19 września w Auli Politechniki Gdańskiej odbyła się promocja znakomitej pracy Mariusza Wójtowicza – Podhorskiego pod powyższym tytułem.
Od lat nazywany jest ,,ostatnim obrońcą Westerplatte”. To z jego inicjatywy powstało Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, które dokonało rzeczy wydawających się wprost niemożliwymi do osiągnięcia. To dzięki niemu podjęto decyzję o podjęciu działań w kierunku przywrócenia Westerplatte wyglądu maksymalnie możliwie zbliżonego do oryginalnego, bezmyślnie zniszczonemu w okresie powojennym. To dzięki niemu pozyskano z całej Europy działa, moździerze i karabiny maszynowe dokładnie takie, jakimi dysponowali obrońcy Westerplatte. To dzięki niemu odzyskano całą masę cennych pamiątek łącznie z oryginalnym serwisem z kasyna oficerskiego i podoficerskiego.
Gdy wydawało się, że rewitalizacja Westerplatte jest na jak najlepszej drodze, przyszła zmiana rządu i tak zasłużonego człowieka po prostu wykopano, funkcję dyrektora mającego powstać muzeum powierzając osobie, której jedyną kompetencją są osobiste kontakty z urzędującym premierem.
Co gorsza, zamierzenia nowej dyrekcji wskazują, że Westerplatte może ulec dalszemu zniszczeniu, całkowicie już zacierającego jego historyczno – obronny charakter.
Spotkanie promocyjne zgromadziło nadspodziewanie dużo ludzi z całej Polski zapełniając dużą Aulę PG.
Książka – owoc kilku lat ciężkiej pracy – jest może i najlepszą historyczną pracą o Wrześniu 1939, będąc wręcz rewelacją, definitywnie obalającą kilka fałszywych mitów i to w oparciu o konkretne dokumenty i zdjęcia.
Przede wszystkim, jak to pokazuje praca autora, Westerplatte było od strony sztuki wojennej prawdziwym majstersztykiem, będąc znakomicie przygotowane do długiej obrony. A więc nie żadne szaleńcze ginięcie w beznadziejnej sytuacji, jak to się z lubością pisze nawet w naszych podręcznikach historii czy głupawej poezji, tylko wyjątkowo mądrze zorganizowaną obroną, która atakujących naraziła na znacznie większe straty, niż obrońców.
Po drugie, to książka obala kłamstwo, że Westerplatte miało się bronić tylko 12 godzin. Nie tylko, że było przygotowane do znacznie dłuższej obrony, ale i każdego dnia radiową drogą przychodził rozkaz Naczelnego Wodza, że obrona ma być kontynuowana. Ta obrona miała dokładnie taki sam sens jak obrona Oksywia czy Helu, bo 7 września 1939 nikt jeszcze nie wiedział, że nasi ,,alianci” tak sromotnie zawiodą, a 17 września 1939 armia sowiecka uderzy na Polskę. Obrona Westerplatte uniemożliwiała też pełne wykorzystanie portu gdańskiego przez Krigsmarine przeciwko obrońcom Helu i Oksywia.
Po trzecie, to książka bezdyskusyjnie udowadnia, że Westerplatte bronić się mogło znacznie dłużej, bo amunicji i żywności miało aż nadto i o kapitulacji zadecydowała tylko postawa mjr Sucharskiego, kreowanego po wojnie na narodowego bohatera. Autor delikatnie nie wspomina o tym, że według relacji ocalałych oficerów na Westerplatte miała wręcz próba buntu, gdy oprzytomniały wreszcie mjr Sucharski podjął decyzję o kapitulacji.
Tymczasem już w końcu roku 1939 większość polskich oficerów znała prawdę, że prawdziwym dowódcą obrony Westerplatte był kapitan Franciszek Dąbrowski i mjr Sucharski, tak fetowany przez Niemców, a potem przez komunistów, w oficerskich jenieckich oflagach był po prostu z pogardą ignorowany, bo nie był w stanie sprostać etosowi polskiego oficera, a i po wojnie, w II Korpusie we Włoszech też nie traktowano jego z jakimś szacunkiem.
Między mjr Sucharskim, a kapitanem Raginisem – obrońcą Wizny, czy płk Dąbkiem – obrońcą Oksywia, jest przepaść i rację ma pan Wójtowicz – Podhorski gdy pisze, że Sucharski powinien być pozbawiony Orderu Virtuti Militari, bo gdyby losy Września 1939 potoczyły się inaczej, za próbę kapitulacji w dniu 2 września i ostateczną kapitulację 7 września zgodnie z prawem stanąłby przed wojskowym sądem i został rozstrzelany.
Ta książka jest potrzebna, tak samo jak i potrzeba więcej podobnych prac, które definitywnie zaprzeczą bzdurnemu i wrednemu mitowi Polaka – szaleńca czy wręcz – przygłupa, który z lancą na koniu atakuje czołgi, jak to pokazał w ,,Lotnej” rzekomy syn zamordowanego w Katyniu polskiego rotmistrza.
Potrzeba podobnych prac choćby o słynnej szarży pod Krojantami, która pozwoliła Armii ,,Pomorze” bezpiecznie się wycofać i wziąć udział w bitwie pod Kutnem, o bitwie pod Kockiem, której przebieg długo studiowali niemieccy sztabowcy, jako wzór wyjątkowo mądrego prowadzenia walki, czy o walkach polskich pancerniaków na znakomitych polskich czołgach 7tp, które biły czołgi niemieckie.
Książka pana Wójtowicza – Podhorskiego nie jest bynajmniej jakimś oskarżeniem mjr Sucharskiego, bo autor i tak nie pisze wszystkiego. Natomiast pokazuje prawdę o mądrej walce polskiego żołnierza. Tą książkę powinien przeczytać każdy Polak.
Pan Mariusz Wójtowicz – Podhorski z goryczą mówił o kłodach, jakie jego Stowarzyszeniu rzuca pod nogi urzędujący prezydent miasta Gdańska pan Paweł Adamowicz. Jednocześnie z wdzięcznością i uznaniem mówił o stałej pomocy ze strony prezydenta miasta Gdyni, pana Wojciecha Szczurka. W tym momencie z sali padły kolejne oskarżenia pod adresem pana Adamowicza: nagła odmowa sfinansowania budowy pomnika ku czci zamordowanych przez Niemców 60 – tysięcy Polaków na Pomorzu, jakieś ,,dziwne” problemy z Pocztą Polską w Gdańsku, pozostawieniu w zapomnienie słynnego miejsca kaźni Victoria Schule, brak stałej ekspozycji pokazującej męczeństwo Polonii Wolnego Miasta Gdańska, odmowa zamiany w izbę narodowej pamięci niedawno odkrytych lochów więzienia przy ulicy Kurkowej – miejsca torturowania i mordów ,,żołnierzy wyklętych” i niepodległościowej opozycji i cała masa innych zarzutów.
Padły bardzo ostre słowa, których sens jest jednoznaczny:
pan Paweł Adamowicz i jego otoczenie powinni NATYCHMIAST zmienić miejsce pracy, a najlepiej i – zamieszkania.
Jeżeli na spotkaniu w Nowym Ratuszu w dniu 16 września przedstawicielka pana Adamowicza i pani wicemarszałek sejmiku wojewódzkiego po prostu bredzili, że jakoby prawo nie pozwala im na finansowanie budowy pomnika ku czci 60 – tysięcy wymordowanych przez Niemców Polaków na Pomorzu, to należy zadać proste pytanie: jakie to ,,krasnoludki” sfinansowały budowę pomnika członka Waffen – SS, Guntera Grassa, Pomnika Kindertransport, Muzeum Wolnego Miasta Gdańska, jakichś fontann i innych nieprzemyślanych inwestycji.
Niżej podpisany 30 sierpnia podpisywał akt erekcyjny Społecznego Muzeum Westerplatte, powstającego dzięki panu Wójtowiczowi – Podhorskiemu, które ma szansę stać się zalążkiem MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO w GDAŃSKU.
Gdańsk jest jednym z nielicznych dużych miast w Polsce, które takiego muzeum nie posiada, mimo bardzo bogatej historii militarnej Pomorza Gdańskiego. Jest wielu kolekcjonerów, gotowych takiemu muzeum przekazać swoje zbiory i takie muzeum kiedyś powstanie, czy się to panu Adamowiczowi i S-ce podoba, czy też nie.
Ale aktualnie, jak się wydaje, miastem rządzi opcja, której nie jest miła ,,Rota” – usunięta z ratuszowego carillonu, a sympatyczniejsi im są wsławieni wyjątkowym okrucieństwem Czarni Husarzy Mackensena, którzy wymordowali polską patriotyczną młodzież w Międzyrzeczu Podlaskim, niż pułkownik Mastalerz spod Krojant, specjalista od wykonywania niewykonalnych rozkazów.
TYLKO, że czas tych panów wreszcie się kończy i nawet coraz więcej członków i sympatyków PO ma ich serdecznie dosyć.
1 września 2009 o godzinie 04.45 pod pomnikiem na Westerplatte stał wiceprezes akademickiej korporacji Konwent ,,POLONIA” – kontynuatora tradycji wileńskich filomatów i filaretów, Aleksander Rekść – wnuk dwóch kawalerów Virtuti Militari: Ignacego Korkozowicza i Henryka Rekścia.
Były gorsze czasy, ale to do takiej młodzieży należy nasza przyszłość. Za kilka lat o panu Adamowiczu nikt pamiętać nie będzie, bo - taka młodzież zwycięży.
Waldemar Rekść
(autor jest członkiem Związku ,,Solidarność” Polskich Kombatantów i Związku Przyjaciół Pomorza)
5 komentarzy
1. haniebna deklaracja - kto daje zgodę na taką hucpę?
Wspólna deklaracja młodych Polaków i Niemców
Czwartek, 24 września 2009
Z okazji 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej młodzi polscy i niemieccy eksperci napisali wspólną deklarację. Autorami deklaracji "Współpracując z myślą o przyszłości, zachować pamięć o przeszłości" są w głównej mierze badacze i publicyści związani z chrześcijańską demokracją.
"Nie ma wątpliwości, że to hitlerowskie Niemcy rozpętały wojnę i to Niemcy ponoszą za nią odpowiedzialność" - deklarują sygnatariusze i apelują o zachowanie pamięci o niemieckich zbrodniach.
Twórcy deklaracji podkreślają wagę "wyważonej historycznej refleksji" również na tematy kontrowersyjne. Jednym z nich jest kwestia wypędzeń Niemców - mówi jeden z twórców deklaracji dr Waldemar Czachur. "Zdecydowaliśmy się na powiedzenie, że to Niemcy byli odpowiedzialni za II wojnę, ale to Polacy dokonywali wypędzeń" - dodaje historyk. "Gniew i żal wielu Polaków z powodu przeżytych okropności i upokorzeń (...) przeradzał się niekiedy w przemoc skierowaną przeciw Niemcom" - brzmi tekst deklaracji.
Sygnatariusze listu podkreślają, że zachowanie pamięci o niemieckich zbrodniach, ofiarach Holokaustu "musi pozostać bolesną częścią niemieckiej świadomości". Jak zaznacza Stephan Raabe z Fundacji Konrada Adenauera - wiedza Niemców o okupowanej Polsce jest niedostateczna, a młodzi Niemcy więcej wiedzą o okupacji Francji i Rosji, niż Polski.
W dokumencie mowa jest też o radzieckiej odpowiedzialności za wojnę i pakcie Hitler - Stalin. Zdaniem publicysty - Kazimierza Wóycickiego to pozytywny sygnał, bo Niemcy mają problem w mówieniu o Rosji. "Pytanie o Rosję jest wielkim problemem niemieckiej kultury politycznej."- dodaje publicysta.
Deklarację podpisało kilkudziesięciu polityków, historyków, dziennikarzy i działaczy społecznych z Polski i Niemiec. Patronat nad deklaracją objęli Władysław Bartoszewski, Tadeusz Mazowiecki, Richard von Weizsaecker i Bernhard Vogel.
Wspólna deklaracja młodych Polaków i Niemców
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. po.Bartoszewskim i Mazowieckim
3. Marylo
4. niedługo sie okaze za ile
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. sprawa czeka w sądzie a Chochlew kręci film?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl