Pogrzeb Księdza... (Andrzej Leja)

avatar użytkownika Maryla

Pamięci Księdza Jerzego!

      25 lat. Trudno uwierzyć. A emocje jakby z wczoraj. I te dni niepewności, gdy Polacy modlili się, żeby Ksiądz wrócił zdrowy, żeby tylko nie zamordowali. Jak bardzo się dziś NIE PAMIĘTA tej przerażającej  łatwości, z jaką można było wówczas ZAMORODOWAĆ. Patriotę, myślacego inaczej, aktywnego antykomunistę... W stanie wojennym ponad 100 niewyjaśnionych zbrodni...I te najbardziej okrutne - na księżach. Popiełuszko, Suchowolec, Niedzielak, Zych ( już w podobno wolnej Polsce!). Bardzo długa jest lista skrytobójczo zamordowanych, bitych i tych bardzo wielu, których próbowano zastraszyć!  PRÓBOWANO, ale jaka to była klęska Czerwonych, że zastraszyć się NIE UDAŁO!  Ludzie przestali się bać!

     Przestali się bać, mimo zbrodni, pomimo  terroru, wbrew retoryce stanu wojennego...I to była zasługa BOHATERÓW TAMTYCH DNI: Solidarności, Popiełuszki, patriotów, dysydentów, ludzi uczciwych!

    Spotykaliśmy się w kościołach, żeby cieszyć się kawałkiem wolnej Ojczyzny! Wznosiliśmy palce pokazujace Victorię! Że zwyciężymy! Że się nie poddamy. Że nawet śmierć Księdza nie odbierze nam smaku wolności.

     Iten niesamowity pogrzeb Księdza. Udaliśmy się w trzech. Ubrani na czarno. Wieczorem - w przeddzień pogrzebu, Żeby potrzymać wartę.  Mój wujek - Tadeusz Karpisz -krytyk teatralny,  ,, Ostatni Cyganer Warszawy", ( tak Go nazwał pisarz Konwicki w jednej ze swoich powieści). Przyjaciel Tadeusza - artysta malarz bez jednej nogi, autor monumentalnej pracy Ukrzyżowanego Chrystusa. I ja - 17-letni licealista z Łodzi. Zatrzymano nas prawie 3 kilometry przed Kościołem Św. Staniasława Kostki. Resztę  drogi odbyliśmy pieszo. Jednonogi artysta trzymając kulę - idący na czele naszego trzyosobowego pochodu. Ja w środku. Już z daleka morze światła i ogromna rzesza ludzi! Mnóstwo zapalonych świec i zniczów robilo niesamowite wrażenie! Jakby płonęła droga wokół Kościoła.

    Warta nocna to był taki maleńki hołd oddany Księdzu - bohaterowi. Ludzie płakali, milczeli,  mieli zaciśnięte pięści( choć było to miejsce Święte!). Wszyscy pogrążeni w Modlitwie. Nigdy nie zapomnę staruszki, która powiedziała głośno, że nie modli się za Księdza, tylko za jego morderców...

    Dziesiątki tysięcy ludzi nazajutrz. Widziałem Wałęsę w otoczeniu znanych postaci podziemia. Wówczas jeszcze wydawał się też bohaterem.  Cieszyliśmy się, że jest tutaj, gdzie dziś jest Polska! Ludzie byli WSZĘDZIE. We wszystkich okolicznych, przylegajacych do kościoła uliczkach. Dosłownie wszędzie.I ta ogromna solidarność ludzi w tłumie. Ktoś poczuł się źle. Już znalazł się lekarz. Nie wszyscy wytrzymywali ...proponowano prywatną toaletę w pobliskim domu. Nikt się nie pchał, żeby być bliżej.

    I pogrzeb Księdza. Łzy. Ból. Poczucie STRATY!  Ale nie lęk. Nie strach. Raczej wielka świadomość SIŁY! Tak nas jest WIELU! I przeczucie, że  ONi MUSZĄ  PRZEGRAĆ! Że prędzej, czy później oddadzą wadzę.  Dobrze pamiętam te swoje rozmyślania nad Grobem Księdza Jerzego.  Pamiętam, gdyż jeszcze niedawno odczytałem swoje notatki z Pogrzebu.

     Piszę ten post z pamięci. Żywej Pamięci tych ważnych dla mnie dni( i nocy). Te dni też ukształtowały moje marzenia o pięknej i uczciwej Polsce!  Ciekaw jestem, czy ujawnieni  zostaną  prawdziwi mordercy Księdza? Stanisław Jerzy Lec napisał aforyzm o tym, że jeśli diabeł chce kogoś kopnąć, nie czyni tego końskim kopytem, lecz swą ludzką nogą.   Kto był ,, tą nogą'?

     I jeszcze jedno!  Chciałbym wiedzieć,  czy Ksiądz Jerzy byłby dumny z dzisiejszej Polski?! http://andrzejleja.salon24.pl/132664,pogrzeb-ksiedza
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Pelargonia

1. W dziwnych okolicznościach giną ludzie, którzy próbują

dociec prawdy o zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. Kto i dlaczego sabotuje śledztwo w sprawie "zbrodni stulecia"?"Przestań gadać, albo skończysz w Wiśle jak twój brat" – te słowa wielokrotnie słyszał w słuchawce telefonu Józef Popiełuszko – brat księdza Jerzego. To właśnie on swoimi zeznaniami pomagał śledczym IPN-u w wyjaśnieniu prawdy o zbrodni na kapelanie "Solidarności". Szantażyści domagali się od niego i jego najbliższych, aby nie rozmawiali z prokuratorami, niczego nie pamiętali i nie mówili na temat księdza. Kilkakrotnie grozili im śmiercią. Józef Popiełuszko był nieustraszony w dążeniu do ustalenia prawdy o śmierci brata. Za swoją wytrwałość zapłacił wielką tragedią. W 1996 r. w białostockim szpitalu zmarła jego żona – Jadwiga Popiełuszko. W akcie zgonu, jako przyczynę śmierci wpisano lakoniczną formułę: "Zatrucie alkoholem metylowym" . To zdumiewająca przyczyna, bowiem pani Popiełuszko znana była jako osoba niepijąca. Zadziwia również zawartość alkoholu w jej krwi, przekraczająca o wiele dawkę śmiertelną. Mimo próśb rodziny, nie udało się wykonać sekcji zwłok, która wskazałaby prawdziwą przyczynę zgonu. Na jej rękach zauważyłem malutkie ślady po igłach, w okolicach żył. Wskazywały one, że ktoś wstrzyknął tej pani do żył truciznę w formie stężonego alkoholu – opowiada "Polskiemu Radiu" pragnący zachować anonimowość lekarz z białostockiego szpitala, który jako jeden z pierwszych oglądał ciało zmarłej. – Potem przełożony naciskał mnie, abym nikomu o tym nie wspominał i jak najszybciej zapomniał o sprawie. Zastraszanie Józefa Popiełuszki i tajemnicza śmierć jego małżonki to zaledwie jeden z wielu tragicznych epizodów brutalnej gry służb specjalnych PRL-u. Jej celem od początku jest zamknięcie ust wszystkim osobom, które mogłyby podważyć oficjalną wersję zbrodni na księdzu Jerzym Popiełuszce. Gra zaczęła się w kilka dni po męczeńskiej śmierci „kapelana Solidarności” i nieprzerwanie trwa do dziś. "Polskie Radio" odtworzyło kulisy jednej z największych mistyfikacji ostatnich lat. Leszek Szymowski

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

2. Ludzie płakali, milczeli, mieli zaciśnięte pięści.

byliśmy razem, w tym tłumie, który bez żadnych sił porzadkowych zebrał się, pieszo, z różnych z dworców, z całej Polski. Ludzie byli wszedzie, nawet na dachach domów wokól Koscioła. Czulismy ból, ale i moc, biliśmy razem w determinacji, aby ta smierć nie poszła na marne, aby ta ofiara z męczeństwa nie zostało przez nas zmarnowana.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl