O telekinezie
FreeYourMind, ndz., 08/11/2009 - 14:56


Na naszych oczach nie tylko historia się dzieje, ale jest i pisana na nowo przez starych komunistów, którzy zakłamywanie historii mają we krwi i jak podejrzewam, z kłamstwem na ustach do grobu szli będą – taka ich natura. Oto nieśmiertelny Wojciech J., zwany w pewnych kręgach „generałem”, opowiada nam baśń z tysiąca i jednej nocy, jak to z innymi gensekami oraz, rzecz jasna z Mazowieckim, mur rozwalali myślą na odległość. Oczywiście historia parapsychologii zna przypadki oddziaływania na przedmioty martwe na odległość i nawet służby sowieckie zatrudniały rozmaitych ludzi o zdolnościach nadprzyrodzonych, by pomagali w krzewieniu komunizmu. No ale nikt nie podejrzewał do tej pory, że sami gensekowie byli mediami czy innymi psyches, zdolnymi do kruszenia murów przy pomocy swej silnej woli. Gdyby bowiem byli takimi mocarzami, to przecież idee Lenina i Stalina wprowadzaliby w życie społeczne bez pomocy armii czerwonej i koncłagrów, tylko nieco marszcząc czoło w intelektualnym wysiłku lub mrużąc lewe oko. Na nic więc było pokrzykiwanie R. Reagana pod murem berlińskim, na nic sankcje gospodarcze i „wyścig zbrojeń” - mur po prostu runął spontanicznie pod wpływem pozytywnych wibracji płynących z moskiewskiego i warszawskiego politbiura – być może tych związanych z planami inwazji państw Układu Warszawskiego na Zachodnią Europę.
Potwierdzenie tych spostrzeżeń znalazłem w nieco pożółkłej, apokryficznej, a pisanej przez rzecznika junty, na czele której stał w latach 80. Wojciech J., księdze. Tenże junto-rzecznik opowiadał o spotkaniu z pewnym studentem, który twierdził, że:
„osławione trzy żądania prezydenta Reagana wobec Polski są merytorycznie słuszne: znieść stan wojenny, zwolnić internowanych, rozpocząć rozmowy z „Solidarnością”. Jego zdaniem nie należy więc potępiać nacisku ekonomicznego i politycznego na rzecz żądań słusznych i dobrych. Ja oczywiście miałem odmienny pogląd na słuszność tych żądań, uważałem, iż ich spełnienie – po części teraz, po części w ogóle – miałoby dla kraju fatalne skutki. (…)
Uważam (…) że w żądaniach administracji waszyngtońskiej wobec Polski kryje się generalny absurd. Jak wiadomo, pewna ilość amerykańskich ładunków termojądrowych stale wycelowana jest w Polskę. Dzielą się one na bomby i pociski, a te są dalekiego i średniego zasięgu, wystrzeliwane z lądu, powietrza i morza. Wiadomo, że porcja wydzielona dla Polski jest w dwójnasób wystarczająca, aby w mgnieniu oka zniszczyć wszystkie polskie miasta, cały polski przemysł i system komunikacyjny, a umiłowany przez amerykańskie władze polski naród podzielić na tę większość, która od razu zamieni się w trupy, i tę mniejszość, której dane będzie umierać stopniowo. Okoliczność ta wskazuje na pewien relatywizm wyrażanej w Białym Domu troski humanitarnej o to, jak nam się żyje.
Rząd USA absolutnie nie twierdzi, że pragnie, aby Polska wystąpiła z Układu Warszawskiego, chodzi mu wyłącznie – twierdzi się – o powrót sytuacji politycznej sprzed 13 grudnia. Zapytałem więc studenta, czy nie uważa, iż powinien może zapytać w ambasadzie amerykańskiej o taką rzecz: jeżeli jutro zniesiemy w Polsce stan wojenny, zwolnimy wszystkich internowanych, w tym Lecha Wałęsę, a odpowiedni przedstawiciele władz rozpoczną nie tylko rozmowy, ale zbiorowe pieszczoty ze swoimi politycznymi przeciwnikami, to czy wówczas Stany Zjednoczone w zamian za spełnienie ich żądać zechcą może śmiertelną porcję ładunków termojądrowych zarezerwowaną dla Polski wycelować w wyspy Bahama?
W całym bowiem myśleniu nie tylko mojego rozmówcy, ale ludzi wszelkiego w ogóle poziomu umysłowego i orientacji nie pamięta się o tym, że jesteśmy na muszce jako kraj i naród. I że to jest zasadniczy fakt polityczny, a reszta ma znaczenie podrzędne (…)
Zasadniczą sprawą realnej Polski, w której żyjemy, jest to, że istnieje mocarstwo mogące nas w całości unicestwić, a gotowe w odpowiedniej sytuacji, która na razie raczej się przybliża niż oddala, zrobić to bez żadnego wahania, zupełnie niezależnie od biegu polskiej polityki wewnętrznej. Ta odpowiednia sytuacja nie nastała dotychczas tylko dlatego, iż drugie mocarstwo utrzymuje równowagę sił, może odpłacić tym samym i rodzi na Zachodzie strach przed rewanżem. Potem dopiero warto myśleć o Polsce w skali europejskiej.”
(„Samosądy”, Książka i Wiedza, Warszawa 1983, s. 92-93)
Biorąc pod uwagę, że Jerzy U. stanowił podręczny, przenośny, sztuczny mózg Wojciecha J., jeśli chodzi o „polską pieriestrojkę”, to Wojciech J. musiał mieć jakiś dodatkowy układ scalony do posyłania promieni na odległość. Jak Mechagodzilla.
http://www.tvn24.pl/-1,1627731,0,1,jaruzelski-pomagalem-gorbaczowi,wiadomosc.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2009/01/michnik-i-urban-jako-mzgi-polskiej.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. W podobnym duchu wypowiada się Kiszczak
2. Fajna mapka
3. źródło
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl