Na temat uwodzicielskich zdolności "agenta Tomka" wypowiadały się już macherka Beata Sawicka, celebrytka drugiego szeregu Weronika Marczuk-Pazura, tancerz, zawodowy pederasta Michał Piróg, konferansjerka-chałturzystka Kinga Rusin, muzycy, aktorzy, kabareciarze i cała masa mniej lub bardziej eksponowanych trefnisiów polskiego showbiznesu i polskiej polityki, którym swoich łam skwapliwie udzielają media w ramach akcji niszczenia CBA m.in. przez dekonsporację funkcjonariusza tej służby.
Kolejnym etapem tej akcji, w ramach krwawej dintojry za uderzenie w Rząd Miłości i jego plany budowy Drugiej Irlandii przy pomocy "Zbychów", "Rychów" oraz libijskich handlarzy bronią, był wczorajszy program "Teraz My", w którym pani Marczuk-Pazura ustaliła wspólnie z panami: Grubym i Chudszym, że agent Tomasz nie tylko robił jej "maślane oczy"ale prawie ją "uwiódł". Na szczęście pani Marczuk-Pazura okazała się profesjonalistką i nie zapomniała się w ramionach lowelasa, gdyż - jak dumnie przyznała - "nie łączy biznesu z życiem prywatnym". Jest to dewiza nader słuszna i praktyczna, o czym przekonuje zachowanie owej białogłowy, która skasowała 100 tysięcy łapówki zamiast iść w amory. Dokładnie takim samym "profesjonalizmem" wykazała się dwa lata temu pani posłanka Sawicka, która uznała, że romans romansem, ale kasa musi się zgadzać. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego media, zamiast zająć sie owym "profesjonalizmem",jaki cechuje "ofiary" agenta CBA, wysłuchują śmierdzących na kilometr fałszem, trywialnych i ckliwych opowieści, które nawet nie ocierają się o sedno problemu. Bo czy normalny dziennikarz w normalnym kraju, gdy osoba ze świecznika zostaje złapana na braniu łapówki, w ten sposób wyjaśnia aferę korupcyjną, jak to miało miejsce chociażby wczoraj w trakcie programu "Teraz My"?
W opowieściach "ofiar" CBA pojawia się zarzut, iż zostały one "oszukane" i "wykorzystane",co ma oznaczać, że CBA - tak jak zastawiło śmiertelną pułapkę na premiera Tuska - osiąga swoje niecne cele nieprawymi środkami. Rodzi się tedy pytanie, na czym owo "oszustwo"miało polegać. Jeśli bowiem panie Sawicka i Marczuk-Pazura (oraz dziesiątki innych ofiar kaczystowskiego gestapo) przez oszustwo rozumieją okoliczność, iż transakcja korupcyjna była na niby, i że agent wcale przy ich pomocy nie chciał załatwić sobie przetargu, zaś łapówka będzie musiała być zwrócona, to - według tej optyki - z całą pewnością agenci CBA "oszukują" łapówkarzy. Jeśli natomiast oszustwem miały być legendarne "maślane oczy",komplementy i czułe słowa agenta Tomka, to w takim razie skąd to niesłychane wyrachowanie "uwiedzionych" niewiast, które nie tylko skrupulatnie przeliczyły swoją "wziatkę" , ale i obiecywały dalsze "kręcenie lodów" za odpowiednią gratyfikacją, ma się rozumieć.
Jak widać, to wszystko nie trzyma się kupy. Ale przecież nie o to chodzi. Prawdopodobnie padł rozkaz by niezależni dziennikarze dobrali się do CBA po tym, jak Biuro zaatakowało Partię Miłości, więc Gruby i Chudszy oraz ich koledzy z Gazety Wyborczej i Dziennika uwijają się jak w ukropie, by rozwalić tę instytucję, ot choćby przy pomocy "uwiedzionych"profesjonalistek. A przecież agent Tomek nie może przyjść do studia TVN24 i, prezentując swoją wersję tej lovestory, opowiedzieć co nieco o "profesjonaliźmie" swoich "ofiar"...
1 komentarz
1. Rząd Miłości