Ostatnie lata Generała
godziemba, pon., 12/10/2009 - 06:28
Czterdzieści lat temu 11 października 1969 roku zmarł w Arundel w Kanadzie, gen. broni Kazimierz Sosnkowski, urodzony 19 września 1885 roku w Warszawie, członek Organizacji Bojowej PPS, założyciel Związku Walki Czynnej, szef Sztabu I Brygady Legionów Polskich, minister spraw wojskowych (1920-1924), inspektor armii (1926-1939), następca Prezydenta RP i minister stanu w rządzie gen. Sikorskiego (1939-1941)i, komendant główny Związku Walki Zbrojnej, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych (1943-1944), po 1944 roku przebywał w Kanadzie, gdzie na przełomie lat 1946 i 1947 zakupił 25-akrową farmę w Arundel pod Montrealem, którą przez następne lata sam prowadził.
Po ostatecznym fiasku tzw. akcji zjednoczeniowej (1956 rok) oraz ciężkiej chorobie serca (1958 rok) , Kazimierz Sosnkowski ograniczył się do działalności publicznej i publicystycznej w Ameryce Północnej. W licznych odczytach oraz listach okolicznościowych z okazji rocznic historycznych, zapowiadał nieuchronność zbrojnej konfrontacji z komunizmem, potępiał tendencje ugodowe wobec ZSRS, opowiadał się za powrotem do wschodniej granicy "ryskiej", występował przeciw lansowanej w prasie emigracyjnej tezie o konieczności zbliżenia z Niemcami kosztem rezygnacji z uznania przez nie powojennej granicy polsko-niemieckiej, wzywał emigrację do zachowania "ciągłości prawnej państwowości polskiej" i nienawiązywania kontaktów z placówkami dyplomatycznymi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. „Agencje komunistyczne – przestrzegał – w Polsce, zmierzające do obezwładnienia emigracji i zlikwidowania jej politycznej roli, zaniechały ostatnio wzywania uchodźców do powrotu i zaczęły stosować metody o wiele subtelniejsze i niebezpieczniejsze, podniecając w masach uchodźczych naturalne uczucie tęsknoty za ziemią ojczystą, operując hasłami utrzymania oraz rozszerzenia związków i łączności z Krajem”.
Równocześnie wierzył w możliwość zwycięskiej wojny konwencjonalnej z Sowietami. ”Osobiście skłonny – pisał – jestem przypuszczać, że w ewentualnym starciu pomiędzy światem anglosaskim a Rosją broń atomowa na szerszą skalę nigdy nie będzie użyta, głównie ze strachu przed odwetem, w mniejszym stopniu przed presją opinii światowej, a zastosowanie tej broni prawdopodobnie nie wyjdzie nigdy poza obecną fazę obustronnego politycznego szantażu, który zresztą na Rosję oddziaływa o wiele słabiej, aniżeli na Zachód. Wynikałoby stąd, że opieranie przez Amerykę swej strategii na potędze nuklearnej jest błędem zasadniczym”.
Tracił powoli wiarę w starsze pokolenie i jego myśl coraz bardziej skierowana była ku nowemu młodemu pokoleniu Polaków. Dawał temu częsty wyraz w swoich przemówienia i listach. „młodzież nasza – pisał – nie bez powodu może niekiedy czuć się zawiedziona przeszłością, zniechęcona dniem dzisiejszym i nieufna wobec przyszłości. A jednak pokolenia młode stanowić będą o tym, czym będzie Polska w najbliższym etapie dziejowym. I dlatego właśnie, że utożsamiam ją z przyszła Polską, chciałbym przypomnieć wszystkim tym, co sądzą, że młodość przegrali, lub że ją przegrywają, końcowy dwuwiersz „Psalmu nadziei” Krasińskiego:
„Bądź tą przegraną, której cel daleki,
A która w końcu wygrywa na wieki”
Sam będąc utalentowany artystycznie (zajmował się po amatorsku grą na fortepianie i malarstwem; tłumaczył poezje – przede wszystkim ulubionego swojego poety Charles’a Baudelaire’a) napisał wiersz poświęcony swej wierze w młode pokolenie:
„Synu, jeśli potrafisz marzenia swe harde
Źródłem siły uczynić i woli zwycięskiej,
Jeśli umiesz powitać z uśmiechem pogardy
I oszustwo tryumfu i nieprawdę klęski;
Jeśli możesz wysłuchać, jak błazny bez maski
Słowa prawdy, zroszone krwią twoją czerwoną,
Wobec głupców wyszydza, bijących oklaski,
Jak nikczemni wtórować będą unisono;
Jeśli umiesz, kochając, poświęcić wawrzyny,
Wiernym być mimo wszystko, choć w uczuć szacherce
Zdrada będzie zapłatą, choć dla twej dziewczyny
Twoja kieszeń ma cenę, a nie twoje serce;
Gdy dzieło twego życia legnie w gruzach całe,
Ty zaś zęby zaciśniesz i, nie tracąc głowy,
Weźmiesz do rąk narzędzie tępe, zardzewiałe,
By rozpocząć upartą pracę odbudowy;
Jeżeli sto wygranych umiesz bez wahania
Przegrać na jedną kartę z obojętnym gestem,
Jeśli życie miłując, na śmierć wołania
Odpowiedzieć potrafisz bez leku: „tu jestem”!
Jeśli umiesz wypełnić każde okamgnienie
Czymś wartym ceny czasu, nie tanią łatwizną, -
Twoje będą tej ziemi skarby i przestrzenie,
I, co więcej, mój synu, nazwę cię mężczyzną
W roku 1967 stan jego zdrowia zaczął się poważnie pogarszać, przy czym choroba serca w sposób wyraźny utrudniała mu normalne funkcjonowanie. Najbardziej dramatyczny był rok 1968, kiedy osłabienie całego organizmu było tak znaczne, że Generał miał trudności nie tylko w poruszaniu się, ale nawet w mówieniu. Jednak w I połowie 1969 roku, po odbytych kuracjach w Nauheim, nastąpiła wyraźna poprawa..
Ostatnie dni życia Generał spędził w Montrealu.. „W czwartek wieczorem, 9 września – wspominał Stanisław Babiński – odbyła się tradycyjna kolacja w naszym domu (…). Generał był w dobrym nastroju i jeśli można tak się wyrazić, w pełni swoich sił. Nie czuł zupełnie zmęczenia, był ożywiony i rozmowa przy stole schodziła często na lżejsze, nawet żartobliwe tematy”. 10 września Sosnkowski z żoną wrócił do Arundel, gdzie zmarł 11 września w godzinach rannych. „Kiedy wszedłem – wspomina dalej Babiński – do jego sypialni, Generał leżał już ubrany w swój mundur polowy, z przypiętym na piersi krzyżem Virtuti Militari, otrzymanym z rąk Józefa Piłsudskiego za bitwę pod Łowczówkiem”. Kazimierz Sosnkowski miał jedną miłość w swoim życiu, tą miłością była Polska. Z tej pierwszej wypływała druga, którą był Komendant Piłsudski, z którym Generał utożsamiał polską rację stanu. Tym miłościom pozostał wierny do końca życia.
Trumna ze zwłokami Generała wystawiona została w domu, aż do dnia 14 września, kiedy została przewieziona do pobliskiego wiejskiego kościółka w miejscowości Weir, gdzie mszę św. żałobną odprawił polski zakonnik, ksiądz Gubała. Po mszy kondukt pogrzebowy udał się do Montrealu, gdzie nastąpiła kremacja.
Zgodnie z życzeniem rodziny, nie było żadnych przemówień. Dopiero po pogrzebie odbyły się uroczyste nabożeństwa i akademie w skupiskach polonijnych na całym świecie. Najważniejsza odbyła się w Londynie, gdzie hołd niezłomnemu patriocie oddali członkowie polskiej elity politycznej i wojskowej. Wśród licznych wyrazów współczucia wyrażonych po śmierci Generała, z kondolencjami Jego Świętobliwości Pawła VI na czele, również kardynał Karol Wojtyła, metropolita krakowski, oddał publicznie hołd pamięci gen. Sosnkowskiego.
W kilka miesięcy później, w kwietniu 1970 roku, urna prochami Generała została – zgodnie z jego wolą – przewieziona do Paryża, gdzie władze francuskie oddały honory wojskowe kawalerowi Wielkiego Krzyża Legii Honorowej. Grobowiec Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego na cmentarzu w Montmorency został przebudowany, by urna z prochami Generała, co czasu przewiezienia do Niepodległej Polski, mogła się w nim znajdować.
„Wiadomości” wydały specjalny numer poświęcony pamięci Generała, który bardzo cenił ich redaktora – Mieczysława Grydzewskiego.
W roku 1984 żona i synowie Sosnkowskiego chcieli przenieść prochy Generała do Warszawy, lecz Polskie Towarzystwo Historyczno-Literackie odmówiło ich wydania, powołując się na jego wolę, że może to nastąpić po odzyskaniu przez Polskę pełnej niepodległości; proces w tej sprawie przed sądem paryskim rodzina Sosnkowskiego przegrała.
Dopiero 12 listopada 1994 roku prochy Sosnkowskiego sprowadzono do Warszawy i uroczyście pochowano w podziemiach archikatedry pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. W 1994 roku odsłonięty został z inicjatywy Światowego Związku Żołnierzy AK pamiątkowy głaz poświęcony Sosnkowskiemu w Ursusie. W roku następnym pośmiertnie otrzymał Order Orła Białego
Marian Hemar napisał wiersz „Elegia”, poświęcony Generałowi:
Śpiewnik zamknął się w rekach.
Słowa zamilkły w piosenkach.
W mroku posypał się kwiat
Z tamtych róż, które w pękach
Zakwitły.
Z daleka
Ktoś niósł je przez taki świat
I położył, ostatnie,
U stóp starego człowieka.
Jak słodko i jak zaszczytnie
Jest być Polakiem,
Kiedy kraj cały kwitnie
Różanym krzakiem,
Na niebie gasną
I świta
Wolność prześliczna, zdobyta
Wierszem i pieśnią poety
I szablą własną.
Quam dulce est, Quam decorum,
Być Polakiem
Na fali
Sławy, radości, dumy,
Co do białości rozżarzy
Tryumfujące tłumy,
Gdy sprawiedliwy piorun
Klęskę niewoli spopieli,
A z magdeburskiej celi
Jadą zwycięzcy więźnie,
A powóz w zatorze grzęźnie
Śród śpiewów, krzyków, wiwatów,
Łazami zalanych twarzy –
I w całym kraju nie stanie
Jak słodko być Polakiem
Tylko róż –
zabraknie kwiatów.
Dla nich na przywitanie
I samo niebo nad Polską
Błyszczy ułańskim czakiem,
Złociście, amarantowo,
Biało, błękitnie –
Jak słodko być Polakiem
I tak zaszczytnie.
To ten sam ogień spali
Ciało stare i kości
I sny o Sławie i Szpadzie
I tym Nakazie Wielkości
Co śniły mu się,
Na obcej ziemi, w Kanadzie,
Ostatnia chwila
Oczy mrokiem zawleka,
Nad łóżkiem się pochyla,
„Warusie – szepce – Warusie !
Czas zwrócić ci twe Legiony” –
I tamte róże – z daleka –
Zza świata – z tamtej wojny –
Pęki białych róż kładzie
W nogach starego człowieka
By sen miał nie zakłócony
Żalem żadnym, spokojny.
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
4 komentarze
1. żal...
2. Zona Generala
3. Dominik
4. Żona - lepiej nie mówić,