Czy jestem Brutusem ? (roko)
Kim jest do jasnej cholery Ktoś, kto wzorując się na lekturze "Kariery Nikodema Dyzmy" w odróżnieniu od "pierwowzoru" dostaje w końcu tekę Prezesa Rady Ministrów i realizuje kiepską czy wręcz beznadziejną przyszłość temu krajowi. Prześledźmy zatem może kilka "dziur" w życiorysie obecnego "Premiera Partii Miłości", "Słonka Kaszub i Peru", totalnego lenia i zarazem nienasyconego pasją piłkarzyka., o czym zresztą przy innych historiach, swego czasu pisano tu: wyborcza.pl/1,75478,2902091.html
Najśmieśniejsza i zupełnie wyprana z prawdy, jest biografia zamieszczona w Wikipedii,. Ta wersja powielana jest w mnóstwach przypadków. W latach 1980-1981 pracował m.in. w Wydawnictwie Morskim oraz w grupie Lecha Bądkowskiego w tygodniku "Samorządność" . Po ogłoszeniu stanu wojennego dostał zakaz pracy w zakładach państwowych. W Wikipedii znajdujemy zatem taki wpis: - Za działalność opozycyjną został pozbawiony pracy w państwowej firmie. Przez 7 lat utrzymywał się z pracy fizycznej w założonej przezMacieja Płażyńskiego spółdzielni "Świetlik". pl.wikipedia.org/wiki/Donald_Tusk
Hmm, i tu zaczyna się pierwsza mała luka w życiorysie. Między 13 grudnia 1981 roku a wiosną 1983 kiedy założono SPUW "Świetlik" minęło co najmniej półtora roku. A gdzie zatem epizod zatrudnienia Donalda przez znanego w Gdańśku piekarza Pellowskiego ?, czy to taki osobisty dramat w Jego życiorysie był czy też jakieś rozdźwięki między obu Panami powstały i spowodowały że nie warte wspominania. Mało tego, Donald nie był też żadnym z założycieli Spółdzielni, więc i termin wiosny '83 Go nie dotyczy w żaden sposób. . Skąd zresztą wzięło się te 7 lat w "Świetliku" nie wiem ?. Pamiętam żeTusk wykonywał pierwszą fizyczną pracę na początku 1985 roku, bodaj w ECII w Gdańsku. Wynika zatem z tego, iż był przez dłuższy czas na fikcyjnym zatrudnieniu, co akurat nie było czymś wyjątkowym w SPUW. Innymi słowy,, używając terminologii spółdzielnianej, był zwyczajnym "łabędziem" co nie było akurat czymś chlubiącym. Zastanawiające jest także trwanie zatrudnienia w SPUW "Gdańsk" (taka nazwa obowiązywała od roku 1986) bowiem od roku '87 był tylko i wyłącznie zasiadał w Radzie Nadzorczej Sp-nii czyli ponownie stał się "nierobem" tyle że tytularnym.
W samym czasie trwania zatrudnienia w SPUW kilka spraw także wymagałoby albo sprostowania albo gruntowniejszego wyjaśnienia. Podczas kampani prezydenckiej w 2005 roku w klipie przygotowanym na potrzeby sztabu Tuska, usłyszymy i zobaczymy m.in. zdjęcie "Świetlikowe" w pracy. Przypomnę iż Wiesiu Kamiński zarzucił wówczas Donaldowi iż kłamliwie posłużył się zdjęciem na któym był Jego brat Zdzisław nie zaś sam Tusk. Była to oczywista prawda, gdyż zdjęcie wykonano podczas prac zabezpieczających na Ratuszu Głównego Miasta Gdańska gdzie Donalda nie było NA PEWNO. Drugim kłamstwem użytym w tym klipie a tym bardziej przykrym,, bo użytym tu przez córkę Katarzynę, jest stwierdzenia że - Ona sama pamięta jak tatuś wychodził do pracy o 5 rano. Pamiętam jak podczas kampanii jesienią 2005 Maciek Płażyński był tym zdaniem poirytowany do żywego. Na czym polegało to kłamstwo !?, otóż w lutym 1987 roku kilkunastu spółdzielców dokończało prace konserwacyjne w Elektrowni Jaworzno III. Mieszkaliśmy wówczas w hotelu sportowym w Sosnowcu tuż przy sztucznym lodowisku. Aby dojechać do pracy, korzystaliśmy z autobusu zakładowego który jadąc z Sosnowca poprzez Mysłowice, docierał pod bramy elektrowni ok. 6 rano. O 6 rano, zatem aby zdążyć na autobus wstawaliśmy kilkanaście minut po 4 rano. Jako że zajmowaliśmy kilkanaście miejsc siedzących, w tym stałym kursie, opiekujący się Nami z ramienia Jaworzno III, p. Lipiński kategorycznie po tygodniu takiego dojeżdżania, zakazał Nam korzystania z owego autobusu. Jak zatem widać tydzień wstawania trochę wcześniej a ileż można umieścić w spocie reklamującym Siebie jako osobnika nieźle zapracowanego a do tego jakże "rannego ptaszka". Ale to nie wszystko w tym spocie, córka Kasia wspomina że pamięta jak ojciec wychodził rano ... ., hmm, to dopiero ciekawe, bo skoro ojciec był pracował najdalej w 1987 roku a do tego w delegacji ('87 luty - Jaworzno III, '87 kwiecień - silos zbożowy w Kaliszu) to w jaki sposób to widziała!!!, notabene przychodząć na świat w tymże 1987roku ???.
Wróćmy jeszcze na chwilę do zlecenia -Jaworzno III. Rok wcześniej zainicjowano tam prace polegające na malowaniu-konserwacji elementów podtrzymujących dach hali turbin. Ekipa Nasza, zamieszkiwała w hotelu robotniczym w dzielnicy Jaworzna, Szczakowej. Warunki bytowe jak to w tego typu obiektach były jakie były. Prace wówczas wykonywaliśmy albo wieczorem albo w nocy by nie utrudniać innym wykonywania swych prac. Same warunki pracy też były wyczerpujące, wysoka temperatura dochodząca w niektórych miejscach do 50 stopni oraz bezustanny hałas turbin i prądnic. Jak to bywa w takich wysuniętych placówkach, nudy, zmęczenie, stres, rozłokę wykorzystywało się na picie alkoholu. Wódka, piwo lało się dosłownie strumieniami i to niemal codziennie a kiedy z przyczyn techologicznych nie mogliśmy pójść do pracy wtedy dosłownie cały dzień. Pojawiła się też marihuana. Wedle relacji z ub. roku w "Newsweeku" oraz informującego o tym DT, tęże miał przywozić Mariusz Wilk co było prawdą o tyle że miał zawsze trochę "grassu" tylko że wyłącznie dla Siebie !!!. "Ganja" pojawiła się tylko dzieki zaopatrzeniu zaradnych kolegów z Malborka i Elbląga. Donald w owym czasie był niepijący !!!, o dziwo poszło o zakład między kilkoma uczestnikami (o sporą zresztą wódkę) o wstrzymanie się z piciem alkoholu pomiędzy Nowym Rokiem a Wielkanocą. Uczestnikami zakładu byli m.in. Donald Tusk, Marek Zająkała (v-ce prezes NIK), Jacek Kozłowski (wojewoda mazowiecki) i bodaj Ktoś jeszcze ale pewności nie mam i nie napiszę Kto. Otóż właśnie, My sączyliśmy czy jak Kto woli chlaliśmy wóde a biedny Donek ujarzmiony zakładem nie był w stanie Nam dorównać, odpowiednim pozimem wesołego nastroju czy wręcz euforii ale był to zgodny z zakładem środek (w końcu nie alkohol) i było wszystko jak należy. Trzeźwy a zarazem dobrze nastrojony. My piliśmy codzień a On ... wnioski sobie sami wysnujcie. Acha, zlecenie trwało gdzieś tak od połowy lutego do połowy kwietnia.
Po roku 1990 w życiorysie pojawiają się kolejne "dziury", gdzie są wzmianki że Tusk w owym czasie był z-cą rednacza w "Gazecie Gdańskiej" wydawanej za "szwedzkie" pieniądze ???. Czyżby kolejny powód do wstydu, że gazeta ta, nawet swego czasu gorąco reklamowana przez samego Michała Ogórka w TV , zwyczajnie zbankrutowała z powodu nieudolnośći redakcji. Gdzie jest w życiorysie kolejna znów wzmianka o tym iż zanim stał się posłem w Sejmie I Kadencjii z ramienia KLD był jednym z członków Komisji Likwidacyjnej RSW "Książka - Prasa - Ruch", tak tej samej komisji której "machlojki" tak szeroko opisuje R R-K przy okazji interesów życia PC i braci Kaczyńskich. Siedziba pełnomocnika Komisji Likwidacyjnej też była ciekawa bo mieściła się w "Domu Prasy" przy Targu Drzewnym w pomieszczeniach w których wcześniej istniała lokalny oddział GUKPiW. Może to stamtąd wziął się pomysł na kontrolę Internetu. Ciekawym też było i to że w tych pomieszczeniach znajdowała się pierwsza redakcja "Gazety Gdańskiej" zanim przeniesiono ją do budynku przy Gdyńskich Kosynierów 11 niedaleko stoczni. Tak naprawdę życiorys ten który znamy, rozpoczął się dopiero w roku 1991, zaś kariera w słynnym puczu w dniu 4 czerwca 1992 roku ptzy obaleniu rządu Olszewskiego.
Tak wiele lat nie minęło a jak wiele już zdołano zamazać.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz