Bumar postawi nam tarczę, że mucha nie siada

Ledwo co Sikorski z Tuskiem zdążyli ogłosić sukces, że w Polsce nie będzie amerykańskiej tarczy antyrakietowej, już będą musieli się opędzać od następnego natręta, którym jest firma Bumar. W czwartek, tuż po oznajmieniu nam decyzji przez Amerykanów, do ministra obrony Klicha zgłosił się dyrektor tej spółki produkującej od dawien dawna staropolskie czołgi i powiedział, że nic się nie stało, on nam wybuduje tarczę bez łaski. Skromny ten człowiek nie chwalił się dotąd swoimi możliwościami, a tu okazuje się, że nasza tarcza istnieje już od kilku lat w projekcie i była nawet na targach w Kielcach, cokolwiek miałoby to znaczyć. Ja ze swojej strony tylko żałuję, że nie wystawili jej na jarmarku dominikańskim w Gdańsku, bo byłem tam w lipcu. Ten Bumar to w ogóle jakaś renesansowa spółka, bo fama niesie po Warszawie, że oni też maczali palce w kontrakcie stoczniowo-gazowo-katarskim, ponoć to oni wpłacili wadium. Szkoda, że się pospieszyliśmy z zakupem F16, bo pewnie Bumar też by nam coś zastępczego zbudował. Z relacji prasowej ze spotkania z ministrem wynika, że nasza tarcza może konkurować z amerykańskim systemem "Patriot" i to jest chyba najważniejsza informacja, która prawie wszystko wyjaśnia, a przynajmniej dużo mówi o projekcie. Wynika z tego, że nasza tarcza będzie mogła być na bieżąco weryfikowana za pomocą amerykańskich baterii patriotów, które mamy mieć też u siebie, a przynajmniej była taka mowa, że będą u nas. Ale chyba nie będą. Żarty żartami, ale ja uważam, że są ludzie, i to niemała ilość, gotowi w te bzdury uwierzyć. Jak znam życie, a przede wszystkim rząd Donalda Tuska, to wkrótce zaczniemy być przekonywani, że bumarowski system jest równie dobry, a nawet lepszy niż amerykański, a na pewno jakieś czterdzieści pięć razy tańszy, bo składa się z drewnianych elementów, które po użyciu mogą wykorzystać na przykład harcerze do rozpalenia ogniska harcerskiego. Poza tym jest pewne, że system będzie przyjazny Rosji, gdyż jak przyznaje sam prezes Bumaru, nie może on konkurować z tarczą amerykańską ze względu na mały zasięg. Zatem wygląda na to, że będziemy mogli się nim obronić przed Słowakami albo Białorusinami, chociaż z tymi ostatnimi nie wiadomo, bo oni ciągle mają konszachty z Moskwą, więc na pewno lepszy sprzęt od naszego bumarowskiego. Wszystko to zakrawa na kpinę ze zdrowego rozsądku, ale to nie jest kpina, to jest los jaki szykuje nam ekipa Tuska. Jestem pewien, że Polacy mają się czym martwić w związku z tym, gdyż mam fatalne przeczucia, że bezwolna gawiedź medialna, dzięki której Platforma i Tusk doszli do władzy, będzie jeszcze długo w stanie hibernacji duchowej. Obawiam się, że jest to stan permanentny i bez wstrząsu w postaci potężnej katastrofy politycznej lub ekonomicznej, ludzie czerpiący wiedzę o życiu, polityce i świecie z tefałenu, wybiórczej i innych eremefów, długo będą jeszcze napędem dla sprzedajnych polityków. Doszło do takiego zblatowania polityki i mediów, że demokracja, czyli wola większości przestała spełniać swoją rolę. Skuteczność manipulacji tej ferajny medialno-politycznej osiągnęła poziom, który upoważnia do stwierdzenia, że wybrać można każdego i każdy pogląd narzucić. W ten sposób ekipę w rodzaju obecnej Tuska, zastąpić może wkrótce inna, choćby Piskorskiego z Olechowskim, ale mająca tych samych mocodawców i spełniającą tę samą rolę. Ostatnie próby z manipulacją charakterem zbrodni katyńskiej dowodzą, że nikczemnicy nie cofną się przed żadną świętością, żeby utrzymać się przy korycie i zarobić na pochwałę od Putina. Czarno to widzę i chociaż nie wypada tak mówić chrześcijaninowi i katolikowi, to powiem, że gdybyśmy nie mieli Kaczyńskich i w Bogu nadziei, już dawno porzuciłbym chyba wszelkie złudzenia, co do przyszłości. Ale w drewnianą tarczę antyrakietową nie uwierzę. http://www.rp.pl/artykul/366342_Bumar__budujemy__tarcze_dla_Polski_.html