Czerwoni oprawcy i monarchistyczni koalicjanci (cz. 1)
Proszę wyobrazić sobie taką sytuację: czerwony tata, były ubek, jest „biznesmanem”, synalek-polityk rozbija się lexusem, korupcja jest powszechna, a jego ofiary nie mogą znaleźć pracy i ledwo przeżywają na państwowym garnuszku. Nie, to nie o Polsce. To o Kambodży. Tam czerwoni i ich rodziny mają się wyjątkowo dobrze, nie tylko gospodarczo. Postkomunistyczni kleptokraci wciąż pozostają u władzy. Jest to również wynikiem kompromisu, jaki udało im się zawrzeć przy okrągłym stole z monarchistami.
Optymiści mają nadzieję, że to się zmieni. Od jakiegoś czasu bowiem toczy się tam proces Kaing Guek Eava, pseudonim „Duch”. Jest on chyba jedynym komunistą, który publicznie wyraził skruchę za swoje czyny. Był szefem więzienia Tuol Sleng znanego pod kryptonimem SS-21 w Phnom Penh. Zginęło tam około 16 tys. ludzi. Jak podał Sopheng Cheang dla Associated Press (8 czerwca 2009), „Duch” doglądał też egzekucji niemowlaków. Komunistyczny strażnik na jego rozkaz brał dziecko i rozbijał główkę o drzewo. Starsze dzieci i nastolatki zabijano rutynowo, tak jak ich rodziców i dziadków. Byli przecież wrogami ludu. Jak podają lewicowiec (i były apologeta khmerskich komunistów) Ben Kiernan ( „Blood and Soi”, New Haven, CT: Yale University Press, 2007) oraz libertarianin R.J. Rummel („Death by Government”, New Brunswick i London: Transaction Publishers, 1994) na 8 milionów ludności komuniści zamordowali od 1,7 do 4 milionów. Jak do tego doszło?
Kambodża to mały kraj w południowo-wschodniej Azji. W ciągu swojej historii często zmagał się z zakusami większych sąsiadów: Wietnamu, Tajlandii i Laosu. W XIX w. Kambodża popadła w kolonialną zależność od Francji. Po krótkiej okupacji japońskiej podczas II wojny światowej kraj odzyskał niepodległość w 1953 r. Rządził popularny monarcha, król Norodom Sihanouk. Jak podał John Tully w „A Short History of Cambodia: From Empire to Surviva” (Crows Nest, NSW: Allen & Unwin, 2005), król „odgrywał centralną rolę w polityce kambodżańskiej, osiągając sławę a potem będąc obwinionym za los Kambodżańczyków, gdy kraj ich osiągnął pokój i porządek w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych a potem pogrążył się w wielkiej tragedii w latach siedemdziesiątych”.
W 1955 r. Sihanouk abdykował, aby zostać premierem rządu khmerskiego. Stanął na czele rządzącej Ludowej Partii Socjalistycznej. W tym czasie komuniści wietnamscy w ramach swojej walki z Francją wkroczyli na teren Kambodży, starając się zdestabilizować kraj. Jednak nowy premier postawił na neutralność i wnet wyparł najeźdźców zbrojnie i dyplomatycznie. Jednocześnie twardą ręką zmiażdżył tubylczych komunistów.
Wśród rozmaitych frakcji komunistycznych wyróżniali się tzw. Czerwoni Khmerzy, których szefem był Pol Pot. Popierali oni maoistowską wersję komunizmu. Ale pod koniec lat pięćdziesiątych ofensywa rządowa zneutralizowała groźbę rewolucji. Zapanował spokój.
Zakłócił go po kilku latach dalszy ciąg komunistycznej rewolucji w Wietnamie, szczególnie inwazja czerwonych na południe tego kraju i wynikająca z niej amerykańska interwencja w latach sześćdziesiątych. Partyzancki Wietkong i regularne siły militarne wietnamskich komunistów naruszały rutynowo terytorium Kambodży, traktując część tego kraju jako sferę tranzytową oraz kryjówkę. Jednocześnie Czerwoni Khmerzy podnieśli głowy i podjęli żagiew rewolucji. Amerykanie przeprowadzali masowe bombardowania obszarów przygranicznych Kambodży. Doprowadziło to destabilizacji kraju, powodując ucieczkę dziesiątek tysięcy wieśniaków. Wielu z nich wcielali w swoje szeregi komuniści.
Tymczasem wojskowi w Kambodży uznali, że polityka neutralności preferowana przez Sihanouka może się skończyć komunistycznym zwycięstwem. Szczególnie krytykowano jego flirt z Moskwą i Pekinem. W 1970 r. obalono premiera i u władzy znalazł się marszałek Lon Nol, który proklamował republikę. Liczył na pomoc amerykańską. Okazała się ona niewystarczająca. A w końcu USA po prostu porzuciły swojego sojusznika. Czerwoni Khmerzy oraz lojaliści monarchistyczni pokonali wojska Lon Nola. Komuniści zdobyli Phnom Penh w 1975 r.
Już w czasie marszu do władzy Czerwoni Khmerzy dopuszczali się rzezi, przeprowadzali na zdobytych terytoriach kolektywizację i inne ideowe aberracje i zbrodnie wynikające z marksizmu. Szybko wyeliminowano monarchistycznych koalicjantów. Skolektywizowano wszystko, nawet łyżki. Oddzielono dzieci od rodziców. Ale prawdziwa orgia mordów zaczęła się w momencie ewakuacji stolicy. Mieszkańców miast wypędzono na wieś i rozpoczęto ich eksterminację. Ludzi gnębiono, męczono i masowo mordowano. Zabijano za jakikolwiek związek z kulturą zachodu. Zabijano za religię, za przynależność do starej elity, za posiadanie jakiejkolwiek własności, nawet za okulary – jako znak wykształcenia. Katami często były kilkunastoletnie dzieci. Mordowano maczetami, pałami i motykami, duszono workami plastikowymi. Chodziło o to, aby nie marnować amunicji.
Zginęły miliony. Książę Sihanouk przeżył, choć wymordowano większość jego rodziny. Były władca i premier uciekł do Chin. Piszą o tym, m.in, John Barron i Anthony Paul („Murder of a Gentle Land”, Nowy Jork: Reader’s Digest Press, 1977) i Philip Short, („Pol Pot: Anatomy of a Nightmare”, Nowy Jork: Henry Holt and Company, 2004).
Paradoksalnie orgię mordów przerwała kontrofensywa wietnamska w 1979 r. Pol Pot z większością Czerwonych Khmerów wycofał się do dżungli, gdzie dalej prowadził walkę partyzancką. Pojawili się też znowu monarchistyczni partyzanci (FUNCINPEC), którzy na hasło Sihanouka stanęli do boju. Z baz w Tajlandii osobną wojnę toczyli prozachodni republikanie (KPNLF). Wszyscy partyzanci walczyli do różnego stopnia między sobą, z wietnamskimi komunistami oraz ich tubylczymi poplecznikami. Wojna trwała do 1991 r. Marek Jan Chodakiewicz
"TYGODNIK SOLIDARNOŚĆ" Nr 41 (1097) 9 października 2009
http://www.tygodniksolidarnosc.com/2009/41/4_cze.htm
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz