Przepraszam za kolokwializm: PO już po prostu ... no i tu brak słów, bo każde wulgarne

Otóż ministerstwo finansów myśli opodatkować usługi uprzejmościowe. Ot, mój sąsiad ma psa, ale jego sąsiadka, staruszka też, i uprzejmościowo oba te psy wyprowadza na pole. Należy się podatek!!!! Ot, ja uprzejmościowo przeinstalowałem sąsiadce sysopa na jej kompie, a ona uprzejmościowo wymyła mi okno. Należy się podatek!!!! Ot, sąsiad nagle w nocy zadzwonił do mnie, bo mu dziecko zachorowało, czy abym nie pojechał na Pogotowie z nim. W zamian zrzucił mi tonę czy dwie węgla. Należy się podatek!!!! Wiele rzeczy dzieje się wśród ludzi na zasadzie przysług wzajemnych. Komuś ja pomogę, ktoś w rewanżu pomoże mi, kiedy będę potrzebował. Ale tu nasze kochane POyeby chcą położyć łapę. PŁAĆ. To trzeba mieć rozum Tuska lub Rostowskiego (którzy od lat starają się osiągnąć, od dołu, poziom Misia Puchatka, co był Misiem o Bardzo Małym Rozumku), by coś takiego wymyśleć. Oczywiście nic to nie da, ale zabije wiele inicjatyw obywatelskich. Żadna kontrola nic nie da. Bo jak odróżnić opiekę nad moim dzieckiem sąsiadki od tego, że moje dziecko poszło do niej się pobawić z jej dzieckiem? Jak odróżnić to, że sąsiad (w zamian za inną przysługę) coś mi zrobił w mieszkaniu od zamówienia tejże usługi? Zyski z tego będą zerowe, ale za to kłopoty mogą być spore. Ciekawy jestem, jak debil-urzędnik odróżni to, że kupiłem dwie paczki trocinek, bo jedna dla mojej świnki morskiej, a druga uprzejmościowo dla sąsiadki, bo oni mają akurat królika? Debilizm ministerstwa finansów osiąga taki poziom, że strach się bać. No, ale jaka partia, tacy ministrowie. Jaki Tusk, taki Rostowski. No, przekonacie się, że możecie mnie w hydrant cmoknąć, ale grosza za to nie zobaczycie, palanty POyebane.