Pacewicza bałamutny język nienawiści (Pawel Paliwoda )

avatar użytkownika Maryla

Niestety. Piotr Pacewicz, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, znowu napisał tekst. Tym razem nie o lobby homoseksualnym – o którym z reguły wypisuje panegiryki, posługując się obiegowymi stereotypami produkowanymi i lansowanymi przez te środowiska – ale o Kościele, którego wizerunek niemal przy każdej, najmniejszej nawet okazji środowisko ludzi tworzących ten organ (w zauważalnej części potomkowie ubeków i stalinowców, dla których Kościół rzymski był wówczas zawsze znienawidzonym, głównym przeciwnikiem;

uwaga ta nie dotyczy autora omawianego tekstu, którego biografii nie znam) stara się przedstawić w sposób odpychający. Nie inaczej Pacewicz w tekście z 24 września „Okrutny niedzielny gość” (zachowana “krwawa” kolorystyka tytułu).
Zawsze czytając czy widząc Piotra Pacewicza w mediach, zadaję sobie pytanie, jak osoba tak nieudolna werbalnie i argumentacyjnie może pełnić tak odpowiedzialną funkcję w „Gazecie Wyborczej”, która – co by o niej nie powiedzieć – jest tubą propagandową robioną profesjonalnie. Ale widać po coś jest potrzebny. Choćby do pisania groteskowych tekstów, w których żałośnie patetyczny język zmieszany jest z przeinaczonymi interpretacyjnie faktami i absolutną dyspozycyjnością wobec ideologicznie poprawnego kanonu.

 

 

Pacewicz, jak wynika z tekstu, i tym razem nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi, jak proces przebiegał, jak sterowano Alicją Tysiąc, jak brzmiało i jakie błędy zawiera uzasadnienie wyroku wydanego przez sędzię Sądu Okręgowego w Katowicach Ewę Solecką. Wyraźna jest natomiast jego głęboka awersja do ks. Marka Gancarczyka, tygodnika „Gość Niedzielny” (o nakładzie większym od lewicowo-liberalnego „Newsweeka”) i nauczania Kościoła katolickiego w ogóle.

„Okrucieństwo obrońców życia nienarodzonego jest perfidne. Przyzwolenie dają najwyższe władze Kościoła. Niestety, także prymas Glemp poczuł się zobligowany, by wydać wyrok na Alicje Tysiąc: <<Matka skarży lekarzy, że nie wypełnili jej wyroku na swoje dziecko. Otrzymała Polska, polscy lekarze naganę, karę za to, że uratowali życie>>” – wywodzi Pacewicz. Ale co w wypowiedzi prymasa jest niestosownego czy perfidnego? Każde słowo w cytowanej wypowiedzi jest zgodne z prawdą. O co ten wrzask? Czy Alicja tysiąc nie chciała dokonać tzw. aborcji, czyli zabicia swojego nienarodzonego dziecka? Czy lekarze nie uratowali życia jej dziecka? Pacewicz kontynuuje atak: „Obrońcy życia nienarodzonego w ideologicznym uniesieniu znęcają się nad kobietą i jej dzieckiem. Igrzyska podszyte hipokryzją. Może dobrze, że przegrali ten proces?”. Na czym polega to znęcanie się? Na czym polega hipokryzja obrońców życia? Czy na tym, że głośno wyrażają sprzeciw przeciw mordowaniu dzieci nienarodzonych? Tak czy inaczej Pacewicz z radości skacze pod redakcyjny sufit.

Byłbym bardzo kontent, gdyby funkcjonariusze ideologii rozsiewanej przez „Gazetę Wyborczą” trzymali swoje brudne pióra z dala od szanowanych przez katolików, zasłużonych hierarchów Kościoła. Zwłaszcza, gdy nie potrafią postawić im żadnych sensownych zarzutów.

Wyeksponowany w nadtytule koronny argument Pacewicza, który – na to wygląda – ma uzasadniać „perfidię” i „hipokryzję” ludzi Kościoła brzmi: „Obrońcy życia nienarodzonego nie myślą, jak czuje się dziewięcioletnie dziecko, słysząc, że matka chciała je zabić”. I dobija obrońców życia: „Fanatyzm ułatwia im tę małą podróż w czasie o dziewięć lat i szepczą dziewczynce do ucha: mama chciała cię zabić”. Potworna wizja. Grafomański wytwór chorej wyobraźni. A „jak się czuje dziewięcioletnie dziecko, słysząc, że matka chciała je zabić”? Z pewnością bardzo źle. Ale powodem tego nie są w pierwszym rzędzie informacje, które dotrą w końcu do nieabortowanego dziecka (choćby poprzez retrospektywne materiały medialne), lecz decyzje i działania matki dziecka oraz lewacka propaganda proaborcyjna. Czy Pacewicz jest w stanie to pojąć?

Pacewicz nie rozumie także niuansów sprawy – zwłaszcza dwóch przesłanek wyroku. Pisze: „Sąd miał rację. Oskarżenie Alicji Tysiąc o próbę dzieciobójstwa i przyrównanie werdyktu Strasburga do Zagłady były paskudne”. Zacznijmy od końca. Sąd nie odniósł się do „przyrównania werdyktu Strasburga do Zagłady”, ale – całkowicie błędnie – odczytał tekst ks. Gancarczyka jako zestawienie działań Alicji Tysiąc z postawami hitlerowców. Sam Trybunał w tym elemencie uzasadnienia wyroku nie ma nic do rzeczy.

Sprawa dzieciobójstwa. Alicja Tysiąc chciała dokonać aborcji, która zarówno piszący te słowa, Kościół katolicki, jak i wszyscy cywilizowani ludzie uznają za zabicie człowieka. Zatem przypisanie jej takiej intencji jest zgodne z prawdą.

Na koniec. Europejski Trybunał Praw Człowieka poddał krytyce polskie prawo. To prawda. Ale tym samym nie uczynił nic ponad to, że wyeksplikował znaczenie frazy „odmowa dokonania aborcji”. Pokazał, na czym „odmowa” – tak potocznie zaistniałą sytuację nazywały media i sama Alicja Tysiąc – polegała. W niczym nie zmienia to faktu, że zdanie: „Alicja Tysiąc wygrała sprawę w Strasburgu z powodu udzielonej jej w Polsce odmowy dokonania przerwania ciąży” jest zdaniem prawdziwym.

http://www.pawelpal.da6.prothost.com/wordpress/?p=1383#more-1383

Polecam w temacie :

 

Pała z logiki dla sędzi Ewy Soleckiej


.

 

czytaj dalej

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz