgicznego, które obserwujemy obecnie.

 

W kwestiach czysto liturgicznych i doktrynalnych polecam wciąż aktualne i łatwo dostępne opracowania:

 

http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/337

http://apokalipsa2007.republika.pl/powody.htm

http://swiety.krzyz.org/kak.htm

napisz pierwszy komentarz