Znany jest zapewne dowcip krążący jeszcze w czasach głębokiego komunizmu o „polskim piekle”, gdzie wskazuje się, że w „polskim” oddziale piekła brak jest strażujących diabłów, a to z racji tego, że jeśli tylko Polak próbuje wyskoczyć z kotła, to natychmiast jest wciągany z powrotem przez współtowarzyszy.

 

        O ile źródło tego dowcipu wydaje się „pozapolskie” – pierwowzorem był opisywany w literaturze autentyczny przypadek Żydów wiezionych do Treblinki, gdzie młody człowiek tylko dzięki nieuwadze współtowarzyszy podróży uciekł przez wietrznik wagonu, ale stracił na tym buty, za które był ciągnięty w dół. (Później brał udział w ruchu konspiracyjnym). Zakaz ucieczki motywowany był możliwością złego potraktowania „pasażerów” przez Niemców. Z podobnym zakazem spotkałem się w opowiadaniu starszego (pewnie już nie żyje) człowieka z Leżajska, który wspominał o zakazie ucieczki z getta wydanego przez lokalnego rabina (opowiadającym był Polak, a kwestia dotyczyła rodziny Żyda prowadzącego wspólny interes z jego ojcem).

 

     Tak więc można twierdzić, że przypisywanie Polakom wspomnianej cechy ma świadomie negatywny podtekst przerzucania własnych wad na innych. Cóż – jest porzekadło, że każdy sądzi według siebie.

 

     Tu jednak chcę się zastanowić nad samą zależnością, czyli niedopuszczaniem do nadmiernego wybijania się ponad przeciętność, bo tak chyba można określić wspomnianą cechę w znaczeniu społecznym.

 

       Niewątpliwie mamy w przypadku Polaków do czynienia z istnieniem tej cechy; odwołując się do czasów zamierzchłych przejawiała się w postaci oczekiwania od osób zajmujących wyższe miejsce w hierarchii społecznej postaw i zachowań nacechowanych altruizmem.

 

       Tak jak dzieci w rodzinie uznając autorytet rodziców „biorą” od nich bez żadnego skrępowania.

 

       Trzeba zaznaczyć, że struktura społeczna Polski nie była nigdy w pełni zamknięta. Przeciwnie, na tle krajów ościennych uchodziła za otwartą, a awans społeczny także w II RP był kwestią indywidualnych zdolności i pracowitości.

 

      ( Można twierdzić, że to teraz, rzekomo w „wolnym” kraju, dostęp do stanowisk społecznie istotnych, jest zamknięty – vide korporacje).

 

      Jednak istniała w społeczeństwie silna „wewnętrzna” kontrola osób aspirujących do spełniania ważnych społecznie ról. Wszelkie poczynania takich ludzi poddawane były wszechstronnej ocenie – nie tylko pod względem fachowości, ale także pod względem postawy etycznej.

      Być może dlatego tak silnym negatywnym naciskom poddawane są polskie cechy narodowe poprzez nadawanie im pejoratywnego znaczenia. Zwalczanie społecznej kontroli „elity” przybrało wręcz ustawową formę – taką rolę pełni Ustawa o Ochronie Danych Osobowych, gdy jednocześnie następuje coraz pełniejsza inwigilacja z włączeniem doń życia rodzinnego i intymnego.

 

      Wydaje się zatem, że należy dążyć (programowo) do przywrócenia tych wcześniejszych, wypracowanych setletnim doświadczeniem metod kontroli społecznej. Przykładem skuteczności jest eliminacja wielu „autorytetów” lansowanych przez antypolskie środowiska.

 

        W tym kontekście można zapytać, czy ta cecha narodowa – blokowanie prób nadmiernego wybijania się ponad przeciętność – czyli „polskie piekło” – ma walor negatywny w budowie społeczeństwa?

 

(Napisana notka jest tylko szkicem tematu; będę zobowiązany za wszelkie rozszerzenia i uwagi – także krytyczne).