Niezłomny redaktor (1)

avatar użytkownika godziemba
Mieczysław Grydzewski urodził się 27 grudnia 1894 w Warszawie. Podczas I wojny światowej rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Moskwie. Od 1916 roku kontynuował naukę na Uniwersytecie Warszawskim studiując historię (w 1922 roku uzyskał stopień doktora na podstawie pracy napisanej pod kierunkiem prof. Marcelego Handelmana na temat stosunków polsko-francuskich za czasów panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego). Brał aktywny udział w życiu intelektualnym studentów, był członkiem Koła im. Hugona Kołłątaja. W 1916 opublikował swój pierwszy szkic pt. „Konstytucja 3 maja a Deklaracja praw człowieka i obywatela” w czasopiśmie akademickim „Pro arte et studio”. Wkrótce, bo w 1917 roku, został członkiem komitetu redakcyjnego tego czasopisma. Zamieszczał w nim w stałych rubrykach („Kronika” i „Książki o Polsce”, „Varia”) liczne artykuły i polemiki literackie. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku pracował w biurze propagandy. Należał do grona założycieli, a następnie do zespołu redakcyjnego pisma „Skamander”, którego w 1921 roku został głównym redaktorem i wydawcą, mimo że pismo w pierwszym okresie było kierowane w zasadzie zespołowo przez poetów grupy (J. Iwaszkiewicz, J. Lechoń, A. Słonimski, J. Tuwim, K. Wierzyński). W 1924 roku we współpracy z Antonim Bormanem rozpoczął wydawanie „Wiadomości Literackich” i sam został ich redaktorem. Był to tygodnik nawiązujący początkowo do typu popularnej gazety literackiej wzorujący się na francuskiej „Nouvelles litteraires”. Przeważały w nim materiały informacyjne, felietonowe. Od ok. 1930 Grydzewski przekształcił „Wiadomości” w tygodnik literacko-społeczny o charakterze problemowym, przeważała eseistyka kulturalna, pojawiły się reportaże i teksty publicystyczne. Początkowo „Wiadomości Literackie” solidaryzowały się z obozem sanacji i rządami Józefa Piłsudskiego., po 1930 roku skłaniając się bardziej ku tzw. lewicy sanacyjnej, propagujące poglądy demokratyczno- liberalne.. Najlepszym ich wyrazem stały się „Kroniki tygodniowe” A. Słonimskiego (obecne w piśmie od 1927). Grydzewski sam prowadził dwie stałe rubryki „Przegląd prasy” oraz „Pisarze o Brześciu”. „Wiadomości Literackie” po raz ostatni dotarły do czytelników w końcu sierpnia 1939 roku. Mieczysław Grydzewski po klęsce Polski w wojnie z Niemcami przedostał się do Paryża, gdzie 17 marcu 1940 roku zaczął wydawać „Wiadomości Polskie”.O ile „Wiadomości Literackie” programowo dystansowały się od polityki, to nowy tygodnik musiał zająć się próbą odpowiedzi na pytania dotyczące przyczyn klęski w 1939 roku oraz przyszłości Polski. „Wiadomości Polskie” zespoliwszy w jeden amalgamat europejskość i polskość, stały się organem "literatury Polski walczącej," jak brzmiał nagłówek artykułu Ksawerego Pruszyńskiego w pierwszym numerze Jednak zmiana treści niesionych przez pismo nie oznaczała odmiennej formuły – Grydzewski, tak jak przed wojną, traktował swe pismo jako „szeroką trybunę”, dostępną dla każdego bez względu na światopogląd, przynależność polityczną lub przeszłość. Ostatni (14/15) numer pisma wydany został z datą 23 czerwca 1940, tuż po wkroczeniu wojsk niemieckich do Paryża.. Numer następny (16/18) ukazał się już w Londynie 14 lipca; biorąc pod uwagę konieczność pozyskania nowego wydawcy, rozproszenie współpracowników, sytuację wojenną oraz zupełnie nowe środowisko, tempo było zawrotne. Redagowanie tygodnika, zwłaszcza na obczyźnie, w niezwykle trudnych warunkach technicznych, wymagało szybkiej indywidualnej decyzji. Nigdy nie było wątpliwości, że na czele "Wiadomości Polskich" stoi Mieczysław Grydzewski, choć formalnie jako redaktor figurował przedwojenny felietonista "Ilustrowanego Kuriera Codziennego", głośny pisarz, przyjaciel gen. Władysława Sikorskiego jeszcze z pierwszej wojny, a w latach 1940-1944 członek Rady Narodowej, powołany doń jako przedstawiciel sfer literackich i intelektualnych - Zygmunt Nowakowski. Drugą zasadą „Wiadomości Polskich” była niezależność. W okresie paryskim rząd Sikorskiego jeszcze nie dyktował redakcjom co mają pisać, stąd Grydzewski mógł korzystać z subwencji rządowej. W okresie londyńskim – wobec prób wpływania na linię redakcji przez Ministerstwo Informacji i Dokumentacji, Grydzewski zrezygnował z tych subwencji, a pismo istniało dzięki pomysłowości swego przedwojennego współwydawcy Antoniego Bormana, który zdobywał różnego rodzaju fundusze prywatne. Nie bez znaczenia była rosnąca popularność pisma, trafiającego w mentalność i potrzeby emigrantów. „Wiadomości Polskie” były jedynym tygodnikiem o formule społeczno-kulturalnej o wysokim poziomie, doskonale redagowanym, podkreślającym niezależność i indywidualność swego sądu, skupiającym najlepsze emigracyjne pióra (K. Pruszyńskiego, Z. Nowakowskiego, W. Byszewski, A. Pragier) Latem 1941 roku, po podpisaniu układu Sikorski-Majski, uformowały się dwie orientacje emigracyjne, dwa sposoby myślenia o relacjach polsko-sowieckich i przyszłości Polski. Jedna uznawała potrzebę zawarcia kompromisu z Sowietami, druga obejmowała zwolenników prowadzenia polityki, podkreślającej niezbywalne prawa Rzeczypospolitej. „Wiadomości Polskie” stały się pismem „nieprzejednanych”, niezłomnych obrońców suwerenności Polski. W odwecie rząd Sikorskiego cofnął pismu comiesięczną subwencję z Funduszu Kultury Narodowej oraz zakazał kolportażu tygodnika w wojsku. Restrykcje te odniosły odwrotny skutek – nastąpił ogromny wzrost prenumeraty „Wiadomości Polskich”. Drugim powodem oporu Grydzewskiego przeciw rządowi był jego stosunek do Marszałka Piłsudskiego. Rozpoczęta jeszcze w Paryżu walka z legendą, przybierała nieraz komiczne wymiary, jak zakazy uczestniczenia w mszy 19 marca, konfiskaty portretów itp. Grydzewski natomiast na każdym kroku podkreślał swój szacunek dla Marszałka, przeciwstawiając się zdecydowanie wszelkim próbom umniejszenia jego roli w historii Polski. Stanowisko „Wiadomości” od czasu podpisania układu Sikorski-Majski było konsekwentne. Czołowi publicyści tygodnika nieustannie pisali o polskich racjach w sporze z Sowietami. Od samego początku w sprawie Katynia „Wiadomości Polskie” zajęły nieprzejednane stanowisko i zdobyły szeroki odzew wśród Polaków w Wielkiej Brytanii. Heroiczna walka przeciw potężnemu sprzymierzeńcowi naszych sprzymierzeńców, prowadzona z europejskiej stolicy wojennej, musiała skończyć się polityczną represją, do którego doszło po objęciu stanowiska premiera przez Mikołajczyka. W lecie 1943 roku Retinger zwrócił się do firmy wydającej „Wiadomości” z propozycja zakupu pisma przez rząd. W sierpniu tegoż roku rządowy „Dziennik Polski” zamieścił anonimowy atak na współredaktora „Wiadomości” Zygmunta Nowakowskiego zarzucając mu „pomoc rządowi niemieckiemu” i określając go mianem „londyńskiego korespondenta koncernu Hansa Franka” (sic!). Równocześnie jak wspominał sam redaktor : „W r. 1943 władze brytyjskie zrezygnowały z cenzury politycznej narzuconej bezprawnie „Wiadomościom Polskim”. Zrezygnowały nie po to, by zelżyć nacisk, ale po to, by je zlikwidować. „Pilnujcie się sami” – powiedziano umywając ręce, a ze strony życzliwej poufnie dodano: „nie piszcie o Rosji”. Dylemat, jaki stanął przed Grydzewskim oraz właścicielami wydawnictwa, nie był łatwy. Nakład „Wiadomości Polskich” wynosił wtedy 7200 egzemplarzy, które rozchodziły się niemal w całości ( w dzień ich zjawiania się, w głównych punktach sprzedaży formowały się ogonki), co oznaczało, że mniej więcej co czwarty Polak w Wielkiej Brytanii nie tylko czytał, ale i kupował pismo. „Ponieważ postawa emigracji – jak pisał Grydzewski - była w owych czasach optymizmu jednolita, masy cieszyły się zdrowiem politycznym, a bakcyl kompromisu i ugody zaraził tylko pewne sfery odgórne – można było powiedzieć sobie, że to co głosił Zygmunt Nowakowski w swoich cotygodniowych oskarżycielskich artykułach jest oczywiste dla każdego, że nikogo nie trzeba przekonywać, że lepiej przycupnąć w kąciku i nie pozbawiać kilkudziesięciu tysięcy czytelników tzw. strawy kulturalnej. Tym więcej, że – trzeba to lojalnie przyznać – władze angielskie nie żądały od „Wiadomości” plugawienia się współpracą lub choćby tylko współistnieniem z prosowieckimi instytucjami polskimi, które zaczęły powstawać na ziemiach polskich zajmowanych przez czerwoną armię. Aby ocalić „Wiadomości” wystarczyło albo milczeć, albo operować alegorią. Tak podszeptywał „rozsądek”. Jednak redakcja uznała, iż nie można pójść na ustępstwa ideowe, nie miała też wątpliwości co jest jej, jak mówił Mickiewicz, „powinnością”. Zdanie to podzielili właściciele wydawnictwa Kolin, którzy „ Mogli – jak pisze Grydzewski - pójść w ślady wielkiego wydawcy niemieckiego Rudolfa Mossego, który po dojściu Hitlera do władzy natychmiast podał żagle wiatrowi „wielkiej zmiany”, zaznaczywszy: „Ich bin kein Martyrer, ich bin ein Verleger (Nie jestem męczennikiem, jestem wydawcą)”. Nie poszli, a na sugestię zmiany składu redakcji i kontynuowania pisma jako tygodnika czysto literackiego, w imię tej samej „powinności” odrzekli, mimo że nie zmuszały ich do tego żadne obowiązki ideologiczne i mimo że jasne było, iż zamknięcie „Wiadomości” pociągnie ruinę całej firmy: „Razem wypłynęliśmy, razem zatoniemy”. Przepowiednia się sprawdziła: rząd brytyjski zatopił „Wiadomości”, a razem z nimi zatonął i Kolin.” Wobec bowiem braku rezultatów dotychczasowym metod sięgnięto po ostateczne argumenty – w lutym 1944 brytyjskie Ministerstwo Informacji podjęło decyzje o wstrzymaniu przydziału papieru dla pisma i zezwolenia na druk. Interpelowany w tej sprawie w parlamencie minister Brendan Bracken uzasadnił decyzję wymową polityczną publicystyki tygodnika, w tym „gwałtowne ataki na rząd sowiecki”, „znieważanie rządu polskiego” – co wykorzystywane miało być rzekomo przez propagandę hitlerowską. W wiele lat później znakomity publicysta i szlachetny człowiek F. A. Voigt tak opisywał swoją reakcję: "One of the most distinguished of Polish periodicals edited by a man of a rare 'Wiadomości Polskie,' forbidden to appear in London, of all place! How was it possible?". Zamknięcie pisma, które w przeciągu niecałych czterech lat zdobyło sobie wielką popularność i prestiż nie spowodowało złożenia broni przez Grydzewskiego, który w reakcji na upadek powstania warszawskiego, napisał szkic historyczny „Na 150-lecie rzezi Pragi” zamieszczony w trzech kolejnych listopadowych numerach nowojorskiego "Tygodnika Polskiego" redagowanego m.in. przez Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego. Szkic ten ukazał się kilka miesięcy później w formie broszury nakładem II Korpusu we Włoszech. W rzymskiej "Bibliotece Orła Białego" redagowanej przez Jerzego Giedroycia, wydana została ponadto, w sierpniu 1945 roku, książka autorstwa Grydzewskiego „Henryk Dąbrowski”, będąca wyborem tekstów wybitnych historyków i pisarzy polskich m.in. Szymona Askenazego, Wacława Berenta i Stefana Żeromskiego o Dąbrowskim i Legionach. Ponieważ zakaz przydziału papieru dotyczył wyłącznie pisma, Grydzewski - podobnie jak Stanisław Cat-Mackiewicz i liczni, niezależni publicyści polscy w Anglii - zachowując anonimowość, rozpoczął w początkach roku 1945 redagowanie serii almanachów pod wspólnym tytułem: Biblioteka "Wczoraj i Dziś". Ukazało się siedem części - każda książeczka składa się z części współczesnej (we wszystkich pojawiają się ci sami stali współpracownicy "Wiadomości Polskich") oraz retrospektywnej (wynik heurystycznych poszukiwań w British Museum). Zdany na siebie i niewielkie "polskie" zbiory bibliotek londyńskich, Grydzewski musiał się stać erudytą wszechwiedzącym i samowystarczalnym. Pochłonięty codzienną lekturą w British Museum oraz przeglądaniem nowości wydawniczych, redagowaniem opisanych wyżej antologii i almanachów, znalazł czas na pisanie do czasopism polskich ukazujących się na emigracji. Inicjatywa była najpewniej obustronna. We wrześniu 1944 roku "Polska Walcząca" (red. Tymon Terlecki) rozpoczęła druk rubryki Sprawy polskie w książkach angielskich podpisanej: "Scrutator". Były to recenzje z nowości angielskich, w których autor odnajdywał najdrobniejsze nawet informacje dotyczące Polski współczesnej oraz jej historii. W listopadzie tegoż roku rubryka: Polonica w książkach angielskich sygnowana: "Scrutator" pojawiła się w dwutygodniku "W drodze". Identyczne cykle artykułów redagowane były ponadto w "Orle Białym" (Włochy), "Tygodniku Polskim" (Stany Zjednoczone), "Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza". Nigdy nie było wątpliwości, że pod pseudonimem "Scrutator" kryje się Mieczysław Grydzewski. Cdn.

napisz pierwszy komentarz