Zobaczyć czerwoną gębę ministra Drzewieckiego

avatar użytkownika kryska
Nasi siatkarze stracili moją sympatię. I na nic tłumaczenia ich, że byli zmęczeni, upoceni i dlatego nie stawili się na zaproszenie Prezydenta RP. To zmęczenie i spływający po ich grzbietach pot nie przeszkodził im brylować u blondynki z kropką, u Lisa czy też w programie Teraz my. Siatkarze to nie mali i nieporadni chłopcy. Białoczerwoni świadomie wpisali się w rozgrywki polityczne gabinetu Tuska. Postapili nieelegancko, zachowali się po prostacku, ich obowiązkiem było stawić się u Prezydenta RPO ktokolwiek by nim był, nawet w przepoconych gaciach. Skoro nie stawili się u Prezydenta winni tak samo zrobić z wizytą u Premiera. Koniec, kropka i bez dyskusji i usprawiedliwień. No chyba, że dla siatkarzy rzeczą bezcenną była spuchnięta, czerwona-fioletowa gęba Drzewieckiego przy śniadaniu. Może potrzebują takiej właśnie podniety, by zasiąść do stołu. p.s. a tak nawiasem mówiąc czekam aż dziennikarzyny zaczną pytać i pisać o przyczynach czerwono-sinej opuchlizny na licu ministra od sportu. Czyżby chorobliwy pociąg do gorzałki to też sport?
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika jerry

1. kryska.

"Czyżby chorobliwy pociąg do gorzałki to też sport?", odpowiadam - u rusofili narodowy.

jerry

avatar użytkownika crzyjk

2. chamy od tuska...

zmusili siatkarzy; - kasa albo medale [tak słyszał red. Janecki], dostali ultimatum... http://www.tvn24.pl/-1,1619589,0,1,8222oczywiste--ze-prezydent-mogl-sie--brutalnie-mowiac--gonic8221,wiadomosc.html http://www.polskieradio.pl/podcasting/show/?nr=0&name=jedynka