Prawie jak Rzeczpospolita I-sza (tux-nie-man)

avatar użytkownika Redakcja BM24

FYM rozważaniami swymi o Cesarstwie Świętym tak, że aż Niemieckim

http://freeyourmind.salon24.pl/134994,wybieramy-cesarza-niemieckiego

natchnął mnie do wysmarowania poniższego pasztetu, nawet bardziej niż Pan Kłopotowski swoimi przemyśleniami o Wielkiej Angeli,

http://klopotowski.salon24.pl/135001,merkel-matka-nasza

matce do której chcielibyśmy się wszyscy tulić, choć co do tej ostatniej (Matki Angeli), to jakoś bardziej kawał z brodą mi się kojarzy pt. „-Matka, jest tylko jedna!”, ale mniejsza, bo ja nie o tym.

 Mieliśmy, Polakami będąc, od niepamiętnych dziejów, problemy z sąsiadami.

Raz większe z tymi ze wschodu, raz z tymi z zachodu, tych z północy i południa też trzeba było od czasu do czasu pogonić. Wiadomo, sąsiedzi zawsze jakoś tak dziwnym trafem ciekawscy byli bardziej od nas samych. Jedni z lubością zaglądali jakiejż to jakości kiełbasy się u nas robi a jakież zegary pozytywki, inni sprawdzali jak wygląda zboże, bo zawszeć z mielonych szyszek chleb pieczony jedli, jeszcze inni, dziwili się smakowitym właściwościom miodów pitnych i gorzałki przedniej, ze wstydem za plecy chowając siermiężny samogon barwiony nadmanganianem potasu. My tam jakoś chętnie na niczyje podwórka nie zaglądaliśmy, a jak któryś chciał nam śmieci podrzucić, czy co gorsza, świsnąć coś z telewizyjnego, to trzabyło za klingę brać i prać po łapach. Raz się udawało, raz nie, tym niemniej jakoś cywilizacyjnie zawsze byliśmy do przodu względem przynajmniej tych z zachodu czy tych ze wschodu.

Że wyżej staliśmy od Moskwy, zapewniać nie muszę. Kwestią dyskusyjną mogłaby się wydawać ta wyższość nad zachodem, ale tylko z pozoru.

 

Weźmy na ten przykład, takie następstwo czasu. Był sobie taki Polak, nawet powiem że królem obwołany, co to słupy graniczne na Łabie wbijał. Wiele, wiele lat później dopiero, Niemce swoje słupy wbijali na Bugu a i to na bardzo krótko.

U nas hasało rozbicie dzielnicowe, które jeden mądry Łokietek zakończył, a u nich wiele lat później dopiero w 1648 jakoweś zjednoczenie nastąpiło. I to, właśnie pod nazwą Świętego Cesarstwa Niemieckiego, po 30-tu latach bratobójczej rzeźni.

Jak w 1648 Niemce wyglądały? Ano tak jak poniżej.

 

Piękny przekładaniec prawda?

O ile byliśmy w tym samym czasie do przodu względem nich? Ano zerknijcie na kolejny obrazek Rzeczypospolitej z 1635-go.

  

Dla każdego o wprawnym oku, komentarz wydaje się zbędny. Zwracam uwagę, że obie mapy nie są w tej samej skali. Rzeczplita była znacznie większa niż to co pod koniec 30-to letniej wojny zjednoczono u lewego naszego sąsiada.

Kolejna rzecz świadcząca o zbytnim i przedwczesnym rozwinięciu Rzeczypospolitej – demokracja szlachecka. W czasach, w których despotyzm i absolutyzm dominował u pozostałych sąsiadów.

FYM-owi honor zwracam, bo rozumie meritum rzeczy, Kłopotowskiemu zaś dziwię się, że tak dalece zapomniał o historii swojego państwa, i że tulić się do matki chce, która zawsze ze słomą w butach chodziła. Bo to, że Kłopotowski wpiera nam (Polakom) niedojrzałość, to wzbudza jedynie pusty śmiech na sali. Musi, jakaś jest to projekcja jego wewnętrznych tęsknot.

 

Smacznego, pasztet podano do stołu.

 

Czołem Waćpaństwu!

 

PS Oryginały map z większą ilością szczegółów dostępne na wikipedi.

http://tuxman.salon24.pl/135997,prawie-jak-rzeczpospolita-i-sza
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz