Brak dywersyfikacji dostaw gazu już obecnie słono kosztuje polską gospodarkę.

Będzie kosztował dużo więcej. Należy bowiem uwzględnić stan techniczny zdecydowanej większości rurowych magistrali przesyłowych na obszarach byłego Związku Sowieckiego. Blisko pół wieku temu walcowano tam blachy, z których spawano rury tych największych wówczas średnic, z dodatkiem niobu (Nb). Ten pierwiastek powodował zwiększenie wytrzymałości, ale i zmianę struktury materiału w tzw. strefach wpływu ciepła, powstających przy spawaniu. Spawane złącze stawało się mniej odporne na korozję. I mamy to co mamy. Koszt odnowienia systemu przesyłowego gazu na terytorium byłego Związku Sowieckiego należy liczyć w tysiącach miliardów dolarów. Będzie to znacząco rzutować na cenę gazu.

Dlatego jest wysoce prawdopodobnym, że cena LNG z dostaw morskich może być konkurencyjna. Najwyższy czas, aby Rzeczpospolita Polska osiągnęła, podobnie jak Republika Włoska, synergię energetyczną, oraz, aby na naszym wybrzeżu Bałtyku uruchomiono terminale LNG, wdrożono nowoczesne technologie produkcji paliw płynnych z węgla oraz podjęto decyzje o budowie elektrowni atomowych.

Rozpatrując problematykę energetyczną całościowo polska racja stanu, w dziedzinie transportu rurociągowego i bezpieczeństwa energetycznego, powinna polegać na:
● maksymalnemu ograniczeniu importu gazu z Rosji, na rzecz gazu kupowanego w Turkmenii lub innych republikach b. ZSRR i odbieranego na zasadzie swap z istniejących połączeń sieciowych na granicy wschodniej w rejonie Hołowczyc i Bobrowników;
● doprowadzeniu, w szybkim terminie, do uruchomienia magistrali przesyłowej kaspijskiej ropy naftowej Odessy via Adamowo-Pock do-Gdańska i rafinerii na południu;
● ustanowienia nowych, taryf na tranzytowy przesył ropy naftowej i gazu;
● wybudowaniu podziemnych magazynów gazu i ropy naftowej, o łącznej pojemności, pozwalających na zgromadzenie zapasów, wystarczających na 90 dniowe zapotrzebowanie;
● zbudowaniu na Wybrzeżu co najmniej jednego terminalu LNG o zdolnościach przeładunkowych po regazyfikacji gazu ziemnego skroplonego do 5 a nawet 7 mld m3;
● maksymalnym wykorzystaniu źródeł energii odnawialnych, w tym energii geotermalnej oraz wdrożeniu najnowszych technologii zgazyfikowania węgla;
● uzyskaniu efektywnego połączenia z systemem sieci gazowych krajów UE

W II Rzeczpospolitej, krótko po odzyskaniu niepodległości, bo już w 9 maja 1919 roku w Dzienniku Praw ukazała się USTAWA o wyłącznym upoważnieniu Państwa do zakładania rurociągów, służących do prowadzenia gazów ziemnych, regulowania produkcji i zużytkowania ich.Jej głównym autorem, podobnie jak i o pięć lat późniejszej ustawy, regulującej sprawy związane z produkcją i wywozem ropy, był poseł PPS ze Lwowa, dr nauk prawnych Herman Diamand. Pochodził z niezwykle zasłużonej dla polskiej kultury rodziny żydowskiej. Obie ustawy w dziejach naszego parlamentaryzmu zostały utrwalone jako Lex Diamand. Przy ich redagowaniu współpracował jeden z najmłodszych wówczas sejmowych posłów, członek „Zarzewia", Ryszard Wojdaliński, brat cioteczny mego ojca. Niestety, jak na razie, żaden z polskich polityków obecnej doby nie jest w stanie dorównać im obu w rozumieniu istoty rurociągowej racji stanu kraju nad Wisłą.

Autor  Witold Szirin Michałowski jest redaktorem naczelnym pisma RUROCIĄGI

Link - http://www.geopolityka.org/analizy/183-geopolityka-rurociagowa-nad-wisla

Publikacja : Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych Szczecin.

Kejow

Ps. Jest to przyczynek do dyskusji