WIELCE NIESTOSOWNY WPIS W OBRONIE POWSTANIA WARSZAWSKIEGO (obywatel cohen)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Aktualny poziom polsko-amerykańskich stosunków dyplomatycznych to modelowy wręcz przejaw obowiązywania w światowej dyplomacji zasady „realpolitik”. Obraz przedstawia się następująco: rząd globalnego supermocarstwa z bliżej nieznanych powodów uświadamia sobie istnienie gdzieś na wschodnioeuropejskich obrzeżach grupy niewielkich, zacofanych krajów, w tej liczbie i Polski. Amerykanie robią swoją politykę. Robią to, co w, ich suwerennym mniemaniu powinni i muszą - dbają w należyty sposób o swoje interesy. Doskonałym tego przejawem była ostatnia wizyta wiceprezydenta Joe Bidena w Polsce, wystarczy wziąć pod uwagę jej rangę i raczej wyłącznie propagandowo-wizerunkowe cele. Zadaniem drugiego partnera w stosunkach dwustronnych jest czytelne określenie swoich strategicznych interesów, przynajmniej na minimalnym, nieredukowalnym już poziomie. Ktoś zapyta, a jaką pozycję ma polski rząd w negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi, jakie może stawiać mu warunki? A ja zapytam, a czy stawia jakiekolwiek?
Od kilku lat, z wielkim mozołem, udawało się (mam nadzieję, że nadal się udaje) zaszczepiać w europejskiej opinii publicznej wiedzę o tym, że powstanie w getcie warszawskim i powstanie warszawskie to dwa różne wydarzenia. Niewątpliwie momentem przełomowym były tu obchody w 2004r. z udziałem kanclerza Schroedera. Sądząc po przebiegu warszawskiej wizyty Bidena, w świadomości amerykańskich elit politycznych najwyraźniej ciągle jeszcze istnieje tylko warszawskie powstanie z roku 1943. Niestety rząd polski zmarnował doskonałą okazję, by również Amerykanom uświadomić, że rok później ponad dwieście tysięcy Polaków oddało tu życie „za wolność waszą i naszą”. Zapewne ktoś ważny w Ministerstwie Spraw Zagranicznych uznał, iż nie warto przemęczać niemłodego już wiceprezydenta kolejnymi uroczystościami pod kolejnym pomnikiem - bo najważniejsze w dyplomacji, jak wiadomo, to nie być małostkowym.
 W efekcie, jedyną symboliczną demonstracją, na jaką zdobył się w Polsce Joe Biden, był gest dedykowany żydowskim bojownikom i ofiarom holokaustu. Chyba, że za wyłącznie symboliczne uznać także spotkania amerykańskiego gościa z polskim prezydentem i premierem. Jeżeli tak, to w związku z przyszłą wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce, o ile kiedyś nastąpi, proszę się nie zdziwić, gdy okaże się, że amerykański prezydent przeprowadzi rozmowy z przedstawicielami żydowskiej gminy wyznaniowej, nie znajdując czasu na rutynowe spotkanie z polskimi władzami.
No tak, a przecież chodziło o to, by dać wiecznie sfrustrowanym Polakom jakąś satysfakcję, a ja tu się czepiam byle czego. Chyba coś powinienem z tym zrobić. Na początek może powtórzę sto razy: nie będę więcej małostkowy, nie będę więcej małostkowy, nie będę…
http://cohen.salon24.pl/133607,wielce-niestosowny-wpis-w-obronie-powstania-warszawskiego
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz