Czlowiek, ktory rozprul "Zelazna Kurtyne"
Tymczasowy, wt., 03/11/2009 - 22:08
Nazywa sie Bella Arpad. Pewnie nie wspomni sie o nim, gdy za kilka dni obchodzona bedzie 20 rocznica rozbiorki "Muru Berlinskiego", ktora w swiecie Zachodu uwazana jest za symbol obalenia komunizmu. Tak to bywa, ze przy okazji roznych wydarzen zapomina sie o prawdziwych, choc cichych, bohaterach.
Arpad, oficer Armii Wegierskiej, w sierpniu 1989 r. byl dowodca oddzialu pilnujacego odcinka granicy wegiersko-austriackiej w okolicach miejscowosci Sopron. W dniu 19 sierpnia 2009 r. wegierscy aktywisci pokojowi zorganizowali Pan-European Picnic w poblizu przejscia granicznego w Sopron.
Przejscie bylo ufortyfikowane. Nagle, duza, liczaca 150 osob grupa Niemcow z NRD szybkim krokiem ruszyla w kierunku szlabanu granicznego. Arpad mial wyrazny rozkaz strzelania w takim przypadku. W Bloku Sowieckim obowiazywala zasada "slepych bagnetow", to znaczy rozkaz nalezalo wykonac zawsze, pozniej dopiero zglaszac watpliwosci, jesli sie je mialo.
Wegierski oficer nie mial czasu na zastanawianie sie. Ryzykujac zalamaniem kariery, a moze nawet smiercia, pozwolil uciekinierom przekroczyc granice. Do konca dnia na strone austriacka przeszlo 671 Niemcow. W pewnym momencie, w tloku, matce wypadlo z rak bardzo male dziecko i tlum wypchal ja przez granice. Ludzi ogarnelo zdumienie, gdy jeden z podwladnych Arpada chwycil dziecko na rece, przebiegl granice i podal je placzacej matce.
Enerdowcy przechodzili granice az do 10 wrzesnia, kiedy to rozwscieczone wladze niemieckie wymogly na Wegrach, by uszczelnily granice. Bylo juz jednak za pozno. "Zelazna Kurtyna" zostala rozpruta. "Mur Berlinski" stal wprawdzie nadal, jednak w tym kontekscie, wygladal jak jakies nadrealistyczny obiekt. Jasne bylo, ze jego dni byly policzone. I tak sie stalo. Wladzom enerdowskim wypsknelo sie, ze w dniu 9 listopada 1989 r. przejscia graniczne w Berlinie beda otwarte. I to byl wystarczajacy sygnal dla ludzi, by sie zabrac za Mur, ponury zabytek z czasow ponurego systemu.
W czasie jubileuszowych uroczystosci wspomni sie pewnie o roznych ludziach. Moze nawet bedzie sie odtwarzalo pozniejszy koncert Pink Floydow. Nie sadze, by ktos przywolal imie Belli Arpada. A on tymczasem, co pare tygodni wpada pieszo do swojego austriackiego kolegi, dawniej straznika granicznego. Wypija sobie, pogadaja. Austriak do dzis nie moze uwierzyc, ze Arpad nie wiedzial o "szturmie" uciekinierow pamietnego dnia. Zartobliwie zglasza pretensje do wegierskiego kolegi, ze go nie ostrzegl.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
4 komentarze
1. Historia warta zapamiętania
hrabia Pim de Pim
2. Wladzom enerdowskim wypsknelo sie, ze w dniu 9 listopada 1989
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Zgnity Mur
4. "biurokratyczny blad".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl