Co zburzyć, a czego nie zburzyć - i komu

avatar użytkownika FreeYourMind

Radek Sikorski, który czas walki z komunizmem ma za sobą i teraz już buduje oświeconą demokrację, przypomniał sobie nagle, że jest jeszcze jakiś ostatni komunistyczny relikt w sercu Europy w postaci Pałacu im. Stalina, który do dziś dla każdego stalinowca jest niczym matczyne łono, z tego choćby powodu, że właśnie w tymże budynku odbywały się zjazdy partii-matki, która wykarmiła wszystkich czerwonych za pierwszej komuny, a swą zapobiegliwością sprawiła, że czerwoni nie głodują do dziś, czego znamienitym przykładem jest Jerzy U., któremu w III RP żyje się o wiele lepiej niż w peerelu, choć i wtedy nie błąkał się wśród pariasów. Takich jak Jerzy U. jest więcej, wystarczy zresztą prześledzić kariery niektórych „najbogatszych Polaków”.

Pałac im. Stalina powinien być zburzony i to nazajutrz po obaleniu komunizmu, ale oczywiście najpierw w Polsce musiałoby dojść do takiego obalenia. Koszmarna budowla szpeci stolicę, a w miejsce sowieckiego „daru” można by przecież postawić nowoczesną np. Wieżę Wolności, gdyby rzecz jasna, w tymże kraju, w którym żyjemy, taki zabieg miał sens. Obawiam się jednak, że możliwy byłby scenariusz klasycznie polski, czyli autoparodia. Do burzenia bowiem mogliby się wziąć nie tylko okrągłostołowcy, co na dozgonnym kompromisie z komuną zbudowali III RP, ale i sami czerwoni, widząc w tym jakiś nowy byznes – i np. jakaś nowa firma nomenklaturowa (czerwono-różowa najlepiej) zabrałaby się za demolkę, robiąc na tym spory pieniądz w ramach realizacji zamówienia rządowego. I jeszcze w pustym miejscu postawiłaby hotel dla eurokracji. To ciekawe zresztą, że na ten burzycielski nastrój wzięło Radka Sikorskiego niedługo po tym, jak się pokajał za wypowiedź, której nie wypowiedział, czyli po tym, jak sformułował dementi wobec rosyjskiego kociokwiku, jakoby jakieś amerykańskie wojska mogłyby pojawić się w bliskiej rosyjskiej zagranicy nad Wisłą. Mam więc wrażenie, że ta burza wokół PKiN-u jest w wyjątkowo małej szklance wody.

Ci lewacy natomiast, co nie wyobrażają sobie Warszawy bez PKiN-u, w głębi serca chcieliby zapewne powrotu armii czerwonej, przy której czuli się najbezpieczniej na ziemiach polskich oni sami, ich ojcowie z PPR, dziadowie z KPP i pradziadowie z SDKPiL – toteż powinni nie tylko zabiegać o ochronę budowli symbolizującej tryumf komunizmu nad stolicą Polski, ale i z własnej kieszeni wyłożyć na generalny remont PKiN-u, który, jak słyszałem niedawno w dogorywającym publicznym radiu, zbliża się wielkimi krokami. Najlepiej oczywiście byłoby, gdyby chcący zachować budynek czerwoni przenieśli się wraz z nim gdzieś na przedpola Moskwy i tam założyli osadę komunistyczną za swoje pieniądze, a niechby i nawet za ruble, no ale pech w tym, że czerwonym akurat nad Wisłą się szczególnie podoba i to od czasów pierwszej ofensywy armii czerwonej, co się zatrzymała na nieszczęście dla polskich komunistów pod Warszawą akurat, podczas gdy rząd już w Białymstoku był gotowy do roboty.

Ja w ogóle to mam teraz kompletny mętlik. Chciałbym, żeby Warszawa była piękna i nowoczesna, a nie neopeerelowska. Chciałbym, by takie potworki, jak PKiN czy inne „świadectwa wdzięczności narodu polskiego dla armii czerwonej” w postaci przeróżnych pomników, leżały w gruzach. Po cholerę jednak burzyć to, co symbolizuje coś, co nadal trwa? Byłaby to kolejna mistyfikacja, z której media, które przez ostatnie lata pełniły rolę psów gońców na antykomunistów i „oszołomów”, które broniły Polski przed dekomunizacją i desowietyzacją – zrobiłyby show jak należy. Kto wie, czy nawet wesoła trupa ze „Szkła kontaktowego” nie prowadziłaby transmisji, a sam Daukszewicz nie zaśpiewałby jakiegoś songu dla ubogich. Oczywiście to i tak nie nastąpi, ponieważ skoro III RP jest prawną i polityczną kontynuacją peerelu, to w interesie establishmentu wcale nie leży dokonywanie jakichś „wyburzeń” nawet na poziomie symbolicznym. Więc plan maksimum odpada.

Może być jednak plan minimum, zastosowany w Niemczech, gdzie np. w obiektach Stasi urządzono muzeum, które można sobie pozwiedzać. W związku z tym można by PKiN zamienić w wielkie muzeum komunizmu z całą menażerią zaprzaństwa, które z tym ustrojem się wiąże, z biblioteką socrealizmu, z plakatami propagandowymi, z pokazami filmowymi, seansami radiowymi i archiwaliami przeróżnego typu, jak chociażby wielkie archiwum Bezpieki i wojskówki, gdzie każdy mógłby sobie sprawdzić, kto był agentem w peerelu, kto był TW, jak wyglądali tacy czy inni ubecy, esbecy itd. (Część pięter można by też przekazać IPN-owi, by je sobie zagospodarował). W ten sposób zmieniłby się nie tylko symboliczny wydźwięk tej budowli. Problem tylko w tym, że w takim muzeum musiałyby być rzeczy, do których już nikt nie chce wracać, a więc jakieś prostalinowskie tomiki Szymborskiej, socrealistyczne filmy Wajdy etc. etc., a nie po to budowało się III RP na totalnym wykasowaniu społecznej pamięci, by nagle wszystko miało zostać przypomniane. Problem też w tym, że III RP powstała w ogniu palonych archiwów bezpieczniackich – i nie po to zmieniano w popiół dowody zbrodni, by ktoś je miał po latach oglądać. No i poza tym, żeby takie muzeum z prawdziwego zdarzenia powstało, trzeba by przeprowadzić dekomunizację i desowietyzację, a to się na razie w wolnej i niepodległej Polsce nie udało. Zanim więc ktokolwiek zdetonuje ładunek pod PKiN-em, niech najpierw czerwoni zajmą swoje należne miejsca za kratkami.

http://jankepost.salon24.pl/137720,pkin-symbol-postkomunizmu

4 komentarze

avatar użytkownika Unicorn

1. Mr Zoob to kapela, której

Mr Zoob to kapela, której nazwa jest prostym nawiązaniem do "pana z UB." Tak jak i pułkownik Zubek z pewnego filmu. Czytając komentarze pod wpisem I. Janke o PKiN zacząłem się zastanawiać czy marudzenia o zabytkach, pomnikach i innych głupotach nie są przykrywką do ważniejszych kwestii, związanych z młodością lub ideałami panującymi w rodzinie. Ideały w cudzysłowie bo czego może nauczyć tatuś milicjant albo wujek z SB? Ludzie unurzani w kurestwie będą do tego kurestwa tęsknić. Wiadomo, przeszłość, szczególnie swoją idealizujemy dla polepszenia samopoczucia. Ile w ludziach uległości, tęsknoty za systemem gnojącym człowieka. Tęsknoty za czasem minionym, gdzie wszyscy coś mieli (czyli nie mieli niczego) a książki były tanie i dzieci, panie głodne nie chodziły. Wujek z SB przynosił pomarańcze a ciocia z lizakiem była uosobieniem groźnego, surowego ale ludzkiego pana- naczelnika wioski.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

2. Ludzie unurzani w kurestwie będą do tego kurestwa tęsknić.

to jest najwiekszy problem. Siegający bardzo głęboko, nie tylko "kasty" z PRL-u tej będącej "uprzywilejowaną elytą" typu ORMO czy kandydatem na TW. Mysle o przyzwyczajeniu ludzi do łapownictwa, przymykaniu oczu na "zaradność" wymuszoną np ustawieniem siatki płac. Kelner, lekarz, szatniarz czy nauczyciel - wszyscy mieli "dorobić" od klientów. I tak poszło, a teraz nikogo nie przeraża Doktor G. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika szuan

3. Maryla

Tak jak mówiłem - „Jeżeli cokolwiek pozwala wybaczyć kurwienie się to tylko korzyści jakie ono przynosi”. Pozdr.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach..
avatar użytkownika Dominik

4. ja tak widzę ten problem...

Tak jak nie można zburzyć Nowej Huty, z jej socrealistyczną architekturą, tak i nie można zdemolować PKiN. Oczywiście nie z tego powodu, by komusze syny nie miały, tak miłego ich oku, widoczku jelenia na rykowisku w centrum stolicy. Co jednak, moim zdaniem, należy zrobić z tym - wzbudzającym nostalgiczne wspomnienia, pewnej grupy społecznej - budynkiem. Wrócić do pomysłu całkowitego przeobrażenia bryły tego obiektu. Kiedyś był taki konkurs, do którego należało by wrócić. Pamiętam, że niektóre rozwiązania były ciekawe. Sadzę jednak, że Janke został "zadaniowany" na skanalizowanie nastrojów i zmianę tematu, bo ten przypomina taki odgrzewany kotlet. Zanosi się widocznie na jakąś kolejną aferę. Chociaż dla mnie potężną aferą jest ograbienie przyszłych emerytów z ich dzisiejszych składek - OFE
tede