Prywatyzacja i jej meandry (Wojtek)
Już od 1990 roku trwa w państwie polskim wielka manipulacja polegająca na prywatyzowaniu działalności gospodarczej. Zasadniczo przeciwko samej prywatyzacji działalności gospodarczej nie mam nic, ale to co się dzieje – to budzi poważne wątpliwości.
Weźmy na przykład takie porządkowanie terenów zielonych. W czasach do stanu wojennego ogłoszonego w grudniu 1981 roku sprawa była bardzo prosta. Terrenami zielonymi zajmowało się Przedsiębiorstwo Zieleni – miejskie, komunalne – tak też określane, które zajmowało się pielęgnacją terenów zielonych miasta. Posiadało własną kompostownię oraz szkółkę, w której produkowało na własne potrzeby sadzonki, które też były przeznaczone do nasadzeń na powierzonym przez miasto terenie.
To przedsiębiorstwo uzyskiwało wsparcie państwa w możliwości nabycia kolejnego ciągnika czy kosiarki na przydział – bo o wolnej sprzedaży trudno było marzyć.
Ogrodnicy – którzy mieli własne ogrodnictwa – raczej zajmowali się produkcją goździków czy sadzonek pomidorów, ale nikt nie produkował bylin na nasadzenia na publicznych klombach.
A te „państwowe” przedsiębiorstwa zieleni miały tak dużo pracy na miejskich skwerach, że tylko nimi zajmowało się i niczym więcej. A w gestii rozbudowujących się osiedli mieszkaniowych powstawało coraz więcej zieleni osiedlowej. Te trawniki początkowo pielęgnowali sami mieszkańcy, ale przy dużej, wielomieszkaniowej zabudowie pielęgnacją terenów wokół budynków musiały zająć się same spółdzielnie mieszkaniowe i tak powołano rejonowe biura obsługi mieszkańców. Jedne były związane Se spółdzielniami mieszkaniowymi, inne powoływało miasto dla zajmowania się terenami mieszkaniowymi podlegającemu administracji państwowej. Trzeba dodać, że samorządy lokalne powstały trochę później, wcześniej wszystko było „państwowe”. Dopiero tzw. „komunalizacja” dokonała przekształceń w mienie „państwowe” – podlegające nadal wojewodom oraz samorządowe – będące w gestii gmin.
I wtedy – wkrótce po zakończeniu „stanu wojennego” w latach 1984- 1989 powstawały coraz liczniej nowe –prywatne zakłady urządzania terenów zielonych. Jednocześnie dotychczasowe „przedsiębiorstwa zieleni” powoli zaczęły reorganizować swoje skostniałe struktury, aby dostosować się do nowych warunków trybu przetargowego – który zafundował coraz bardziej liberalny „parlament”.
Tyle o zieleńcach – tu obok istniejących zakładów państwowych powstawały zupełnie nowe – prywatne – przedsiębiorstwa, gdzie właściciele samodzielnie i na własny koszt inwestowali w potrzebny sprzęt i pracowników, sami poszukiwali zlecenia ...
A teraz prywatyzacja banków : oczywiście – nie było mowy, aby jakiś prywatny inwestor wystąpił o pozwolenie na prowadzenie działalności bankowej. Decyzją ministra każdy oddział został „sprywatyzowany to znaczy wydzielony jako samodzielna jednostka i oddany na własność dotychczasowemu dyrektorowi lub osobie przez niego bądź ministra wskazanej...
Żadnych inwestycji, płatność za majątek na raty... a wartość marki, doświadczenie i klienci firmy – bez słów. Wkrótce nastąpił obrót firmami. Każdy mógł z własną firmą zrobić, co uważał za stosowne. Właściwie to pierwsi właściciele wkrótce sprzedali swoją własność...
Prywatyzacja służby zdrowia... która budzi liczne kontrowersje. Sam kiedyś myślałem o zakupieniu nieruchomości z przeznaczeniem jej na szpital, zatrudnieniu personelu i prowadzeniu działalności szpitalnej w towarzystwie już istniejących placówek – tych „publicznych” oraz takich jak moja – „prywatnych”, wzniesionych nakładem właściciela. Oczywiście, z tego nic nie wyszło bo miałem zbyt mało pieniędzy na taką inwestycję. Okazało się, że nie jestem jedyny, który chciałby realizować się w tej dziedzinie. I oto PAŃSTWO decyzją ministra... likwiduje placówkę publicznej opieki zdrowotnej i oddaje cały majątek – budynki, lokalizację, sprzęt i osprzęt oraz pracowników... wybranemu przyszłemu właścicielowi...
Ja myślałem, że każdy właściciel samodzielnie zainwestuje we własny obiekt... a tutaj państwo zrzeka się na czyjeś dobro swojego majątku... z całą infrastrukturą i na warunkach... powiedzmy, jakby to Katar był...
Przemysł górniczy, stoczniowy ect... Cóż, żaden prywatny inwestor nie wzniósł sobie zakładu. Stał się właścicielem części majątku „państwowego” mocą decyzji ministra...
Przyznam, że ja tak wymyślić nie potrafiłem – zabrać komuś, aby wziąć dla siebie... Nie, ja na to nie wpadłem...
http://dobrezycie.salon24.pl/123282,prywatyzacja-i-jej-meandry- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz